Na wymarzony i piękny zachód słońca na Corong-Corong trafiamy w punkt. Wcześniejsze dni nie dawały nam tego szczęścia, ale dziś pogoda nam się całkowicie zrehabilitowała
:)
Kolację jemy w restauracji i hotelu kilka metrów obok naszej Telesfory. Green View. Jedzenie mają pyszne, ale odrobine droższe od tego w El Nido. Ryba Lapu-Lapu nazwana na cześć wodza z wyspy Matcan jest bardzo smaczna. Kosztuje tutaj 250 PHP dokładnie tyle samo co cały grillowany kalmar.
Po zjedzeniu bookujemy jeszcze na jutro transport w tym samym miejscu gdzie kupowaliśmy wycieczki. Wytargowana cena za Vana do Puerto Princessa to 450 PHP a osobę.Dzień 10
To jest ten(już drugi) dzień na Filipinach, który uważamy za stracony. Głównie przez odległości i konieczność dojazdów. Dzisiaj mamy w planie Van, Samolot, Prom i Tricykl. Sprawy trochę się pokomplikują ale o tym zaraz.
Dzień jest wyjątkowo słoneczny. Szkoda tylko, że nie skorzystamy z tego. Ba. Żonę dopada ból brzucha. Ruszamy vanem o 8 rano. Po drodze zatrzymujemy się w El Fredo. To jest jedyne miejsce na Filipinach gdzie zobaczyliśmy małpki. Niestety tylko w klatce
:( Można coś tam zjeść. My się na szczęście wcześniej zaopatrzyliśmy w piekarni w El Nido
:)
Mieliśmy jechać 6h ale kierowca leciał jak opętany i dotarliśmy na lotnisko w 5h. Cieszyliśmy się bo chcieliśmy zrobić taki sam manewr jak w Manili. Jakież było nasze zdziwienie kiedy przy check-in okazało się, że nasz lot jest opóźniony o 3h. Czyli zamiast o 16 odlecieć mieliśmy o 19...i ja już wiedziałem, że dzisiaj na Bohol się nie dostaniemy, ponieważ ostatni prom Ocean Jet rusza o 18:35.
Mimo bólu brzucha żony ruszamy do Puerto Princessa. W ogóle nie mieliśmy w planie więc jedziemy Tricyklem(40 PHP) na Baywalk. Nie ma tam zupełnie nic. A przynajmniej nie w dzień, bo widać budki gdzie wieczorem zaczyna się nocne życie. Przypominają mi nasze "bazarowe szczęki".
Następnie idziemy do Muzeum Palawan(50 PHP) z nadzieją na obejrzenie największej perły na świecie, którą bodajże rok temu znaleziono przypadkiem u rybaka, który trzymał ją pod swoim łóżkiem. Nie znając jej wartości uważał, że przynosi mu szczęście. Tam jednak perły nie znajdziemy, ponieważ znajduje się ona w miejskim ratuszu. A jako, że jest sobota, to możemy się ugryźć
:)
Naprzeciwko muzeum znajduje się coś a`la otwarty teatr, gdzie dzieciaki na na boisku grają w popularną grę w Azji Sepak Takraw. Oglądałem kilka miesięcy temu jakieś mistrzostwa na Eurosporcie i robi to wrażenie
:)
Po drodze odwiedzamy na szybkie zakupy i mały masaż NCCC Mall. To nie my(ale masaż całkiem niezły) oraz nie nasze zakupy, ale Filipińczycy robią tam niezłe zapasy. Ale wydaje się, że to właściciele hoteli i pensjonatów.
Obiad jemy w McDonald`s. Jest pysznie - jak w KFC
:lol:
:lol:
:lol: W drodze na lotnisko mijamy Palawan Provincial Capitol
Tego dnia odlatywały dwa samoloty Cebu do Cebu
:) Ten nasz o 16 i godzinę wcześniejszy o 15(ten również opóźniony ale o 4h). Dziwnym zbiegiem okoliczności ostatecznie odlatujemy o 15 min szybciej niż ten, który miał lecieć szybciej. Odlatując z Puerto Princessa trzeba obowiązkowo zapłacić po odprawie 200 PHP podatek lotniskowy.
Po wylądowaniu zamawiamy UBER na Pier 1. Mamy nadzieję, że jeszcze coś uda nam się złapać na Bohol, ale niestety tak jak myślałem nie zdążyliśmy już na żaden prom. Tzn. niby był ale jakiś powolny, który płynie 5h. A, że jest już po 21 to nie ma większego sensu. Rano pierwszy prom odpływa o 6:00. Postanawiamy zatem poszukać jakiegoś hotelu.
Najlepszą opcją byłby JSU- PSU Mariners' Court przy samym porcie ale niestety nie było już żadnych miejsc. Po przebojach znajdujemy Sampaguita Suites z A/C i ciepłą wodą za 1300 PHP.
Myśleliśmy o wyjściu jeszcze na miasto ale ta część aż roi się od niebezpiecznego elementu więc postanawiamy iść spać. Jutro trzeba wcześnie wstać.
Także, dobranoc z widokiem z pokoju
:)
Dzień 11
Istny ogień. Wstajemy o 5:00. Szybki prysznic i wychodzimy o 5:30. O 5:45 jesteśmy przy kasie. Kupujemy bilety do Tagbilaran cena to 400 PHP. Po przejściu przez kasy idziemy do terminalu. Gdzie płacimy terminal fee czyli 25 PHP. Następnie odprawa(jak na lotnisku), nadajemy bagaże(czyt. plecaki) cena 50 PHP. I już. Jesteśmy na statku, który odpływa 2 minuty po naszym wejściu na pokład. Czyli punktualnie o 6:00
:) Na pokładzie zwracam jeszcze uwagę na nasze bilety na prom. Napisali moje imie: Przemescan...Yeah.
Filipińczycy za każdym razem pytając się o moje imię(Przemysław) starali się je wypowiedzieć. Nigdy im się to nie udawało więc umawialiśmy się na końcówkę czyli Mek(bez Prze). Jak widać powyżej przepisywać imienia też nie potrafili
:D
Bye Bye Cebu
Majtek pokładowy zapomniał o wczorajszej higienie
:)
Prom płynie ok 2h. Po wyjściu z portu łapiemy tricykla. Na mapie wyspa Panglao wydawała się niewielka
:) Jakież było moje zdziwienie kiedy jechaliśmy do hotelu z portu całe 30 min. Dogadaliśmy się na 250 PHP. Kierowca obiecał też po nas zajechać za 3 dni.
Dojeżdżamy do naszego Chillout Guest House. Cena za 3 noce za dwie osoby 4800 PHP. Całkiem znośnie tyle że bez śniadań(płatne osobno).
Ocal golasa?
:lol: Ale tak naprawdę to mają smaczną kuchnię tajską oraz włoską
:D Ciekawy miks
:)
Po 10 min dochodzimy do plaży Alona. Wiele osób internecie pisze, że jest ona brzydka i zatłoczona. Być może jest brzydka ale kiedy idzie się w prawo
:) Ale po lewej stronie jest całkiem ładnie. Od tłumów to chyba nigdzie się nie opędzimy
:) A na pewno nie w tak turystycznym miejscu jak Panglao. Rozkładamy się na pięknym białym piasku i zaczynamy nasz chillout. Można z plaży też trochę posknurkować. W samej wodzie zobaczymy mnóstwo rozgwiazd. Przy plaży jest sporo barów oraz restauracji.
Po chwili leżenia ruszamy na wschód plażą. Warto się przespacerować ale nie jest to typowy must have
:)
Dzisiaj jeszcze wróciliśmy na Alona Beach poleżeć tym razem na leżakach przy "luksusowym" hotelu Henan Resort. I tak. Do póki spałem ochroniarze nas nie pogonili tylko gapili się na moją żonę. Jak tylko otworzyłem oczy podbiegł do nas i spytał się czy jesteśmy gośćmi hotelowymi. Odpowiadam dziarsko, że nie ale mogę kupić w barze drinka
:D Hola, hola panie kochany. Drink to za mało. Płaćcie 800 PHP za leżak albo wypad
:D No to my wypad bo akurat i tak się zbieraliśmy na kolację
:D
Kolację jemy w przepysznej greckiej restauracji Hera Greek Taverna. Na prawdę polecam, chociaż na kanapki. Są pyszne.
Wypożyczamy jeszcze skuter na jutrzejszą eskapadę za 400 PHP. Oraz oddajemy rzeczy do prania. Nie wiem czemu ale wtym akurat miejscu przyjmują min. 3kg prania. My dajemy 1,5 ale płacimy jak za 3kg. Na nic się zdają negocjacje
:) za tą przyjemność płacimy 90 PHP.@spty13 na Filipinach warto nawet być choć ten jeden tydzień
:)
Tak, tak jestem z Gdańska
:)Dzień 12
Do Tarsier Sanctuary przy Corella ruszamy o godzinie 8:00 i meldujemy się chwilę przed 9:00. Wstęp do parku to 60 PHP. Generalnie wpuszczają już o 8:00. Tam też spotykamy naszych znajomych podróżników Adama i Olę
:) Ależ nasze drogi się podczas tego wyjazdu krzyżują
:)
Samo sanktuarium zamieszkuje 5 małpek. Mają one rewelacyjne warunki. Miejsca mają dużo miejsca. Jako, że prowadzą one nocny tryb życia(polują na małe owady), a w ciągu dnia śpią to pracownicy parku mają nie lada problem aby je odnaleźć. Codziennie rano o 6 zaczynają oni swoją pracę polegającą na poszukiwaniu między drzewami Tarsierów. Pracę swoją wykonują genialnie bo co dzień rano udaje im się je odnaleźć właśnie dla nas - turystów
:)
Nadzień dobry jednak wita nas nie Tarsier a wielki pająk z małymi pajkąko-dziećmi
:D
@lapka88 podziwiam eskapadę i zazdroszczę długiej podróży.długiej bo w lutym lecimy tylko na tydzień,więc Twoja relacja będzie nam niedoścignionym wzorem.A Ty nie jesteś czasem z Trójmiasta ? skoro "moja" plaża na Stogach jest ci dobrze znana?:)
Jak obiecałem tak piszę
:)Przeloty + dojazd do Warszawy razem 2004zł(szczegóły w pierwszym poście)Noclegi(na osobę): Apitong Hotel(Manila na 7h) - 325 PHP Indigenous(Sagada 1 noc bez śniadania) - 350 PHP Hillside Inn(Batad 1 noc bez śniadania) - 250 PHP Sannie Pension(Palawan 1 noc ze śniadaniem) - ok 45zł poszło z karty kredytowej Telesfora(Palawan 4 noce ze śniadaniem) - 4000 PHP Sampaguita Suites(Cebu 1 noc bez śniadania) - 650 PHP Chillout Guesthouse(Panglao 3 noce bez śniadania) - 2400 PHP Zen Rooms Ermita(Manila 1 noc bez śniadania) - ok 44 złRazem w przeliczeniu ok. 724 zł Transport wewnętrzny(na osobę): Manila - Banaue - Manila(bilety kupowane przez internet wcześniej): 900 PHP Banaue - Sagada: 290 PHP Sagada - Banaue 170 PHP Banaue - Batad - Banaue 550 PHP Puerto Princessa - El Nido - Puerto Princessa 525 PHP Cebu - Bohol 475 PHP Taxi + Tricykle ok 700 PHP Skuter 2 doby w 2 miejscach na osobę 500 PHP Razem 4110 PHP ok. 330 zł Atrakcje: Walka kogutów La Loma Cocpit Manila - 200 PHP Przewodnik w Sagadzie + rejestracja - 375 PHP Zip Line Palawan - 500 PHP Tour C Palawan - 1200 PHP Tour A Palawan - 1000 PHP Canopy Walk Palawan - 400 PHP Podatek Turystyczny Palawan - 200 PHP Tarsier Sanctuary - 60 PHP Chocolate Chills - 100 PHP Zip Line Bohol - 800 PHP Rekiny Wielorybie + kamerka - 2025 PHP Razem: 6860 PHP ok. 550 zł Jedzenia standardowo nie liczę, ale nie odmawialiśmy sobie. Wszystko razem wyszło ok. 3564 zł. Z jedzeniem i pamiątkami wyszło na głowę ok 4600 zł i to jest nasz ostateczny wydatek.Dodam jeszcze, że ze sobą braliśmy na osobę 600 $ i starczyło to w zupełności
:) Hotele opłącaliśmy na miejscu z tejże kasy.Oczywiście można taniej ale można i drożej. Uważam jednak, że Filipiny nie są drogie i polecam je każdemu.Jeżeli ktoś ma jakieś pytania to z przyjemnością na nie odpowiem.Uwagi również przyjmę na klatę
:)
Heh, urocze
:)Relacja stara jak świat (no dobra, może nie aż tak bardzo). I fajna. A najfajniejsze że docierasz do niej bo @pifko zaprasza Autora relacji @lapka88 na - niech zgadnę, pifko? w Gdańsku, prawie 2 lata po zakończeniu relacji
:)Lepiej późno niż wcale, tak trzymać!
Na wymarzony i piękny zachód słońca na Corong-Corong trafiamy w punkt. Wcześniejsze dni nie dawały nam tego szczęścia, ale dziś pogoda nam się całkowicie zrehabilitowała :)
Kolację jemy w restauracji i hotelu kilka metrów obok naszej Telesfory. Green View. Jedzenie mają pyszne, ale odrobine droższe od tego w El Nido. Ryba Lapu-Lapu nazwana na cześć wodza z wyspy Matcan jest bardzo smaczna. Kosztuje tutaj 250 PHP dokładnie tyle samo co cały grillowany kalmar.
Po zjedzeniu bookujemy jeszcze na jutro transport w tym samym miejscu gdzie kupowaliśmy wycieczki. Wytargowana cena za Vana do Puerto Princessa to 450 PHP a osobę.Dzień 10
To jest ten(już drugi) dzień na Filipinach, który uważamy za stracony. Głównie przez odległości i konieczność dojazdów. Dzisiaj mamy w planie Van, Samolot, Prom i Tricykl. Sprawy trochę się pokomplikują ale o tym zaraz.
Dzień jest wyjątkowo słoneczny. Szkoda tylko, że nie skorzystamy z tego. Ba. Żonę dopada ból brzucha. Ruszamy vanem o 8 rano.
Po drodze zatrzymujemy się w El Fredo. To jest jedyne miejsce na Filipinach gdzie zobaczyliśmy małpki. Niestety tylko w klatce :(
Można coś tam zjeść. My się na szczęście wcześniej zaopatrzyliśmy w piekarni w El Nido :)
Mieliśmy jechać 6h ale kierowca leciał jak opętany i dotarliśmy na lotnisko w 5h. Cieszyliśmy się bo chcieliśmy zrobić taki sam manewr jak w Manili. Jakież było nasze zdziwienie kiedy przy check-in okazało się, że nasz lot jest opóźniony o 3h. Czyli zamiast o 16 odlecieć mieliśmy o 19...i ja już wiedziałem, że dzisiaj na Bohol się nie dostaniemy, ponieważ ostatni prom Ocean Jet rusza o 18:35.
Mimo bólu brzucha żony ruszamy do Puerto Princessa. W ogóle nie mieliśmy w planie więc jedziemy Tricyklem(40 PHP) na Baywalk. Nie ma tam zupełnie nic. A przynajmniej nie w dzień, bo widać budki gdzie wieczorem zaczyna się nocne życie. Przypominają mi nasze "bazarowe szczęki".
Następnie idziemy do Muzeum Palawan(50 PHP) z nadzieją na obejrzenie największej perły na świecie, którą bodajże rok temu znaleziono przypadkiem u rybaka, który trzymał ją pod swoim łóżkiem. Nie znając jej wartości uważał, że przynosi mu szczęście.
Tam jednak perły nie znajdziemy, ponieważ znajduje się ona w miejskim ratuszu. A jako, że jest sobota, to możemy się ugryźć :)
Naprzeciwko muzeum znajduje się coś a`la otwarty teatr, gdzie dzieciaki na na boisku grają w popularną grę w Azji Sepak Takraw. Oglądałem kilka miesięcy temu jakieś mistrzostwa na Eurosporcie i robi to wrażenie :)
Po drodze odwiedzamy na szybkie zakupy i mały masaż NCCC Mall. To nie my(ale masaż całkiem niezły) oraz nie nasze zakupy, ale Filipińczycy robią tam niezłe zapasy. Ale wydaje się, że to właściciele hoteli i pensjonatów.
Obiad jemy w McDonald`s. Jest pysznie - jak w KFC :lol: :lol: :lol:
W drodze na lotnisko mijamy Palawan Provincial Capitol
Tego dnia odlatywały dwa samoloty Cebu do Cebu :) Ten nasz o 16 i godzinę wcześniejszy o 15(ten również opóźniony ale o 4h). Dziwnym zbiegiem okoliczności ostatecznie odlatujemy o 15 min szybciej niż ten, który miał lecieć szybciej.
Odlatując z Puerto Princessa trzeba obowiązkowo zapłacić po odprawie 200 PHP podatek lotniskowy.
Po wylądowaniu zamawiamy UBER na Pier 1. Mamy nadzieję, że jeszcze coś uda nam się złapać na Bohol, ale niestety tak jak myślałem nie zdążyliśmy już na żaden prom. Tzn. niby był ale jakiś powolny, który płynie 5h. A, że jest już po 21 to nie ma większego sensu. Rano pierwszy prom odpływa o 6:00. Postanawiamy zatem poszukać jakiegoś hotelu.
Najlepszą opcją byłby JSU- PSU Mariners' Court przy samym porcie ale niestety nie było już żadnych miejsc.
Po przebojach znajdujemy Sampaguita Suites z A/C i ciepłą wodą za 1300 PHP.
Myśleliśmy o wyjściu jeszcze na miasto ale ta część aż roi się od niebezpiecznego elementu więc postanawiamy iść spać. Jutro trzeba wcześnie wstać.
Także, dobranoc z widokiem z pokoju :)
Dzień 11
Istny ogień. Wstajemy o 5:00. Szybki prysznic i wychodzimy o 5:30. O 5:45 jesteśmy przy kasie. Kupujemy bilety do Tagbilaran cena to 400 PHP. Po przejściu przez kasy idziemy do terminalu. Gdzie płacimy terminal fee czyli 25 PHP. Następnie odprawa(jak na lotnisku), nadajemy bagaże(czyt. plecaki) cena 50 PHP. I już. Jesteśmy na statku, który odpływa 2 minuty po naszym wejściu na pokład. Czyli punktualnie o 6:00 :) Na pokładzie zwracam jeszcze uwagę na nasze bilety na prom. Napisali moje imie: Przemescan...Yeah.
Filipińczycy za każdym razem pytając się o moje imię(Przemysław) starali się je wypowiedzieć. Nigdy im się to nie udawało więc umawialiśmy się na końcówkę czyli Mek(bez Prze). Jak widać powyżej przepisywać imienia też nie potrafili :D
Bye Bye Cebu
Majtek pokładowy zapomniał o wczorajszej higienie :)
Prom płynie ok 2h. Po wyjściu z portu łapiemy tricykla. Na mapie wyspa Panglao wydawała się niewielka :) Jakież było moje zdziwienie kiedy jechaliśmy do hotelu z portu całe 30 min. Dogadaliśmy się na 250 PHP. Kierowca obiecał też po nas zajechać za 3 dni.
Dojeżdżamy do naszego Chillout Guest House. Cena za 3 noce za dwie osoby 4800 PHP. Całkiem znośnie tyle że bez śniadań(płatne osobno).
Ocal golasa? :lol: Ale tak naprawdę to mają smaczną kuchnię tajską oraz włoską :D Ciekawy miks :)
Po 10 min dochodzimy do plaży Alona. Wiele osób internecie pisze, że jest ona brzydka i zatłoczona. Być może jest brzydka ale kiedy idzie się w prawo :) Ale po lewej stronie jest całkiem ładnie. Od tłumów to chyba nigdzie się nie opędzimy :) A na pewno nie w tak turystycznym miejscu jak Panglao. Rozkładamy się na pięknym białym piasku i zaczynamy nasz chillout. Można z plaży też trochę posknurkować. W samej wodzie zobaczymy mnóstwo rozgwiazd. Przy plaży jest sporo barów oraz restauracji.
Po chwili leżenia ruszamy na wschód plażą. Warto się przespacerować ale nie jest to typowy must have :)
Dzisiaj jeszcze wróciliśmy na Alona Beach poleżeć tym razem na leżakach przy "luksusowym" hotelu Henan Resort. I tak. Do póki spałem ochroniarze nas nie pogonili tylko gapili się na moją żonę. Jak tylko otworzyłem oczy podbiegł do nas i spytał się czy jesteśmy gośćmi hotelowymi. Odpowiadam dziarsko, że nie ale mogę kupić w barze drinka :D Hola, hola panie kochany. Drink to za mało. Płaćcie 800 PHP za leżak albo wypad :D No to my wypad bo akurat i tak się zbieraliśmy na kolację :D
Kolację jemy w przepysznej greckiej restauracji Hera Greek Taverna. Na prawdę polecam, chociaż na kanapki. Są pyszne.
Wypożyczamy jeszcze skuter na jutrzejszą eskapadę za 400 PHP. Oraz oddajemy rzeczy do prania. Nie wiem czemu ale wtym akurat miejscu przyjmują min. 3kg prania. My dajemy 1,5 ale płacimy jak za 3kg. Na nic się zdają negocjacje :) za tą przyjemność płacimy 90 PHP.@spty13 na Filipinach warto nawet być choć ten jeden tydzień :)
Tak, tak jestem z Gdańska :)Dzień 12
Do Tarsier Sanctuary przy Corella ruszamy o godzinie 8:00 i meldujemy się chwilę przed 9:00. Wstęp do parku to 60 PHP.
Generalnie wpuszczają już o 8:00. Tam też spotykamy naszych znajomych podróżników Adama i Olę :) Ależ nasze drogi się podczas tego wyjazdu krzyżują :)
Samo sanktuarium zamieszkuje 5 małpek. Mają one rewelacyjne warunki. Miejsca mają dużo miejsca.
Jako, że prowadzą one nocny tryb życia(polują na małe owady), a w ciągu dnia śpią to pracownicy parku mają nie lada problem aby je odnaleźć.
Codziennie rano o 6 zaczynają oni swoją pracę polegającą na poszukiwaniu między drzewami Tarsierów. Pracę swoją wykonują genialnie bo co dzień rano udaje im się je odnaleźć właśnie dla nas - turystów :)
Nadzień dobry jednak wita nas nie Tarsier a wielki pająk z małymi pajkąko-dziećmi :D