Wbrew pozorom odległości pomiędzy kompleksami są dość spore, czasami schodzi nam 20 minut i więcej. Kolejny kompleks to tak zwany Plac Siedmiu Świątyń
Tutaj widać dobrze prace archeologiczne, są plansze pokazujące ile lat trwało oczyszczenie tego miejsca z roślin i jako-tako odbudowanie konstrukcji. Niestety użyto również nowoczesnych materiałów takich jak cement co widać w kilku miejscach
Plac Siedmiu Świątyń robi generalnie wielkie wrażenie. Byłby niezłą dekoracją do jakiegoś filmu przygodowego w stylu Indiany Jonesa
A nad nami wisi niebezpieczeństwo ? To tak zwane „horse balls tree” – drzewo z owocami wielkości dużych cytryn rosnącymi parami. Walają się na ziemi więc można oberwać „jajami końskimi”
Oczywiście dookoła lata mnóstwo ptaków i owadów. To dość znany gatunek w Amerykach zwany brown jay
A tu stado pazi
Kolejna znana budowla to Świątynia V. Jest uwieczniona na wielu zdjęciach w przewodnikach. Niestety jest w częściowej renowacji i nie można na nią wchodzić
Warto wspomnieć kiedy większość tych budowli została zbudowana. Otóż osadnictwo w Tikal zaczęło się około 600 roku przed Chrystusem ale z tego okresu zachowało się niewiele budowli. Rozkwit tych piramid to 7 i 8 wiek naszej ery a więc czasy po upadku Imperium Rzymskiego i podczas rozkwitu Imperium Bizantyjskiego. U nas wtedy prymitywne plemiona ganiały tura po lasach….
Ostatni punkt zwiedzania Tikal to centralne miejsce miasta – Gran Plaza.
Tu znajduje się też najsłynniejsza piramida Tikal – Temple I zwana Świątynią Wielkiego Jaguara:
Naprzeciwko na placu stoi chyba najlepiej odrestaurowana świątynia nr II:
Na jej schody nie wolno wchodzić od czasów niechlubnego „końca świata wg cywilizacji Majów” W tym roku 2012 przybyło do Tikal tysiące wyznawców tego wydarzenia i okupowało Temple II skutecznie niszcząc jej schody ☹. To co widzimy do już jest rekonstrukcja
Z jej platformy widokowej jest za to najlepsze view na Świątynię Jaguara
Obok znajduje się kompleks Akropol Centralny a na przeciwko Północny z wieloma stellami i płaskorzeźbami
Na szczycie jednej z mniejszych piramid tych kompleksów odnajduję piękny stół do rytualnego składania ofiar z ludzi
Oczywiście jak się domyślacie nie składano ofiar z arystokratów. Najczęściej byli to właśnie chłopi a rzadziej urzędnicy. Obejście wszystkich budowli wokół Gran Plaza zajmuje dobrą godzinę
Na końcu szukam wytchnienia w cieniu. Upał jest nie do zniesienia plus daje mocne słońce na platformach piramid. Zapas własnej wody jest absolutnie niezbędny. Wśród liści drzewa na placu zauważam piękne tukany tęczodziobe. Są wysoko więc zdjęcia tylko z daleka
A tu jeden w locie:
Tutaj też bawi się stado małp – czepiaków, dość popularnego gatunku w Gwatemali.
W innym miejsku stadko ptaków przypominających zachowaniem dzięcioły ale z nimi nie spokrewnionych – northern barred woodcreepers
Od czasu do czasu można spotkać też wszędobylskie coati, dość znany gatunek całej Ameryce Południowej i Łacińskiej
Mam nadzieję, że Was za bardzo nie zanudziłem szczegółami Tikal ale dla mnie to niesamowite miejsce związane z bardzo ciekawą historią mało znanej u nas cywilizacji Majów. Dość brutalne obyczaje Majów pokazał dobitnie Mel Gibson w filmie „Apocalypto” – polecam dla uzupełnienia wiedzy historycznej.
Tikak jest zupełnie inny niż Yaxha i w sumie bardzo się cieszę, że zacząłem od Yaxhy, to było tak jakby wprowadzenie do klimatów majańskich. Yaxha nie jest jeszcze tak odkryta i oczyszczona jak Tikal i oczywiście sporo mniejsza. Zachęcam jednak jak możecie na odwiedzenie obydwu tych miejsc aby mieć całościowy pogląd jak cywilizacja Majów mogła wyglądać Kończę zwiedzać Tikal i po 4 i pół godziny chodzenia po dżungli i wspinania się na piramidy w wielkim upale wszyscy są wykończeni. Mam wielką ochotę na zimne piwko, które o dziwo kosztuje tylko Q15 w Tikalowej restauracji przy bramie.
Busik zabiera nas o 15.30 i wracamy do Flores. Po drodze mijamy bazę wojskową gdzie oprócz wystawionego pojazdu wojskowego mijamy zachowany egzemplarz Lockheed T-33 Shooting Star
Przy lotnisku stoi pomalowany fikuśnie North American Sabreliner
W mieście wysiadam przed groblą aby wpaść do polecanej na forum (dzięki @marcino123) knajpki Licos Tacos. Ceny są miodzio ? a świeże tacos przepyszne
Wracam przez groblę na Isla de Flores
Do wylotu pozostały mi dwie godziny więc robię ostatni spacer po miasteczku
Zaglądam do Katedry (polski akcent w sztuce sakralnej)
I w knajpce z widokiem wypijam ostatnie piwko – tutaj widać jak powódź odcięła kilka lokali
Na lotnisko znowu darmowy busik
W locie powrotnym do Guatemala City czeka na mnie Airbus 320 Avianca. Bilet wziąłem za mile MM (15k) plus dopłata …. 2,49 euro! ?.
Wbijam się wieczorem z powrotem do Hiltona Garden Inn w Guate. Nazajutrz czeka mnie wyprawa do Antigua Guatemala a w nocy już powrót do obowiązków – bezpośredni przelot Avianką do Waszyngtonu. Stay tuned…Kolejne świetne śniadanie w Hiltonie Garden Inn pozwala mi miło zacząć dzień. Zaplanowałem dziś wycieczkę do pierwszej stolicy Gwatemali – miasta Antigua Guatemala. W planach pomaga mi niezawodny wpis @Zeus -a który pięknie opisał na stronce co i jak w Antigua, daję tu linka bo mi się mega przydało: https://lata.my/zwiedzamy-gwatemale-kolonialne-miasta-jezioro-atitlan-kawa-i-wulkany/
Oczywiście moim priorytetem jest przejechanie się chickenbusem. To dawne amerykańskie żółte autobusy szkolne, które dokonały żywota w USA i zostały sprzedane jako złom do krajów Ameryki Łacińskiej gdzie po prostu dostały nowe życie (hehe – historia, która brzmi znajomo z naszego podwórka z golfami i paskami ? ) Nickname pochodzi zapewne od faktu, że chickenbus nie ma określonej pojemności pasażerów, zabierze tyle ile wlezie czyli wszystkich po drodze. No i oczywiście jak ktoś jedzie z dobytkiem np. z kurami na targ to też zabierze ?. Większy przystanek chickenbusów w Guate jest przy skrzyżowaniu ulic zwanych El Trebol. Od mojego hotelu to 10 minut jazdy uberem za 11zł. Pani kierowca dopytuje mnie gdzie chcę jechać i podwozi mnie prosto pod odpowiedniego chickenbusa do Antigui. Gdybym miał jakieś wątpliwości to ten przemiły Pan krzyczy w moim kierunku: „AntiguaAntiguaAntigua!!” ?
Wsiadam, spodziewałem się, że ruszymy jak się zapełni ale nie, ruszamy z 4 osobami po dosłownie 5 minutach
Ten pan w koszuli za kierowcą zaraz po ruszeniu wstaje, demonstracyjnie wyjmuje pistolet z kabury, ogląda go sobie aby wszyscy widzieli i siada dalej niewzruszony. To ochroniarz, hmmm czuję się tak jakby bardziej bezpiecznie…
Oczywiście chickenbus przystaje co parę minut jak tylko naganiacz i bileter w jednym zobaczy kogoś na chodniku i woła co chwila przez otwarte drzwi tak jak do mnie - "Antigua x 3". Czemu trzy razy – nie wiem. (na powrocie wołał „GuateGuateGuate!!!”) Co chwila wchodzi też do busa jakiś lokalny sprzedawca głośno reklamując swoje produkty, przechodząc się po busie i wysiadając na następnym stopie – taki folkor:
hiszpan napisał:(...) ktoś wie dlaczego nie z rękawa?Może jakiś co wcześniej z charteru wrócił, a może po prostu nie było miejsca jak lądował. Czasem dobrze spojrzeć w oczy temu silniczkowi, wchodząc schodami do samolotu
;)
hiszpan napisał: Moje korpo wysłało mnie w podróż służbową do Azji a inny departament w podróż służbową do USA, tydzień po tygodniu. Kol. @hiszpanA ja glupi zawsze myslalem, ze prezesi to sami sobie organizuja podroze sluzbowe (ew. organizuja im asystentki), a nie, ze jakies departamenty im kaza gdzies jechac/leciec....
Jestem z narzeczoną od ponad tygodnia na Tajwanie. Za nami kilka dni w Tajpej, Chiayi, Kaohsiung. Dzisiaj nocujemy nad jaziorem Sun Moon Lake. Potwierdzam, Tajwan to brzydkie kamienice, ale piękne umysły i otwarte głowy. Życzliwi, ciekawi świata ludzie. Może też zbiorę siły na napisanie relacji - słodko kwaśnej, nadmienię. Na tym etepie nie zabieram uwagi, @hiszpan zdrowie Twoje i każdego czytającego relację [emoji3]
[quote] A lokalna młodzież gra w mahjonga/quote]Czy to aby nie jakiś rozbierany mahjong?? Wszyscy kolesie w puchówkach jedna łaska ubrana jak w lecie ??
;)Bdw. Fajna relacją i pomysł na 2 podróże w jednej .
"Po południu czeka na mnie shinkansen do Nagaoki – północnej części wyspy Kiusiu w Prefekturze Niigata"Myślę, że miałeś na myśli Honsiu. Ciekawa relacja
A propos tego fragmentu:"Znając właściwe osoby w DC można bezproblemowo umówić się z dowolnym senatorem lub kongresmanem i na około 20-30 zająć mu czas swoją sprawą", to o jaką jednostkę czasu chodzi
;) ?O godziny z pewnością nie chodzi, ale czy to minuty, czy sekundy, to już takie jasne nie jest
:)
tropikey napisał:to o jaką jednostkę czasu chodzi
;) ?O godziny z pewnością nie chodzi, ale czy to minuty, czy sekundy, to już takie jasne nie jest
:)Oczywiście minuty. Już poprawiłem, dzięki za spostrzegawczość.
Przepiękna i kolorowa dżungla
Wbrew pozorom odległości pomiędzy kompleksami są dość spore, czasami schodzi nam 20 minut i więcej. Kolejny kompleks to tak zwany Plac Siedmiu Świątyń
Tutaj widać dobrze prace archeologiczne, są plansze pokazujące ile lat trwało oczyszczenie tego miejsca z roślin i jako-tako odbudowanie konstrukcji. Niestety użyto również nowoczesnych materiałów takich jak cement co widać w kilku miejscach
Plac Siedmiu Świątyń robi generalnie wielkie wrażenie. Byłby niezłą dekoracją do jakiegoś filmu przygodowego w stylu Indiany Jonesa
A nad nami wisi niebezpieczeństwo ? To tak zwane „horse balls tree” – drzewo z owocami wielkości dużych cytryn rosnącymi parami. Walają się na ziemi więc można oberwać „jajami końskimi”
Oczywiście dookoła lata mnóstwo ptaków i owadów. To dość znany gatunek w Amerykach zwany brown jay
A tu stado pazi
Kolejna znana budowla to Świątynia V. Jest uwieczniona na wielu zdjęciach w przewodnikach. Niestety jest w częściowej renowacji i nie można na nią wchodzić
Warto wspomnieć kiedy większość tych budowli została zbudowana. Otóż osadnictwo w Tikal zaczęło się około 600 roku przed Chrystusem ale z tego okresu zachowało się niewiele budowli. Rozkwit tych piramid to 7 i 8 wiek naszej ery a więc czasy po upadku Imperium Rzymskiego i podczas rozkwitu Imperium Bizantyjskiego. U nas wtedy prymitywne plemiona ganiały tura po lasach….
Ostatni punkt zwiedzania Tikal to centralne miejsce miasta – Gran Plaza.
Tu znajduje się też najsłynniejsza piramida Tikal – Temple I zwana Świątynią Wielkiego Jaguara:
Naprzeciwko na placu stoi chyba najlepiej odrestaurowana świątynia nr II:
Na jej schody nie wolno wchodzić od czasów niechlubnego „końca świata wg cywilizacji Majów” W tym roku 2012 przybyło do Tikal tysiące wyznawców tego wydarzenia i okupowało Temple II skutecznie niszcząc jej schody ☹. To co widzimy do już jest rekonstrukcja
Z jej platformy widokowej jest za to najlepsze view na Świątynię Jaguara
Obok znajduje się kompleks Akropol Centralny a na przeciwko Północny z wieloma stellami i płaskorzeźbami
Na szczycie jednej z mniejszych piramid tych kompleksów odnajduję piękny stół do rytualnego składania ofiar z ludzi
Oczywiście jak się domyślacie nie składano ofiar z arystokratów. Najczęściej byli to właśnie chłopi a rzadziej urzędnicy.
Obejście wszystkich budowli wokół Gran Plaza zajmuje dobrą godzinę
Na końcu szukam wytchnienia w cieniu. Upał jest nie do zniesienia plus daje mocne słońce na platformach piramid. Zapas własnej wody jest absolutnie niezbędny.
Wśród liści drzewa na placu zauważam piękne tukany tęczodziobe. Są wysoko więc zdjęcia tylko z daleka
A tu jeden w locie:
Tutaj też bawi się stado małp – czepiaków, dość popularnego gatunku w Gwatemali.
W innym miejsku stadko ptaków przypominających zachowaniem dzięcioły ale z nimi nie spokrewnionych – northern barred woodcreepers
Od czasu do czasu można spotkać też wszędobylskie coati, dość znany gatunek całej Ameryce Południowej i Łacińskiej
Mam nadzieję, że Was za bardzo nie zanudziłem szczegółami Tikal ale dla mnie to niesamowite miejsce związane z bardzo ciekawą historią mało znanej u nas cywilizacji Majów. Dość brutalne obyczaje Majów pokazał dobitnie Mel Gibson w filmie „Apocalypto” – polecam dla uzupełnienia wiedzy historycznej.
Tikak jest zupełnie inny niż Yaxha i w sumie bardzo się cieszę, że zacząłem od Yaxhy, to było tak jakby wprowadzenie do klimatów majańskich. Yaxha nie jest jeszcze tak odkryta i oczyszczona jak Tikal i oczywiście sporo mniejsza. Zachęcam jednak jak możecie na odwiedzenie obydwu tych miejsc aby mieć całościowy pogląd jak cywilizacja Majów mogła wyglądać
Kończę zwiedzać Tikal i po 4 i pół godziny chodzenia po dżungli i wspinania się na piramidy w wielkim upale wszyscy są wykończeni. Mam wielką ochotę na zimne piwko, które o dziwo kosztuje tylko Q15 w Tikalowej restauracji przy bramie.
Busik zabiera nas o 15.30 i wracamy do Flores. Po drodze mijamy bazę wojskową gdzie oprócz wystawionego pojazdu wojskowego mijamy zachowany egzemplarz Lockheed T-33 Shooting Star
Przy lotnisku stoi pomalowany fikuśnie North American Sabreliner
W mieście wysiadam przed groblą aby wpaść do polecanej na forum (dzięki @marcino123) knajpki Licos Tacos. Ceny są miodzio ? a świeże tacos przepyszne
Wracam przez groblę na Isla de Flores
Do wylotu pozostały mi dwie godziny więc robię ostatni spacer po miasteczku
Zaglądam do Katedry (polski akcent w sztuce sakralnej)
I w knajpce z widokiem wypijam ostatnie piwko – tutaj widać jak powódź odcięła kilka lokali
Na lotnisko znowu darmowy busik
W locie powrotnym do Guatemala City czeka na mnie Airbus 320 Avianca. Bilet wziąłem za mile MM (15k) plus dopłata …. 2,49 euro! ?.
Wbijam się wieczorem z powrotem do Hiltona Garden Inn w Guate. Nazajutrz czeka mnie wyprawa do Antigua Guatemala a w nocy już powrót do obowiązków – bezpośredni przelot Avianką do Waszyngtonu.
Stay tuned…Kolejne świetne śniadanie w Hiltonie Garden Inn pozwala mi miło zacząć dzień. Zaplanowałem dziś wycieczkę do pierwszej stolicy Gwatemali – miasta Antigua Guatemala. W planach pomaga mi niezawodny wpis @Zeus -a który pięknie opisał na stronce co i jak w Antigua, daję tu linka bo mi się mega przydało: https://lata.my/zwiedzamy-gwatemale-kolonialne-miasta-jezioro-atitlan-kawa-i-wulkany/
Oczywiście moim priorytetem jest przejechanie się chickenbusem. To dawne amerykańskie żółte autobusy szkolne, które dokonały żywota w USA i zostały sprzedane jako złom do krajów Ameryki Łacińskiej gdzie po prostu dostały nowe życie (hehe – historia, która brzmi znajomo z naszego podwórka z golfami i paskami ? )
Nickname pochodzi zapewne od faktu, że chickenbus nie ma określonej pojemności pasażerów, zabierze tyle ile wlezie czyli wszystkich po drodze. No i oczywiście jak ktoś jedzie z dobytkiem np. z kurami na targ to też zabierze ?.
Większy przystanek chickenbusów w Guate jest przy skrzyżowaniu ulic zwanych El Trebol. Od mojego hotelu to 10 minut jazdy uberem za 11zł. Pani kierowca dopytuje mnie gdzie chcę jechać i podwozi mnie prosto pod odpowiedniego chickenbusa do Antigui. Gdybym miał jakieś wątpliwości to ten przemiły Pan krzyczy w moim kierunku: „AntiguaAntiguaAntigua!!” ?
Wsiadam, spodziewałem się, że ruszymy jak się zapełni ale nie, ruszamy z 4 osobami po dosłownie 5 minutach
Ten pan w koszuli za kierowcą zaraz po ruszeniu wstaje, demonstracyjnie wyjmuje pistolet z kabury, ogląda go sobie aby wszyscy widzieli i siada dalej niewzruszony. To ochroniarz, hmmm czuję się tak jakby bardziej bezpiecznie…
Oczywiście chickenbus przystaje co parę minut jak tylko naganiacz i bileter w jednym zobaczy kogoś na chodniku i woła co chwila przez otwarte drzwi tak jak do mnie - "Antigua x 3". Czemu trzy razy – nie wiem. (na powrocie wołał „GuateGuateGuate!!!”) Co chwila wchodzi też do busa jakiś lokalny sprzedawca głośno reklamując swoje produkty, przechodząc się po busie i wysiadając na następnym stopie – taki folkor: