0
bruce09lili 20 listopada 2025 11:58
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na kolację idziemy do Brahaus czyli wiecznego Oktoberfestu. Jedyne miejsce, które na niemieckim statku jak jest otwarte to tętni życiem :P Każdy w zależności od sił i zamiarów zamawia ćwiartkę lub połówkę kaczki. Postanowiliśmy świętować 11 listopada o dzień wcześniej. Wiem, że kacza to nie gęsina :)

Chyba dzisiaj nie było nic nadzwyczajnego w teatrze. Możliwe, że milionerzy ... po niemiecku
Chcieliśmy iść jeszcze wieczorem się pobawić ale o 21 nie było absolutnie nic. W programie były 2 imprezy ale dopiero po 22. Tutaj Costa i MSC wygrywają swoją ciągłą imprezą. Niemcy są jednak strasznymi nudziarzami.

Dzień 7
Kolejny dzień na morzu. Tym razem jeszcze przed śniadaniem w niemieckim stylu zaklepuję leżaki na wewnętrznym basenie. Do południa jesteśmy na tym basenie, a wczesnym popołudniem, jak zrobiło się trochę cieplej próbujemy znaleźć miejsca na zewnętrznym. Ostatecznie udaje się zaklepać schody w zewnętrznym teatrze. Tutaj akurat minus z mojej strony, bo pokład z tym basenem w 70% zajęty był stolikami z baru. Nie było gdzie rozłożyć leżaków. Jest to trochę bez sensu, bo na leżakach wcisnęło by się więcej osób i generowały by większy ruch w tym barze.

Specjalnością barów basenowych jest margarita z odwróconym piwem Salitos.
Image

Dzień na morzu zazwyczaj płynie leniwie. Ja czytam książkę "Fuerte" Kaspra Bajona, bo lubię się wczuć w klimat danego miejsca. Zawsze też przed wyjazdem oglądamy filmy, których akcja dzieje się w miejscu zwiedzania. Z Kanarami temat był dość ciężki ale kila ciekawych filmów żona znalazła, np. "Solo", "La Gomera", "Dopóki Ślub Nas nie Rozłączy" czy dwie skandynawskie propozycje: "Nie tak miało być" i serial "La Palma"

Na lunch wszędzie z grubsza jest to samo i nawet nie umiem sobie przypomnieć w którym bufecie byliśmy.

Po południu dzieciaki chcą zjechać na zjeżdżalni. Są 3 tuby z grubsza oblegane przez tą samą grupkę dzieci i dorosłych. Córka trochę się boi, ale zjeżdża ze starszą kuzynką. Średnio jej się podobało i już nie powtarza zjazdu. My też chcemy sie ewakuować bo strasznie wilgotno i nieprzyjemnie jest w tym pomieszczeniu. Wychodząc ze ślizgu odkrywamy trzeci basen. Udaje się znaleźć 3 leżaki i szybko się tam rozkładamy. Dzieciaki są nadal przebrane więc idą się kąpać, a my tylko łapiemy słońce.

Plan na wieczór to teatr na 19 (tancerze i akrobaci), a później wizyta w bufecie na darmowe wino i kolacja we French Kiss.

Przy wejściu do głównego bufetu stoi makieta tortu pożegnalnego. Pożegnanie dotyczy osób, które wsiadały na Teneryfie.
Image

A na kolację same smakołyki, m.in. ślimaki

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na dowód moich słów o słodyczach - mój francuski deser:
Image

Po kolacji od razu spać, bo jutro Teneryfa.Dzień 8

Dzisiaj musimy jechać po auto na lotnisko. Po śniadaniu schodzimy na ląd bez większego ruchu. O 8 dopiero pojedyncze osoby schodzą ze statku. Tym razem zamiast torby z gratami na plażę targamy torbę z ciepłymi ciuchami i butami na Teide. Jeszcze rano sprawdzam, że kolejka jest czynna. Udaje nam się złapać większą taksówkę. Taksówkarz jest dość rozmowny i informuje nas, z której strony jest lepszy podjazd na Teide i że po południu ma być burza. W międzyczasie dostaję smsa, że z Teide nici, bo z powodu potencjalnej burzy zamykają kolejkę. Taksówkarz mówił, że nawet jak teraz jest ok, to oni prewencyjnie zamykają, bo boją się, że turyści utkną na górze jak zacznie wiać i trzeba będzie ich sprowadzać.

Auto odbieramy w Avis, które nie ma biura na lotnisku, ale dowożą busem i zaczynamy tuż przy lotnisku w La Laguna. Z miejscami parkingowymi krucho ale widzę znak na jakiś parking i tam udaje się bez problemu zostawić auto. Wszędzie na wyspach z parkowanie na zbiorczych parkingach płaciliśmy kwoty gdzieś między 1-2 Euro. La Laguna to urocze miasteczko z charakterystycznymi balkonami.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po obejściu miasteczka wszyscy mieli ochotę na małą przerwę i znaleźliśmy lokalną kawiarnię/piekarnię/cukiernię. Sprzedawali zestaw kawa + ciastko za 2,5E a ze świeżo wyciskanym sokiem za 3,5E. Nie pamiętam nazwy ciastka, ale było lokalne i bardzo smaczne. Córka nawet domawiała.

Planujemy skupić się na północnej części wyspy i kolejnym celem jest Parroquia Santa Catalina Mártir de Tacoronte


Dodaj Komentarz

Komentarze (11)

jik 20 listopada 2025 23:08 Odpowiedz
@bruce09lili z tego co pamiętam blisko Las Palams jest Primark, a tam kupisz - tanią (?) - walizkę.
myca007 20 listopada 2025 23:08 Odpowiedz
Jak się zachowywała Cosma podczas takich trudnych warunków atmosferycznych, bujało? ;)
bruce09lili 21 listopada 2025 12:08 Odpowiedz
@JIKNie pomyślałem, że może tam taki sklep być. Kupiliśmy w Carrefourze za 50E @myca007tragedii nie było, ale ogólnie jest spora różnica między morzem, a oceanem. Był taki moment jak wypływaliśmy z Teneryfy, że z restauracji wychodziłem od ściany do ściany i pytam się: to wino czy tak buja? Ale córka potwierdziła, że ona ma 8 lat i też tak idzie :) Tyle, że to było po tej burzy/sztormie który tam przeszedł więc ocean był jeszcze mocno wzburzony. Szerzej będzie o tym w relacji.
akna 21 listopada 2025 12:08 Odpowiedz
Jakby co to na Luis Morote jest ileś tam sklepów z walizkami i ceny mają przyzwoite - zostawiam dla potomności, jakby ktoś szukał blisko portu, a nie chciało mu się lecieć do Carrefura i Primarka w CC Las Arenas. Mnie kiedyś też Discover rozwalił walizkę- dużo bujania z nimi było.
piekara114 25 listopada 2025 17:08 Odpowiedz
-- 25 Lis 2025 15:01 -- JIK napisał:@bruce09lili z tego co pamiętam blisko Las Palams jest Primark, a tam kupisz - tanią (?) - walizkę.Na wyspach są ogromne China Market, tam też na pewno walizki były... to na przyszłość jakby ktoś potrzebował... -- 25 Lis 2025 15:18 -- bruce09lili napisał:O ile wczoraj teren był trudny, to dzisiaj sklasyfikowałbym jako bardzo trudny. Kolejnym celem jest Caldera de Bandama. Parkujemy przy klubie golfowym i fotografujemy idealnie okrągły krater..Jeśli ta droga była dla Ciebie bardzo trudna to dobrze, że nie jechałeś wschodnim wybrzeżem z południa na północ GC-200
bruce09lili 25 listopada 2025 17:08 Odpowiedz
@piekara114Może trochę dramatyzuje na potrzeby opowieści ? ale było kilka dziwnych przejazdów. Jedna droga była dość wąska i trzeba było szukać jakiś miejsc do mijanek. Raz też miałem sytuację że dojeżdżam do stopu i mam maskę zadartą tak absurdalnie do góry że nie byłem w stanie się rozejrzeć. Zastanawiam się czy niskie auto w tym miejscu by się nie zawiesiło.
piekara114 2 grudnia 2025 17:08 Odpowiedz
Gran Canaria też mnie nie urzekła, na pierwszym miejscu (z Kanarków) Fuerta, a potem Lanzarote. Może na brak wow na dwóch dużych wyspach (i na Maderze) miała wpływ pogoda i sporo czasu w aucie? efekt lizania lizaka przez papierek... niby jest, ale sporo brakuje...Zastanowiło mnie jedno, czemu zamawiałeś auta na lotnisku i traciłeś czas na dojazdy? Skoro w portach lub miasteczku przy porcie Cicar ma swoje oddziały...
dbw86 2 grudnia 2025 17:08 Odpowiedz
Czytałem całą relację z zaciekawieniem, bo w styczniu ten sam statek i ten sam rejs mamy.Co do samochodów na lotniskach to pewnie chodzi o cenę, bo w porcie liczą sobie 2x drożej. Jeśli można kilka pytań bardziej szczegółowych (podstawy już znam bo rejsowałem z AIDĄ): 1. Obawiamy się najbardziej pogody i mocnego bujania. Mógł byś szerzej opisać czy jest to uciążliwe? Czy masz wiedzę jakie były fale/warunki że statek nie popłynął na jedną z wysp?2. W jakich godzinach było pierwsze wejście na statek na GC?3. Ile kosztują drinki bez pakietów? W internecie znalazłem od 6-10e, nadal aktualne?4. Gazetki już nie przynoszą do kabin?5. Czy na Teneryfie można kupić bilety na autobusy u kierowcy? Będziemy w 4 os i czy jest to bezproblemowe?
bruce09lili 2 grudnia 2025 17:08 Odpowiedz
@piekara114Samochody zamawiałem na lotniskach ze względu na cenę. Różnica czasami była 130 zł vs 550 zł, więc nawet po doliczeniu taxi wychodziło taniej. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że bardzo wielu Niemców (co jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem) wypożyczało auta z rejsu. Na Lanzarote i Teneryfie nawet któraś lokalna wypożyczalnia miała oddział w samym porcie, ale to się szybko rozchodzi. Maderę bym klasyfikował gdzieś pomiędzy Gran Canarią, Teneryfą, a Lanzarote i Fuerteventurą. Może przy głębszym zwiedzeniu wrażenie byłoby lepsze. Sama Teneryfa i GC były bardzo komercyjne. Miejscowości nadmorskie jakoś tak dziwnie z naszym przysłowiowym Mielnem nam się kojarzyły. Pewnie wrażenie potęguje też to, że byliśmy na różnych wyspach w różnych rejonach świata, więc też trochę ciężko nas zachwycić. @dbw861. Wydaje mi się, że na oceanie buja nieco mocniej niż na morzach, ale Cosma to był duży statek, więc aż tak nie było tego czuć. Tylko raz porządnie bujało jak po burzy wypływaliśmy z Teneryfy. Wydaje mi się, że to było tylko na początkowym etapie, jak już statek wypłynął na ocean to było lepiej. To było w dzień, kiedy odwołano Fuerteventurę ale nie umiem określić jak mocno bujało w czasie przymusowego postoju. Zamknięto wszystkie porty na Kanarach i nie wiem na ile to profilaktyka, ale coś tam pisali w internetach o wielkich falach. 2. od 143. Powiedziałbym, że od 7-11 Euro. Mam PDF z menu z baru basenowego. Mogę wysłać. 4. Nie. Wszystko jest na aplikacji i w TV. Wydaje mi się, że papierowa jest na życzenie. 5. Nie wiem, bo jeździliśmy autem.
piekara114 2 grudnia 2025 23:08 Odpowiedz
Podejrzewam, że na Fuerte nie poplyneliście z powodu sztormu Claudia, który uderzył w Kanary 11-13.XI. 13go jego końcówka uderzyła w Lanzarote (na której akurat byłam, 4 statki wycieczkowe nie dostały zgody na wpłynięcie do portu, dzień wcześniej przyjmował port statki z Fuerty): dla mnie to był deszcz i trochę wiatru (do halnego bardzo mu było daleko), ale na Teneryfie było już mocno nieciekawie. W wyniku fal, które uderzyły w falochron 3 osoby zginęły (są w necie filmiki), dużo zniszczeń, podpopień (tak to pokazywali w hiszpańskiej tv).
bruce09lili 2 grudnia 2025 23:08 Odpowiedz
Tak, to ten sztorm. Z tego co wiem od taksówkarza, który wiózł mnie na lotnisko po auto, to 13.11 w porcie na Lanzarote uziemiona była, któraś mniejsza AIDA, chyba Bella. 12 listopada na Teneryfie pogoda popsuła się dopiero późnym popołudniem, a 13 w dodatkowym dniu było dość wietrznie i większa część wyspy pochmurna. Ale jak pisałem w relacji - udało nam się naleźć spokojne miejsce, gdzie można było plażować. Pas słońca zaczynał się na południe od Santa Cruz, a kończył na lotnisku południowym. Dalej na zachód za lotniskiem już była beznadziejna pogoda.