W końcu, jeszcze za dnia docieramy na miejsce. Zabukowaliśmy nocleg we wspaniałym hotelu na plaży o dźwięcznej nazwie „La Bella Donna”. Polecany przez Tsu ale też przez @man4business, miał dobre opinie w necie. Nie zawiedliśmy się. Po tej podróży przez biedę południa kraju, przejazd przez bramę to jak przeskok do innego wymiaru.
Domki, plaża, basen, piękny piasek i czyste morze – a właściwie Cieśnina Mozambicka.
Tylko plaża oddzielona jest od hotelu barierką, której nie wolno przekraczać dzikiej rzeszy miejscowych, chcących nam sprzedać wszystko od ciuchów, masaży, owoców, pamiątek itp. Turystów jak na lekarstwo (ale spotkaliśmy parę z Polski) więc każdy "klient" jest na wagę złota.
Głodni rzucamy się do miejscowej kuchni, ja pożywiam się świeżutką „fish of the day”. Ta porcja kosztowała 30.000 ariarów.
Po pierwszym odpoczynku mamy do zobaczenia w Ifaty jeszcze jedną rzecz przed zachodem słońca – Reniala Reserve, miejsce gdzie rosną baobaby i nie tylko. Zbieram Panie z plaży (niechętnie) i podjeżdżamy dosłownie za rogiem to tego rezerwatu.
Oczywiście zwiedzanie tylko z przewodnikiem o co zadbał już Tsu. Naszym oczom ukazuje się wielki „las” baobabów i innych egzotycznych roślin ciągnący się po horyzont.
Nie jest to może Aleja Baobabów z Morondavy znana z wszystkich pocztówkowych zdjęć z Madagaskaru ale tutaj mamy możliwość poznania również innych fascynujących roślin jak famaty [1], jatrofy, endemiczna dla tego regionu Didierea madagascariensis [2] zwana Sono oraz oczywiście kilka gatunków baobabów.
Te ostatnie są po prostu niesamowite!
Chodzimy wśród tych drzew podziwiając ich monstrualną budowę.
Tak wygląda kora baobabu – jest jak jakiś plastik w dotyku
A tak jego owoc
Givotia zwana Fatafatsy [3] to odmiana balsy
Commiphora mahafaliensis z bardzo ciekawym kolorowym pniem, jest źródłem pewnego gatunku mirry
Niektóre drzewa wyglądające jak baobab to znane z naszych doniczek pachypodium [4] czyli palma madagaskarska – tu oczywiście w skali „BIG”
Obecna również w naszych domach famata
To jest sono – kłania się w kierunku zachodnim aby wychwycić najwięcej wilgoci z wiatru
Ale podziwiamy głównie baobaby
Więcej większych baobabów
Ciekawostka – baobab ma drugie tyle pnia pod ziemią co na powierzchni!
Bieda-aleja baobabów ?
No i najstarszy i najgrubszy baobab w parku, mający prawie 1500 lat !!!
jak konewka
Co jest dla mnie nowością – w końcu widać ptaki. Brakowało mi ich bardzo w poprzednich parkach, po prostu nie było ich nigdzie widać. Tutaj totalna odmiana na lepsze, są wszędzie
:D
Na początek prześliczny gatunek kukułki zwany cuoa [5]
A tu sroka madagaskarska – magascar magpie-robin [6]
Wysoko na czubkach drzew – ten mały ptaszek to wikłacz nizinny [7]
Są i nektarniki
A tu pokazał mi się w całej okazałości przepiękny dziwogon rajski [8] ze wspaniałym czubkiem
Mamy też coś nowego na ziemi – trzyoka iguania zwana three-eyed lizard [9]
Ale ciekawy wybór nowych gatunków. Na koniec jeszcze jedna niespodzianka – okazuje się, że jest tu sanktuarium lemurów, które spacerują swobodnie po całym parku. Widzimy po raz pierwszy lemura brązowego [10]
Oraz oczywiście nie mogło zabraknąć lemurów katta, wszechobecnych królów Julianów ?
Mieszka tu spore stado
No zachwycające miejsce – tu jest „must” w tej okolicy. Zeszło nam prawie 2 godziny na spacer. Na koniec jeszcze sklepy z pamiątkami. Panie posmarowane są tu "tanaką" – specjalną substancją na oparzenia słoneczne
Wracamy na nasz camp nad morzem ciesząc się piękną pogodą i perspektywą nic nierobienia od samego rana. Pożegnaliśmy Tsu i Zarę, mają całe trzy dni jazdy ciurkiem na powrót do Tany – szczerze im współczujemy! Na nas jutro czeka po południu samolot. Gospodarz przynosi nam do kolacji przepyszny miejscowy rum, coś kompletnie innego od fabrycznych wyrobów ze sklepu a tym bardziej od tej koszmarnej przydrożnej destylarni!
Ale niestety nie zabawimy tu dłużej
:( . Załatwił nas na cacy Madagascar Airlines. Kupiliśmy bilet powrotny z Toliary do Tany jeszcze w lipcu na wtorek rano tego samego dnia co mamy wylot z Madagaskaru już w kierunku Polski. Samolot miał wystartować o 5 rano i spokojnie dać nam czas na przedpołudniowe zwiedzenie stolicy, jako że Ethiopian odlatuje tuż przed 15-tą. W Ifaty zaplanowaliśmy 2 noce a ostatni dzień na relaks plażowy. W dniu wylotu na Madagaskar coś mnie tknęło i sprawdziłem jeszcze raz na stronce Madagascar Airlines naszą rezerwację po PNR i przerażony odkryłem, że lot poranny mamy odwołany a linia przerzuciła nas na drugi lot popołudniowy, który oczywiście nam nie pasuje bo nie zdążymy na Ethiopiana. Kilka dni trwała korespondencja i Madagaskar Airlines po usilnych próbach skancelowania nam biletu ze zwrotem kasy (co nas uziemiało na wyspie) łaskawie zgodził się przerzucić nas na lot poniedziałkowy po południu. Uff… jakoś wrócimy ale dziewczyny mają tylko pół dnia na opalanie co, jak się domyślacie, skończyło się dla nas, niewinnych niezłą awanturą! Czerpiemy więc radość z przedpołudnia na pustej plaży ?
Taka zagospodarowana plaża nie jest długa, wystarczy odejść w bok kilkaset metrów i już mamy dzikość
hiszpan napisał:Oczywiście historycznie Beniowski był węgierskim szlachcicem urodzonym na terenie dzisiejszej Słowacji ale poprzez fakt, że uczestniczył w Konfederacji Barskiej, czuł się trochę też Polakiem. Napisał wspomnienia o swoich przygodach na Madagaskarze a unieśmiertelnił go sam Słowacki w swoim słynnym poemacie. W ogóle dobry podcast o nim zrobił Miłosz Szymański z Za Rubieżą https://open.spotify.com/episode/4cmBRTeHL7EFSSyMMsYkPn
W końcu, jeszcze za dnia docieramy na miejsce. Zabukowaliśmy nocleg we wspaniałym hotelu na plaży o dźwięcznej nazwie „La Bella Donna”. Polecany przez Tsu ale też przez @man4business, miał dobre opinie w necie. Nie zawiedliśmy się. Po tej podróży przez biedę południa kraju, przejazd przez bramę to jak przeskok do innego wymiaru.
Domki, plaża, basen, piękny piasek i czyste morze – a właściwie Cieśnina Mozambicka.
Tylko plaża oddzielona jest od hotelu barierką, której nie wolno przekraczać dzikiej rzeszy miejscowych, chcących nam sprzedać wszystko od ciuchów, masaży, owoców, pamiątek itp. Turystów jak na lekarstwo (ale spotkaliśmy parę z Polski) więc każdy "klient" jest na wagę złota.
Głodni rzucamy się do miejscowej kuchni, ja pożywiam się świeżutką „fish of the day”. Ta porcja kosztowała 30.000 ariarów.
Po pierwszym odpoczynku mamy do zobaczenia w Ifaty jeszcze jedną rzecz przed zachodem słońca – Reniala Reserve, miejsce gdzie rosną baobaby i nie tylko. Zbieram Panie z plaży (niechętnie) i podjeżdżamy dosłownie za rogiem to tego rezerwatu.
Oczywiście zwiedzanie tylko z przewodnikiem o co zadbał już Tsu. Naszym oczom ukazuje się wielki „las” baobabów i innych egzotycznych roślin ciągnący się po horyzont.
Nie jest to może Aleja Baobabów z Morondavy znana z wszystkich pocztówkowych zdjęć z Madagaskaru ale tutaj mamy możliwość poznania również innych fascynujących roślin jak famaty [1], jatrofy, endemiczna dla tego regionu Didierea madagascariensis [2] zwana Sono oraz oczywiście kilka gatunków baobabów.
Te ostatnie są po prostu niesamowite!
Chodzimy wśród tych drzew podziwiając ich monstrualną budowę.
Tak wygląda kora baobabu – jest jak jakiś plastik w dotyku
A tak jego owoc
Givotia zwana Fatafatsy [3] to odmiana balsy
Commiphora mahafaliensis z bardzo ciekawym kolorowym pniem, jest źródłem pewnego gatunku mirry
Niektóre drzewa wyglądające jak baobab to znane z naszych doniczek pachypodium [4] czyli palma madagaskarska – tu oczywiście w skali „BIG”
Obecna również w naszych domach famata
To jest sono – kłania się w kierunku zachodnim aby wychwycić najwięcej wilgoci z wiatru
Ale podziwiamy głównie baobaby
Więcej większych baobabów
Ciekawostka – baobab ma drugie tyle pnia pod ziemią co na powierzchni!
Bieda-aleja baobabów ?
No i najstarszy i najgrubszy baobab w parku, mający prawie 1500 lat !!!
jak konewka
Co jest dla mnie nowością – w końcu widać ptaki. Brakowało mi ich bardzo w poprzednich parkach, po prostu nie było ich nigdzie widać. Tutaj totalna odmiana na lepsze, są wszędzie :D
Na początek prześliczny gatunek kukułki zwany cuoa [5]
A tu sroka madagaskarska – magascar magpie-robin [6]
Wysoko na czubkach drzew – ten mały ptaszek to wikłacz nizinny [7]
Są i nektarniki
A tu pokazał mi się w całej okazałości przepiękny dziwogon rajski [8] ze wspaniałym czubkiem
Mamy też coś nowego na ziemi – trzyoka iguania zwana three-eyed lizard [9]
Ale ciekawy wybór nowych gatunków. Na koniec jeszcze jedna niespodzianka – okazuje się, że jest tu sanktuarium lemurów, które spacerują swobodnie po całym parku.
Widzimy po raz pierwszy lemura brązowego [10]
Oraz oczywiście nie mogło zabraknąć lemurów katta, wszechobecnych królów Julianów ?
Mieszka tu spore stado
No zachwycające miejsce – tu jest „must” w tej okolicy. Zeszło nam prawie 2 godziny na spacer.
Na koniec jeszcze sklepy z pamiątkami. Panie posmarowane są tu "tanaką" – specjalną substancją na oparzenia słoneczne
Wracamy na nasz camp nad morzem ciesząc się piękną pogodą i perspektywą nic nierobienia od samego rana. Pożegnaliśmy Tsu i Zarę, mają całe trzy dni jazdy ciurkiem na powrót do Tany – szczerze im współczujemy! Na nas jutro czeka po południu samolot.
Gospodarz przynosi nam do kolacji przepyszny miejscowy rum, coś kompletnie innego od fabrycznych wyrobów ze sklepu a tym bardziej od tej koszmarnej przydrożnej destylarni!
Stay tuned!
[1] Famata https://en.wikipedia.org/wiki/Euphorbia_stenoclada
[2] Didierea madagascariensis https://en.wikipedia.org/wiki/Didierea_madagascariensis
[3] Givotia https://en.wikipedia.org/wiki/Givotia_madagascariensis
[4] Pachypodium https://pl.wikipedia.org/wiki/Pachypodium
[5] Cuoa https://pl.wikipedia.org/wiki/Coua
[6] Madagascar magpie-robin https://en.wikipedia.org/wiki/Madagascar_magpie-robin
[7] Wikłacz nizinny https://pl.wikipedia.org/wiki/Wik%C5%82acz_nizinny
[8] Dziwogon rajski https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziwogon_rajski
[9] Three-eyed lizard https://en.wikipedia.org/wiki/Chalarodo ... scariensis
[10] Common brown lemur https://en.wikipedia.org/wiki/Common_brown_lemurMiejsce jest naprawdę warte dłuższego pobytu – mamy czas na chillout i opalanie (dziewczyny oczywiście)
Ale niestety nie zabawimy tu dłużej :( . Załatwił nas na cacy Madagascar Airlines. Kupiliśmy bilet powrotny z Toliary do Tany jeszcze w lipcu na wtorek rano tego samego dnia co mamy wylot z Madagaskaru już w kierunku Polski. Samolot miał wystartować o 5 rano i spokojnie dać nam czas na przedpołudniowe zwiedzenie stolicy, jako że Ethiopian odlatuje tuż przed 15-tą. W Ifaty zaplanowaliśmy 2 noce a ostatni dzień na relaks plażowy.
W dniu wylotu na Madagaskar coś mnie tknęło i sprawdziłem jeszcze raz na stronce Madagascar Airlines naszą rezerwację po PNR i przerażony odkryłem, że lot poranny mamy odwołany a linia przerzuciła nas na drugi lot popołudniowy, który oczywiście nam nie pasuje bo nie zdążymy na Ethiopiana. Kilka dni trwała korespondencja i Madagaskar Airlines po usilnych próbach skancelowania nam biletu ze zwrotem kasy (co nas uziemiało na wyspie) łaskawie zgodził się przerzucić nas na lot poniedziałkowy po południu. Uff… jakoś wrócimy ale dziewczyny mają tylko pół dnia na opalanie co, jak się domyślacie, skończyło się dla nas, niewinnych niezłą awanturą!
Czerpiemy więc radość z przedpołudnia na pustej plaży ?
Taka zagospodarowana plaża nie jest długa, wystarczy odejść w bok kilkaset metrów i już mamy dzikość