Wracam na sesję odświeżającą do hotelu, po czym postanawiam sprawdzić, jak po zmroku prezentuje się ulica Hongdae, ta na której spotkałem brazylijską paradę. Cóż, może to kwestia poniedziałku, ale jestem mocno rozczarowany.
Cóż zatem w zamian? Wracam do Bongeunsa, by zobaczyć, jak prezentują się działające lampiony. Trafiam tam przed 21:00. Świątynia jest pusta, niemal wyłącznie dla mnie...
Ukontentowany wracam do hotelu. Mam już przedsmak tego, jak to będzie wyglądać za kilka dni. Zaraz, zaraz, ja przecież oprócz 2 bananów nic od śniadania nie jadłem! Bliziutko hotelu jest kilka lokali typowo nie turystycznych. Sami miejscowi. O dziwo jednak, w pierwszym, do którego wchodzę kelnerka mówi po angielsku. Zamawiam ryż z warzywami i małżami, a do tego duże piwo. Wychodzi to za 14000 KRW, z czego same piwo to cztery tysiaki.
Gość w koszuli w paski jest ze swoim (niewidocznym) kolegą tak napruty, że siedzą tam obaj i płaczą rzewnymi łzami
:D Ja aż takiego poziomu nie osiągam. Dziękuję grzecznie za bardzo dobre jedzenie i idę lulu.
Zgodnie z obietnicą, oto wyjaśnienie zagadki
;)
E tam, nie kryję się
:) Bywały już w moich relacjach prawdziwe close up'y
:DTak, Harry Potter latał na miotlle i zgarniał na zamówienie
:D Choć tak na serio, to w jednym miejscu by się dało. Może nie z najwyższej półki, ale z tych wyższych, gdy jedzie się schodami ruchomymi.
Mnie coś jeszcze zastanawia - jak oni tam kurz wycierają?Czas opuścić Four Points.
Podsumowując pobyt tu mogę rzec, że hotel jest w jak najlepszym porządku, zwłaszcza jeśli ktoś chce mieć dobrą bazę wypadową do różnych miejsc, zarówno w centrum Seulu, jak i w dalszej odległości. Oczywiście, luksusów tu nie ma, ale trzeba byłoby być bardzo wybrednym, żeby czegoś się tu czepiać w tym przedziale cenowym. Wychodzę zatem z hotelu i idę w lewo... Dokładniej rzecz ujmując 765 m. Tyle jest stąd bowiem do mojego kolejnego miejsca zakwaterowania:
Tak, nie dość, że zostaję nadal w Seulu, to w zasadzie się nie przenoszę. Logistyka przemawia za takim rozwiązaniem, a zbieractwo punktów za zmianą hotelu. W zasadzie, nie zbieractwo, a wydawanie, bo pobyt jest za punkty. Płacę tu zero zł., ale punktów nieco schodzi z konta. Się jeszcze okaże, czy było warto.
O hotelu zbyt dużo pisać nie będę, bo dowiedziałem się dziś, że budynek jest przeznaczony do rozbiórki do końca tego roku. Może być zatem tak, że nikt z forum nie zdąży tu już zamieszkać. Ma tu powstać nowy biurowiec, bez części hotelowej. Czy w Seulu powstanie jakiś inny Hilton? Tego nie wiem. Zawsze zostaje jeszcze Conrad, ale ten to się dopiero ceni... W celach archiwalnych zamieszczam kilka zdjęć:
Jest to pokój po upgradzie ze standardowego do King Executive Mountain View. Z mojego okna, ten "mountain view" to
Teraz krociutkie cofnięcie czasu... Do Hiltona docieram przed 11:00. Z rozczarowaniem przyjmuję do wiadomości, że pokój będzie dostępny dopiero o 12:00. Cóż tu począć w tą godzinkę? Na dworze piękna pogoda, czemu by zatem nie skoczyć znowu na górę Namsan? Wydaje się, że jest stąd na nią jeszcze bliżej, niż z Four Points. Przy okazji, orientuję się, że sposób liczenia przez Navera czasu marszu opiera się chyba na krokach azjatyckich. Pokazuje mi, że dotrę tam w 48 minut, a jestem na miejscu już po 25 minutach. Wcześniej tego nie wyłapałem, bo zawsze po drodze gdzieś się zatrzymywałem, ale teraz jest trasa non-stop i wychodzi szydło z worka. Przejść się na górę zawsze jednak warto, tym bardziej, że w porównaniu z poprzednią wizytą w czasie weekendu, teraz na szczycie jest pustawo
:)
Po powrocie szybko odstawiam manele do pokoju i ruszam do pałacu Chandgdeokgung, w którym jestem zapisany na dziś na 14:30 na zwiedzanie części, co się zowie "The Secret Garden" (http://www.cdg.go.kr/eng/cms_for_cdg/contents/c3_1.jsp). Przybywam tam z godzinnym wyprzedzeniem, więc mam jeszcze czas na obejrzenie części dostępnej w ramach zwiedzania ogólnego.
Te nowe ekspresy do kawy w GDN to rzeczywiście świeżutkie. Jak ostatni raz leciałem 3 tygodnie temu, to jeszcze były te stare, serwujące coś, co naprawdę trudno nazwać kawą. Mam nadzieję, że to nie będzie tylko zmiana wizerunkowa, ale także smakowa.
Tak, Harry Potter latał na miotlle i zgarniał na zamówienie
:DChoć tak na serio, to w jednym miejscu by się dało. Może nie z najwyższej półki, ale z tych wyższych, gdy jedzie się schodami ruchomymi. Mnie coś jeszcze zastanawia - jak oni tam kurz wycierają?
Jeśli chodzi o muzeum historyczne to mają jeszcze "National Museum of Korean Contemporary History" stojące obok Ambasady USA i Pałacu Gyeongbokgung? Też jest darmowe, a wystawy odnoszą się również do okresu przed wojną koreańską. W samym muzeum narodowym, z tego co pamiętam były darmowe wycieczki z przewodnikiem, które pomagały rozjaśnić to i owo. Ulubiona zagadka Koreańczyków gdy oprowadzają cudzoziemców to chyba ta
:lol:
Zdjęcie robione kalkulatorem, ale to oczywiście jest poduszka.Obok muzeum narodowego jest też muzeum ich pisma, które w przeciwieństwie do innych zostało wymyślone przez króla, a nie tworzyło się przez setki lat jak inne. Sama wystawa moim zdaniem jednak średnia, choć temat, z dobrym przewodnikiem, jest interesujący.W ogóle świetne zdjęcia, aż mam ochotę pojechać do Seulu, a mi się tam przecież zupełnie nie podobało.
:)
Obok ambasady USA przejeżdżałem/przechodziłem kilkanaście razy (swoją drogą, to chyba najlepiej strzeżone miejsce w Seulu), ale nie przyszło mi do głowy, by rozglądać się tam za muzeum.Może następnym razem
:)Co do nie podobania się Seulu, to w sumie miałem podobnie
:D . Gdy byłem tam kilka lat temu, też miałem mieszane uczucia.
Niestety, do przedłużenia jeszcze trochę brakuje
:(Mil statusowych wpadło łącznie coś ok. 48.000, więc sporo, jak za ten wydatek
;)Teraz mam prawie 59.000, więc do 100k nadal brakuje "co nieco". Na jakiś error fare do 10.06 raczej nie liczę, a kupować czegoś na siłę, byle tylko załapać się na podwójne mile statusowe też nie chcę. Zobaczymy... Może los się jakoś uśmiechnie i te braki pozwoli jeszcze uzupełnić
:) Za to mil premiowych, pomimo zmian, dali jakieś śmieszne ilości. Muszę to jeszcze rozgryźć, bo coś mi się wydaje, że aż przesadzili ze skąpstwem.
Trochę odświeżę temat.@tropikey czy miałeś jakiś gotowy plan na Seul, czy po prostu zwiedzałeś jak leci? Pytam, bo końcem marca będę w Seulu, i Twoja relacja będzie bardzo przydatna
:)
Ja i gotowy plan to raczej mało prawdopodobny scenariusz. Podziwiam (bez ironii) ludzi, którzy prezentują na forum tabele z punktami rozpisanymi niemal co do godziny. Ja tak nie potrafię.Ale nie jadę też na rympał. W Seulu, ale też w innych miastach robię tak, że mam pozaznaczane różne miejsca do odwiedzenia, czasem wiem, które z nich są obowiązkowe dla mnie i do nich dostosowuję często miejsce zakwaterowania. A potem, to już trochę improwizacja, najczęściej zależna od pogody.W Seulu i okolicach, dzięki świetnej komunikacji publicznej, plan może być bardzo elastyczny.Będzie mi miło, jeśli faktycznie coś z tej relacji Ci się przyda
:) .
Ja kiedyś robiłem szczegółowy plan (no, może poza godzinami), ale im człowiek starszy, tym mniej mi się chce w takie coś bawić
;)Ale z drugiej strony, jak się jedzie pierwszy raz do jakiegoś miejsca, to jednak fajnie jest coś mieć, żeby nie przeoczyć żadnej fajnej miejscówki.Z relacji na pewno skorzystam
:)
O Gwanaksan, Namhansanseong i Bugak Palgakjeong nie wiedziałem, a niby coś tam o seuluskich (seuliańskich?
:)) atrakcjach czytałem. Miejsca zapisane - może się przydadzą (jakoś mile wylatać trzeba
;) )Przy okazji, czy @tropikey masz, lub ktoś inny ma może doświadczenia / opinie / obserwacje związane z górą Bukhansan na płn. od Seulu? Zastanawia mnie, co lepiej wybrać, gdybym miał stanąć przed dylematem Gwanaksan czy Bukhansan. bez bicia przyznaję, że w przypadku Gwanaksan z miejsca "kupił" mnie widok tej pionowej skały ze świątynią na górze (zdecydowanie bardziej niż sama panorama miasta z góry).
Bukhansan też był w moich planach, ale organizacyjnie mi ostatecznie nie przypasował i zrezygnowałem. O ile sobie dobrze przypominam, pewną komplikacją było dla mnie to, że obszar obejmujący tą górę jest dość rozległy i dotarcie na szczyt wymagałoby więcej czasu, niż w innych przypadkach.
Oba te kraje warto odwiedzić, a że są blisko siebie, da radę połączyć to w ramach jednej podróży (kiedyś tak zrobiłem - na chwilę do Seulu, a na dłużej do Tokio, Osaki i Kioto).
Raphael napisał:O Gwanaksan, Namhansanseong i Bugak Palgakjeong nie wiedziałem, a niby coś tam o seuluskich (seuliańskich?
:)) atrakcjach czytałem. Miejsca zapisane - może się przydadzą (jakoś mile wylatać trzeba
;) )Przy okazji, czy @tropikey masz, lub ktoś inny ma może doświadczenia / opinie / obserwacje związane z górą Bukhansan na płn. od Seulu? Zastanawia mnie, co lepiej wybrać, gdybym miał stanąć przed dylematem Gwanaksan czy Bukhansan. bez bicia przyznaję, że w przypadku Gwanaksan z miejsca "kupił" mnie widok tej pionowej skały ze świątynią na górze (zdecydowanie bardziej niż sama panorama miasta z góry).byłem na Bukhansan w czerwcu 2019 roku. Wedle zdjęć dotarcie na szczyt z pod znaku na asfalcie gdzie zaczyna się park narodowy (blisko stacji metra Bukhasan UI) zajęło mi koło 2,5h. Widoki były wspaniałe i na pewno było warto.O Gwanaksan nie czytałem (nie wiem czemu w sumie, może dlatego, że Bukhasan jest wyższy i nim się zainteresowałem) i teraz jak patrzę to widoki są porównywalne
;)
lukasz_kowal napisał:Trochę odświeżę temat.@tropikey czy miałeś jakiś gotowy plan na Seul, czy po prostu zwiedzałeś jak leci? Pytam, bo końcem marca będę w Seulu, i Twoja relacja będzie bardzo przydatna
:)Moze komus sie przyda moja trasa: 1) Cala Korea na Google mapsach - https://www.google.com/maps/d/u/1/edit? ... 372275&z=72) Seul na Kakao - http://kko.to/cY6Yf677SkW Seulu bylismy 3 dni, a lacznie ponad 10 dni. W razie pytan, prosze krzyczec!
:D
@flybefajna, przydatna mapa - niby człowiek czytał przewodnik, ale jakoś część rzeczy mi w oko nie wpadła, część pewnie była opisana nazbyt zdawkowo, żeby baczniej się im przyjrzeć. Pisz proszę w działach koreańskich, i relacje, i obserwacje będą przydatne. Mnie najbardziej w przygotowaniach "rozwala" transport lokalny, planowanie autobusów, ich trasy, przystanki, rozkłady, częstotliwość.A z pytań o konkretne miejsca:1. udało Ci się być na Ulleung-gun? strony z promami widzę tylko w krzakach, a noclegi na miejscu w cenach kosmicznych + mały wybór2. jak najlepiej "zrobić" OEDO Botania mając bazę w Busan?3. Palgongsan Cable Car + świątynia Donghwasa: jak dojazd z Daegu? i jak wrażenia? opłaca się poświęcić na to czas? (pewnie wymagałoby 2 nocy w Daegu?)4. które ze świątyni buddyjskich zrobiły na Tobie największe wrażenie pod względem malowniczości otoczenia (wyjątkowa lokalizacja. niesamowite formacje skalne, piękne widoki itp.)?PS. mam nadzieję, że @tropikey nie będzie miał za złe, że jego temat dał taką pożywkę do dyskusji rozrastającej się jak na drożdżach
;)
Oczywiście, nie mam nic przeciwko
:)Komunikacją publiczną bym się aż tak nie przejmował, bo Naver działa bardzo sprawnie i trasę można sobie sprawdzić na bieżąco.
@tropikeytaka mnie teraz naszła wątpliwość/refleksja/zapytanie - widzę, że na urodziny Buddy to lampionów i ozdób tam nie żałują: czy nie zakłóca to odbioru samych świątyń? czy nie za/przysłania za bardzo ich architektury?(może i to refleksja z gatunku "w Zakopanem było ładnie, tylko góry zasłaniały widoki"
;), ale chciałem poznać opinię kogoś kto tam był w okresie Buddo-urodzinowym)
To trochę zależy od tego, ile podobnej architektury już się wcześniej widziało. Pewnie mnie ktoś miłujący dalekowschodnie świątynie za to (przynajmniej w myślach) zbeszta, ale moje subiektywne odczucie jest takie, że budynki sakralne są w Korei bardzo do siebie podobne i nawet jeśli częściowo przesłaniały je w czasie mojego pobytu różne lampiony i inne ozdoby, to nie czułem w związku z tym rozczarowania. Mam widocznie głęboko skrywany jarmarczny gust żądny świecidełek i feerii barw
:DZ resztą, podobnie jest z tamtejszymi pałacami, czy innymi obiektami z głębszej historii. Z czasem ich widok mocno powszednieje, bo trudno znaleźć w nich jakieś istotne różnice. Nie ma co ukrywać - pod względem różnorodności architektonicznej, Europy nic chyba nie przebija.
Wracam na sesję odświeżającą do hotelu, po czym postanawiam sprawdzić, jak po zmroku prezentuje się ulica Hongdae, ta na której spotkałem brazylijską paradę. Cóż, może to kwestia poniedziałku, ale jestem mocno rozczarowany.
Cóż zatem w zamian? Wracam do Bongeunsa, by zobaczyć, jak prezentują się działające lampiony. Trafiam tam przed 21:00. Świątynia jest pusta, niemal wyłącznie dla mnie...
Ukontentowany wracam do hotelu. Mam już przedsmak tego, jak to będzie wyglądać za kilka dni.
Zaraz, zaraz, ja przecież oprócz 2 bananów nic od śniadania nie jadłem!
Bliziutko hotelu jest kilka lokali typowo nie turystycznych. Sami miejscowi. O dziwo jednak, w pierwszym, do którego wchodzę kelnerka mówi po angielsku.
Zamawiam ryż z warzywami i małżami, a do tego duże piwo. Wychodzi to za 14000 KRW, z czego same piwo to cztery tysiaki.
Gość w koszuli w paski jest ze swoim (niewidocznym) kolegą tak napruty, że siedzą tam obaj i płaczą rzewnymi łzami :D
Ja aż takiego poziomu nie osiągam. Dziękuję grzecznie za bardzo dobre jedzenie i idę lulu.
Zgodnie z obietnicą, oto wyjaśnienie zagadki ;)
Bywały już w moich relacjach prawdziwe close up'y :DTak, Harry Potter latał na miotlle i zgarniał na zamówienie :D
Choć tak na serio, to w jednym miejscu by się dało. Może nie z najwyższej półki, ale z tych wyższych, gdy jedzie się schodami ruchomymi.
Mnie coś jeszcze zastanawia - jak oni tam kurz wycierają?Czas opuścić Four Points.
Podsumowując pobyt tu mogę rzec, że hotel jest w jak najlepszym porządku, zwłaszcza jeśli ktoś chce mieć dobrą bazę wypadową do różnych miejsc, zarówno w centrum Seulu, jak i w dalszej odległości.
Oczywiście, luksusów tu nie ma, ale trzeba byłoby być bardzo wybrednym, żeby czegoś się tu czepiać w tym przedziale cenowym.
Wychodzę zatem z hotelu i idę w lewo... Dokładniej rzecz ujmując 765 m. Tyle jest stąd bowiem do mojego kolejnego miejsca zakwaterowania:
Tak, nie dość, że zostaję nadal w Seulu, to w zasadzie się nie przenoszę. Logistyka przemawia za takim rozwiązaniem, a zbieractwo punktów za zmianą hotelu. W zasadzie, nie zbieractwo, a wydawanie, bo pobyt jest za punkty. Płacę tu zero zł., ale punktów nieco schodzi z konta. Się jeszcze okaże, czy było warto.
O hotelu zbyt dużo pisać nie będę, bo dowiedziałem się dziś, że budynek jest przeznaczony do rozbiórki do końca tego roku. Może być zatem tak, że nikt z forum nie zdąży tu już zamieszkać. Ma tu powstać nowy biurowiec, bez części hotelowej. Czy w Seulu powstanie jakiś inny Hilton? Tego nie wiem. Zawsze zostaje jeszcze Conrad, ale ten to się dopiero ceni...
W celach archiwalnych zamieszczam kilka zdjęć:
Jest to pokój po upgradzie ze standardowego do King Executive Mountain View. Z mojego okna, ten "mountain view" to
Teraz krociutkie cofnięcie czasu... Do Hiltona docieram przed 11:00. Z rozczarowaniem przyjmuję do wiadomości, że pokój będzie dostępny dopiero o 12:00. Cóż tu począć w tą godzinkę? Na dworze piękna pogoda, czemu by zatem nie skoczyć znowu na górę Namsan? Wydaje się, że jest stąd na nią jeszcze bliżej, niż z Four Points.
Przy okazji, orientuję się, że sposób liczenia przez Navera czasu marszu opiera się chyba na krokach azjatyckich. Pokazuje mi, że dotrę tam w 48 minut, a jestem na miejscu już po 25 minutach. Wcześniej tego nie wyłapałem, bo zawsze po drodze gdzieś się zatrzymywałem, ale teraz jest trasa non-stop i wychodzi szydło z worka.
Przejść się na górę zawsze jednak warto, tym bardziej, że w porównaniu z poprzednią wizytą w czasie weekendu, teraz na szczycie jest pustawo :)
Po powrocie szybko odstawiam manele do pokoju i ruszam do pałacu Chandgdeokgung, w którym jestem zapisany na dziś na 14:30 na zwiedzanie części, co się zowie "The Secret Garden" (http://www.cdg.go.kr/eng/cms_for_cdg/contents/c3_1.jsp). Przybywam tam z godzinnym wyprzedzeniem, więc mam jeszcze czas na obejrzenie części dostępnej w ramach zwiedzania ogólnego.