Zachody słońca na Gili uważane są za jedne z najpiękniejszych a w Indonezji - w tle można podziwiać wulkany (Agung z Bali lub Rinjani z Lomboku), na zdjęciu także widać na horyzoncie wulkan
Trochę wnętrza wyspy
Wygodne siedziska zachęcają do leniuchowania
:D
Droga na Gili Meno
I kilka zdjęć z Gili Meno
:)
bungalowy przy plaży
I pyszna rybka na kolację, jak dobrze pamiętam barakuda
:)
Kilka rad/uwag z Gili Air - na wyspie są bankomaty, czasem szwankują, ale jest ich kilka (aha! pamiętajcie o zabraniu karty
:) najpierw wychodzi kasa
:P ) - kantoru nie zanotowałam.. - wieczorem w knajpkach na plaży najlepiej skusić się na świeże pyszne ryby i owoce morza - kelnerzy w knajpkach są bardzo życzliwi
:D pytają się czy dobrze się bawicie, czy CZEGOŚ Wam nie potrzeba
:D i czy na pewno WSZYSTKO w porządku
:D - do pływania i snorklingu koniecznie zabierzcie ze sobą buty do wody - jeśli zamierzacie sporo snorklować pomyślcie o swojej masce i rurce, jeśli macie miejsce w bagażu, ale nie zajmują dużo, a lepiej mieć swoje niż wypożyczać (chociaż o to martwić się nie trzeba, wszędzie można je wypożyczyć) - z wifi na Gili jest.. różnie
:D niby jest, ale czasem nie ma, czy to w pokojach czy w knajpach, których właściciele próbują jednak usilnie przekonać ludzi,że wifi do szczęścia nie jest potrzebne
:DTen post będzie trochę bardziej organizacyjny - postaram się w miarę opisać warunki rejsu, może komuś w przyszłości się przydadzą i będzie mógł się dobrze przygotować
:) Ale nie zabraknie zdjęć
;)
Tak jak wspomniałam jeszcze będąc na Gili Air wykupiliśmy wycieczkę, która miała być kolejnym punktem naszego programu - rejs na wyspę Komodo. Przed wyjazdem szukaliśmy różnych opcji wycieczek, różnych firm, które je organizują i postawiliśmy na sprawdzoną i znaną Peramę: http://www.peramatour.com/46-Sea%20Adve ... 2N-3D.html była również opcja zawierająca powrót drogą wodną http://www.peramatour.com/48-Sea%20Adve ... 4N-5D.html
My wybraliśmy opcję I - czyli rejs 2noce/3dni, z czego pierwszy dzień (od rana do ok.18:00) był przejazdem przez Lombok ze zwiedzaniem po drodze trzech miejsc (Narmada - pałac królewski na wodzie, Lendang Nandka - "typowa" wioska na Lomboku i Lemor (teoretycznie ogród botaniczny).
Cena rejsu to 2.000.000 idr od osoby przy zakwaterowaniu na pokładzie i 3.000.000 idr w kabinie (warunki opiszę poniżej). W cenę było wliczone: -całodobowe (3x dziennie) wyżywienie (+powitalna i pożegnalna kolacja) -opłata portowa -sprzęt snorklingowy (maski i fajki), korzystanie z łódki (przy dopływaniu do plaż etc.)
Dodatkowo w cenie rejsu wynegocjowaliśmy transport łódką z Gili Air do Senggigi + transport autem z kierowcą do Mataram.
Warunki rejsu (wybaczcie mało profesjonalne słownictwo żeglarsko-wodne, nie jestem żeglarzem w najmniejszym stopniu
:D ): 1. LUDZIE - płynęliśmy w ok.25 osób (nie dało się odczuć jakiegokolwiek "tłoku", no może co najwyżej przy posiłkach nie wszyscy mieścili się na niższym pokładzie, ale zawsze można było wyjść z talerzem np. na górny pokład; 2. "ZAKWATEROWANIE" - kabina czy raczej kajuta - znajdowało się w niej tak naprawdę tylko łóżko zajmujące całą jej przestrzeń, był również koc i ręcznik; dla osób z kajut były również przewidziane po: 1 coli, 1 butelce wody, 1 piwie i 1 przekąsce/dziennie; - II opcja to górny lub dolny pokład (na górny się nie załapaliśmy, w sumie kupowaliśmy wycieczkę 2dni przed, więc został tylko dolny w teorii, ale w praktyce okazało się inaczej
;) o tym później) - załoga rozkładała na noc na pokładach materace, do tego dostawaliśmy poduszki i prześcieradła i można było spać
:) Na górnym pokładzie spało się pod chmurką, a przede wszystkim pod milionami gwiazd
:D natomiast na dolnym pokładzie znajdował się w dzień barek, z którego wydawano posiłki, wokół ławki (pod którymi można było schować plecaki/bagaże - dla tych co tam spali), a w nocy rozkładano na podłodze wspomniane materace. Minusem dolnego pokładu było to, że od ok.5 rano załoga zaczynała się krzątać w kuchni i przygotowywać śniadanie, ale można było załapać się na wschód słońca
:) 3. POSIŁKI - wszyscy byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni jedzeniem podczas rejsu
:) człowiek nie zdaje sobie sprawy, jakie pyszności można stworzyć w miniaturowej kuchni na pokładzie niedużego statku
:D śniadaniami były: tosty, naleśniki, na obiad m.in.: ryż, szpinak, jajka, a na kolację serwowano ryby z bbq z różnymi dodatkami. Zawsze do posiłków były dostępne napoje - soki, kawa, herbata. Posiłki były w formie bufetu i widać nie tylko nam smakowały - wszystko znikało dość szybko
:D Na dolnym pokładzie na stałe były lodówki z colą/spritem, wodą niegazowaną i piwo (płatne, ale ceny groszowe), a w kuchni różne przekąski, typu chipsy, ciastka - również do kupienia. Każdorazowo przy braniu napoju/przekąski trzeba się było wpisać na listę, ale widzieliśmy, że nie każdy tego przestrzegał. 4. ŁAZIENKA - tu sprawa przedstawiała się dość średnio, chociaż do użytku były dwie łazienki, to ich "wyposażenie" było bardzo ubogie, a wymiary małe. Znajdował się tam kibelek i prysznic w dość często spotykanym indonezyjskim rozwiązaniu czyli tuż nad kibelkiem (no przecież jak się zamoczy to wyschnie
:D ). W związku z tym "kąpiele" były bardzo niewygodne i ograniczone, ale dla chcącego nic trudnego! Dodatkowo na dolnym pokładzie w kącie była umywalka z lustrem używana głównie do porannej lub wieczornej toalety
;) 5. ATMOSFERA - ogólnie było bardzo sympatycznie, międzynarodowe towarzystwo (m.in. Holandia, Francja, Australia), głównie studenci, którzy się mniej lub bardziej integrowali
;) poza tym kilka par, nasza trójka no i załoga. Raczej ludzie młodzi, ale nie sposób nie wspomnieć o naszych ulubionych współtowarzyszach rejsu, czyli dwóch Czeszkach ok. 60lat (24h z Bintangiem w ręku
:D ) - fajne babeczki
:D i para Holendrów ok.65-70lat - też przesympatyczni i pomocni (spotkaliśmy ich też na lotnisku w Labuan Bajo i okazało się, że lecimy tym samym samolotem
:D ). Generalnie - atmosfera w trakcie rejsu super, żadnych spięć, kłótni; załoga również pomocna i miła. 6. ORGANIZACJA - raczej nie ma się do czego przyczepić, wszystko szło zgodnie z planem, według kolejnych punktów rejsu. Ekipa była zdyscyplinowana, nikt nie zaginął w dżungli, pod wodą ani nie został z waranami na kolację
:D Ważna sprawa - nasz statek był wyposażony w łódź, którą dopływaliśmy w ok.8 osób do plaż - podobno nie wszystkie rejsy to zapewniają, więc dopytajcie się. 7. MINUSY?? - rejs był jednak trochę męczący, zwłaszcza w nocy, gdy mocno bujało i ciężko było spać. Nie jestem typem osoby, która musi mieć pięknie pościelone, śpię w każdym miejscu i w każdej pozycji
:D ale tutaj warunki czasem były ciężkie (o tym poniżej w opisie kolejnych dni). Wersja 5 dniowa rejsu była fajna (więcej wysp do zwiedzenia, np. Rinca), ale chyba bym kolejnych dwóch nocy na statku nie wytrzymała, więc te 3 dni były akurat i na pewno nie żałuję
:)
Kilka zdjęć naszego "statku", czy tam jachtu, łajby itp
:D
Tak ładnie prezentowała się na tle zachodu słońca na plaży Kilo
Tu jeszcze w porcie
Dolny pokład z kuchnią i mapą
:)
Ok po tych "paru" słowach wstępu (mam nadzieję, że komuś się przydadzą), zacznę od opisu pierwszego dnia wycieczki, czyli przejazdu przez Lombok, który w tak krótkim czasie zrobił na nas niesamowite wrażenie. Przy okazji mała uwaga - była wśród uczestników rejsu para, która dołaczyła do niego na samą część wodną, lądową ominęli i przyjechali prosto do portu, skąd wypływaliśmy. I to było bardzo dobre rozwiązanie - dlaczego o tym również niżej.
Lombok (podobno po indonezyjsku słowo to oznacza papryczkę) spodobał nam się od razu
:) Odkąd postawiliśmy stopy w Senggigi co chwila urzekały nas piękne krajobrazy - najpierw zachwycaliśmy się widokiem wysp Gili na horyzoncie, a następnie pięknych długich plaż z lasem palm i soczyście zielonych wzgórz. Kierowca, który wiózł naszą trójkę z chęcią zatrzymywał się, abyśmy mogli zrobić parę zdjęć. Żeby nie być gołosłownym:
:D
Na horyzoncie wyspy Gili (kolejno: Trawangan, Meno i Air)
Od razu żałowaliśmy, że nie zawarliśmy Lomboku w naszych planach, chociaż byłoby ciężko gdzieś go wcisnąć - w każdym razie jest plan na przyszłość
;)
Z Mataram wyruszyliśmy ok.10:30 autokarem i jak wspomniałam po drodze mieliśmy do odwiedzenia 3 miejsca, które pokrótce opiszę: 1. Narmada - królewski pałac na wodzie; po kilku odwiedzonych świątyniach i pałacu na wodzie na Bali, ten obiekt specjalnego wrażenia nie robi, ładne baseny, atrakcje dla najmłodszych i dużo bawiących się dzieci, które chętnie pozowały do zdjęć i mocno nam się przyglądały, ot tyle.
2. Lendan Nandka - z tych trzech miejsc to chyba zyskało miano najlepszego (wśród najgorszych). Zawitaliśmy do gospodarstwa pewnej rodziny, zobaczyliśmy jak mieszkają, uprawiają warzywa oraz mogliśmy podejrzeć ich pracę (na pewno trochę "na pokaz"), czyli wyplatanie różnych rzeczy (koszyczki, torebki, kuferki) z bambusa, lepienie naczyń z gliny (miski, dzbanki, popielniczki) oraz tkanie materiału na szale - oczywiście wszystkie te "produkty" można było nabyć - inaczej byśmy ich nie odwiedzali
:D
Po iście pouczających lekcjach przyszedł czas na obiad, którym zostaliśmy poczęstowani w ogródku przy gospodarstwie. Był bardzo smaczny - jedzenie indonezyjskie najlepiej opisują według mnie trzy słowa: ostro, orzechowo i egzotycznie (trzecie trochę banalne, ale jednak
;) ). Indonezyjczycy bardzo często przygotowują pyszne orzechowe sosy, głównie do mięs, które z tymi sosami smakują obłędnie. Na obiedzie u odwiedzanej rodziny spróbowaliśmy też potrawki z chlebowca (jackfruit), przygotowanej na ostro (nie zostałam jej fanką). Przy okazji jeszcze taka uwaga - Indonezyjczycy mają fioła na punkcie przekąsek w formie chipsów i wszelkich ich form, robią je ze wszystkiego. Bardzo często można również spotkać przekąski w formie naszych białych prażynek w różnych smakach i kolorach (różowe, zielone). Tutaj robiły za deser
;)
3. Ogród botaniczny Lemor - ok, o ile punkty 1 i 2. nic złego nam nie zrobiły i można było je ze spokojem "zaliczyć" to już pkt 3 to była jakaś pomyłka. Wyglądało to tak: przyjeżdżamy w środek lasu, na polance spora grupa lokalnych, jedni sprzedają napoje, inni lody; duże wejście niby do parku, tam znowu kilka stoisk z piciem/żarciem i .. napierdziela muzyka typu chamskie techno
:shock: Idealnie dopasowana do atmosfery lasu i ogrodu botanicznego
:? Po prostu pewnych rzeczy chyba nie da się zrozumieć.. tak jak tej muzyki w środku lasu, nie wiem co chcieli nam zgotować głośne przywitanie czy jakieś disko-błysko była w planie? No nic, idziemy dalej.. Przeszliśmy z 15-20min przez las, w którym - nie ukrywam, nie było nic nadzwyczajnego i nawet ładnego, no nic po prostu nic, nawet roślinność specjalnie nie przyciągała wzroku.. Po czym wyszliśmy na taki placyk/polanę w środku lasu, a tam syf, małpy, śmieci, i jak to się mówi - brakuje, żeby ktoś się na środku zes*ał :/ Nie ogarnęliśmy co autor miał na myśli - zresztą nie tylko my, byli tacy, co biegali i robili zdjęcia małpom, ale większość patrzyła z dziwną miną po sobie.. Postaliśmy tam z 15minut i wróciliśmy do autokarów mocno zniesmaczeni.. Na szczęście później było tylko lepiej.
syf syf syf
Dlatego też, jeśli będziecie chcieli skorzystać z wycieczki Peramy (którą tak czy inaczej polecam) na pewno spokojnie można sobie darować I dzień "lądowy" i wskoczyć od razu do statku wieczorem. Dużo lepszych wrażeń dostarczyłby zwykły dzień na jednej z plaż Lomboku niż te pseudo-atrakcje. Na szczęście w głowach mieliśmy przede wszystkim niesamowite krajobrazy, którymi Lombok nas przywitał i mimo tych wpadek dobrze go wspominamy
;) Na Lomboku jest islam i tutaj nie da się go nie zauważyć - na wyspie jest sporo meczetów, zarówno wybudowanych, jak i tych w budowie.
A na koniec w porcie miły widok na wulkan Rinjani (który nie odstępował nas ani na krok podczas naszej przeprawy przez Lombok, wychylał się z różnych miejsc)
:)
Widoki z portu
Dziś najbardziej mrożąca krew w żyłach część relacji, gdyż wystąpią w niej smoki, czyli warany z Komodo - największe obecnie żyjące jaszczury na świecie
:D
Ok. 19:00 czekała na nas miła powitalna kolacja w porcie przygotowana przez załogę statku, a ok.21:00 wypływaliśmy z portu. Wieczór był bardzo przyjemny, wiał delikatny wiatr, siedzieliśmy z piwkiem na dziobie, a nad nami było milion gwiazd - żyć, nie umierać
:D Jakoś po 22:00 załoga zaczęła rozkładać na dolnym pokładzie materace, zobaczyliśmy, że górny pokład jest w sumie wolny, więc poprosiliśmy o rozłożenie materacy właśnie tam. Na początku było super, nie mogliśmy oderwać oczu od nieba, które było idealnie bezchmurne i świeciło się przepięknie. Udało nam się przy okazji wypatrzeć krzyż południa i zauważyć, że w nocy nie ma księżyca
:D Po beztroskim wpatrywaniu się w gwiazdy przyszedł czas na sen.. i było z nim trochę ciężko, statek zaczął się bujać dość mocno, a nas oblewał po twarzy co i rusz prysznic z fal. W międzyczasie "okna" dolnego pokładu zostały przez załogę zasłonięte, więc postanowiłam zejść na dół. Z zejściem było też niełatwo, trzeba było się mocno trzymać, bo inaczej wywrotka ze schodów gotowa. Na dolnym pokładzie urzędowali nasi znajomi Holendrzy (a byłam pewna, że wybiorą kajutę
:D ), więc i ja gdzieś się ułożyłam. Wiatr nadal hulał, statek bujał się mocno w przód i tył, ale skoro załoga smacznie spała uznałam, że nic złego się nie dzieje i też przysnęłam na kilka godzin
;)
Rano po śniadaniu (m.in. tosty, owoce, dżem, masło orzechowe) dopłynęliśmy do wyspy o nazwie Satonda.
spalem w tym samym hotelu na bali jedna nocke
;)bardzo ladne pokoje ale pamietam ze lazienki male i byl problem ze spluczka, basen tez spoko z poczatku wydawal mi sie taki lekko obrzydliwy, ale to nieprawda. Czekam na dalsza relacje bo z bali odrazu ucieklem na lombok wiec chetnie sie dowiem wiecej o tej wyspie
:)
olajaw, super relacja
:) Masz może namiar (telefon i/lub email) na Waszego kierowcę? Ja się szykuję na za tydzień na Bali i chyba warto mieć już kogoś sprawdzonego
;)
Jasne nie ma sprawy
:) mail: ketutkoyo@yahoo.com i tel: +6282146181366. Pamiętaj o negocjacjach
:DPostaram się dziś (najpóźniej jutro) wrzucić dalszą część relacji z Bali
:)
świetna relacja czekam na dalszy ciąg chcę ze znajomymi zrobić podobną trasę ale mocno okrojoną ze względu na wiek i możliwościwspółtowarzyszy podróży bilety mamy kupione na lutypozdrawiam
:roll:
@grzes dziękuję
:) postaram się dziś lub jutro dodać kolejny post, ostatnio mam dużo na głowie i trochę wolniej mi idzie z relacją.. w każdym razie oficjalnie zazdroszczę wyjazdu, bo z chęcią bym tam wróciła
:)również pozdrawiam!
U nas było trochę inaczej, bo mieliśmy wycieczkę z Peramy dokładnie tę http://www.peramatour.com/80-Special%20 ... -Tour.html i w nią był wliczony sam przejazd z Kuty przez Ijen, Bromo do Jogji i cały transport na/z wulkanów. Dodatkowo płaciliśmy za zakwaterowanie i wejściówki do Ijena czy Bromo (ceny powyżej). Nie wiem ile by kosztowała wycieczka na samo Bromo. Tu jest np. z Kuty aż do Jogji ze zwiedzaniem Bromo http://www.peramatour.com/78-Special%20 ... -Tour.html za 600tys idr. Na taką wycieczkę z full opcją trzeba by wliczyć dojazd do/z Cemoro Lawang, nocleg, dojazd do Bromo jeepem i wejściówka do Parku Narodowego. Wszystko zależy też skąd będziesz startował
;)
Super relacja. Właśnie zastanawiam się nad kupnem biletów na Bali z promocji Qatara - 2520 zł na osobę za lot z i do Warszawy wygląda przyzwoicie. Poleciłabyś Bali na podróż poślubną w czerwcu?
:). Trochę martwi mnie mnogość Świątyń - W Tajlandii już po pewnym czasie mieliśmy dosyć
;). Jeżeli kupimy bilety to pewnie zdecydujemy się na kilka dni na plaży na Lembongan. Plan to mniej więcej 6 dni Bali i 3 noce Lembongan. Co byś poleciła na Bali przez te 6 dni?
Dziękuję @Mikolaj2206
:)Myślę, że Bali na podróż poślubną nadaje się idealnie
:) jeśli świątynie by Wam się nie znudziły, to do naszego zestawu, który jest wg mnie w miarę zróżnicowany, można dorzucić Pura Besakih (o której wspominałam, ale tam już nie zdążyliśmy). Myślę, że jeden cały dzień można spędzić w Ubud - jest tam też Monkey Forest, do którego też nie poszliśmy z racji czasu, no i można się poszwędać po uliczkach, co jest też przyjemne, iść na masaż itp
:D Na pewno koniecznie zaliczcie tarasy ryżowe i wodospad, natomiast świątynie wg upodobań - co Wam się spodobało i chcielibyście zobaczyć na własne oczy (najbardziej polecam Uluwatu i Tanah Lot, ale reszta też była fajna
:) ). Poza tym możecie też zrobić trekking na wschód słońca na wulkan Batur lub Agung. I pamiętajcie, że sporo schodzi na Bali z dojazdami, ja początkowo chciałam zrobić całą naszą objazdówkę w 2dni, ale kierowca powiedział, że nie damy rady i faktycznie jeździ się wolno po Bali i długo schodzi na poruszanie się autem. Optymalnie jest mieć skuter - wtedy całe Bali Wasze
:D jedziecie gdzie Was poniesie i na pewno nie będziecie żałować
:)ps.Cena niezła jak na Bali, ale bywają niższe, więc zastanówcie się
:)
Fantastyczna relacja!
:)Sporo informacji przyda mi sie do naszego tegorocznego 3 tygodniowego wypadu do Indonezji w lipcu. Czy ten laczony bilet na swiatynie Borobudur+Prambanan jest do wykorzystania tego samego dnia czy mozna go rozdzielic na dwa dni?Przyjezdzamy nocnym pociagiem do Jogji I od razu chcielismy pojechac na Wschod Slonca do Prambanan, a nastepnego dnia na zachod do Borobudur.Czy wiesz tez moze, o ktorej odjezdzaja ostatnie busy z Borobudur do Jogji? Tak zeby nie lapac taksowki na powrot po zachodzie slonca
:)Dzieki wielkie z gory za informacje!
@Ryglu dziękuję
:)Ten bilet jest na jeden dzień w godzinach tak jak na nim napisane, więc chyba będzie Wam lepiej kupić oddzielne bilety. A co do ostatniego busa z Borobudur to w Lonely Planet (Maj 2013) twierdzą, że jest o 16:30
;)
@olajaw - Super, dziekuje bardzo za informacje. I tak chyba zbyt ambitnie do tego podszedlem po tylu godzinach podrozy. Przyda sie to popoludnie I wieczor na odpoczynek przed kolejnymi atrakcjami.Jesli cos mi sie przypomni to napisze PW jesli nie masz nic przeciwko
:)Pozdrawiam
@olajaw Przeczytałam relacje i jestem pod wrażeniem.Jak dla mnie pierwsze miejsce za 2015.Zdjęcia faaaaantastyczne i dzięki za wiele cennych wskazówek ,które można wykorzystać planując tam pobyt.Pozdrawiam.
@miriam i @TikTak DZIĘ-KU-JĘ za miłe słowa!!!
:D Ciesze się, że relacja się przyda - po to jest
:DCo do szczepień - to standardowo w Azji płd-wsch., czyli szczepienia są zalecane, ale nie obowiązkowe. Ale myślę, że warto mieć, to taka inwestycja na przyszłość
;) My robiliśmy WZW A i B, tężec i błonicę (jak pamiętam to w jednym szczepieniu), dur brzuszny. Warto się wcześniej za to wziąć (tak 3 m-ce przed), bo szczepionek na WZW jest kilka dawek i dobrze, żeby żadna nie wypadła w czasie pobytu. Uprzedzę pytania - na malarię nie braliśmy nic
;)
Zakochałem się!!!!! Dzięki za świetną relację!!! Kończąc czytać o tych wspaniałych miejscach zmodyfikowałem plan na tegoroczne wakacje nie Albania tylko INDONEZJA!!!!! Hmmm żona bedzie zachwycona ale znajomi mnie zabiją
:-) ale napewno dadzą sobie radę bez nas
;-) olajaw napisał:Świetna relacja i fantastyczne zdjęcia - bez niepotrzebnych efektów i dodatków, natura broni się sama
;) Jakoś nigdy do USA mnie nie ciągnęło, ale jak już się przełamię i będę jechać to zrobię taką trasę jak Wy
:)a teraz w drugą stronę
;-)Wiem że twoja relacja będzie solidnym fundamentem pod nasza wyprawę.P.S.W razie pytań mogę Cię pomęczyć?
;-)Pozdrawiam:MAX
Jedni długo piszą, inni czytają. Dzisiaj sobie przypomniałam że chyba powinno być coś jeszcze. I się nie zawiodłam :-)
Mam nadzieję że niebawem będę mogła skorzystać z relacji przy planowaniu kolejnego wyjazdu w tamtym kierunku.
Jedni długo piszą, inni czytają. Dzisiaj sobie przypomniałam że chyba powinno być coś jeszcze. I się nie zawiodłam
:-)
Mam nadzieję że niebawem będę mogła skorzystać z relacji przy planowaniu kolejnego wyjazdu w tamtym kierunku.
@Olajaw a powiedz mi jak to zrobiliście że zapłaciliście tam mało za wycieczkę ba Bromo i Ijen tylko 1.100.000 IDR?Sprawdzam w necie i nie chcą praktycznie mniej jak 150$ za samo Ijen 2D1N. A o Rinjani nie wspomnę bo śpiewają sobie ok 200$.
@lapka88 zobacz co jest wliczone w daną wycieczkę, u nas był to tylko transport z Bali na Jawę - całkowity od Kuty do Jogji, oddzielnie płaciliśmy za wstępy do wulkanów i noclegi (w relacji są te koszty pogrubionym drukiem).
Fajnie czytać relację i oglądać zdjęcia i co chwilę myśl - O! mam zdjęcie z tego samego miejsca zrobione
:DAle ja dodam od siebie, że wyjście na Kawah Ijen poza samym odcinkiem zejścia do krateru jest dość proste i przyjemne - raczej nie powinien mieć nikt z nim problemów
:)
olajaw napisał:pola ryżowe o nazwie JatiluwihJedyną rzeczą, która tu nie pasuje jest ... opłata za wjazdTe pola ryżowe są notowane na liście dziedzictwa UNESCO. Indonezja wzięła przykład ze Słowacji. Przed wejściem do wsi Vlkolinec, też notowanej na liście, stoi kasa i też kasują za wejście
popierdółki w stylu gitgit mnie nie interesują
;) @olajaw, widzieliście go z góry tak jak na filmiku, bo na Twoich zdjęciach nie ma takiego kadru, a wygląda to naprawdę pięknie, chce go z góry i z dołu, uff i ta zieleń
:mrgreen:
@cypel niestety nie byliśmy w tym miejscu. Potem dopiero doszliśmy do wniosku, że za późno tam dojechaliśmy, bo byliśmy dopiero ok.14 (najpierw ruszyliśmy na pola ryżowe), więc jak będziesz jechał to najlepiej z rana,wtedy będzie więcej czasu na chodzenie po dżungli i złapanie najlepszych miejscówek
:) Wracając praktycznie wyszliśmy z dżungli jak już się mocno ściemniało (ok.18), więc niestety czas nam przeszkodził..Wszyscy na miejscu będą Cię namawiać na Git Git, ale nie daj się złamać
;)
Jeśli chodzi o jednodniowe wypady to zawsze staram się, żeby najpierw dotrzeć do najbardziej odległego miejsca i wracać do chawiry. Czyli w tym przypadku Sekumpul i wracać w stronę Ubud. Przepraszam, ale trochę daliście ciała, że zaczęliście od "dołu a nie od góry"
;)
Nie do końca to nasza wina, bo kierowca nam mówił, że spokojnie zdążymy te 2 miejsca obrócić, a pola ryżowe były praktycznie po drodze. Zresztą nigdzie nie mówiłam, że nasz plan był idealny
;) Ale od tego jest forum, żeby dzielić się wiedzą i udoskonalać nasze wyjazdy
:)
Świetna relacja, bardzo mi pomogła w planowaniu.DziękiA jak sądzisz czy jesteśmy w stanie na własna rękę skuterami jednego dnia oblecieć Tannah Lot i Pura Ulun Danu Beretan, czy lepiej tak ja wy wziąć na ten dzień kierowcę? Ile około jedzie się do Pura Ulun Danu z Ubud? Zalezy mi, tak jak polecasz być tam o 8 rano.
Dzięki @praxedes
:)Jeśli rano będziecie w Ulun Danu to spokojnie zdążycie tego samego dnia do Tanah Lot. W samym Ulun Danu nie ma dużo do roboty, więc myślę, że 1h-1,5h na miejscu spokojnie starczy. Co do skutera albo kierowcy - tutaj zależy też jak sami czujecie jazdę w ich specyficznych azjatyckich warunkach, czy macie dobrą orientację geograficzną itd. Droga w google maps wygląda na w miarę prostą i pokazuje jedyne 50km (bez korków w 1,5h
:) ), więc jeśli macie doświadczenie w jeżdżeniu w trudnych warunkach (brak zasad na drodze) i dobrego kierowcę to spokojnie można brać skuter
:)
olajaw napisał: W pierwszej części trasy usłyszeliśmy dziwne odgłosy, było to niedaleko od budynków, więc pomyśleliśmy, że to chyba odgłos pracującej maszyny itp. Po kilku razach w końcu spytaliśmy się naszego przewodnika, co to za odgłos - odpowiedź zwaliła nas z nóg - "it's a bug" i pokazał wielkość około kilku centymetrów
:?: Ok - wiedziałam jedno - nie chce go spotkać zbyt blisko
:D Zresztą posłuchajcie sami.. a może ktoś będzie wiedział cóż to mogło być takiego
:)https://youtu.be/P8tVtg-ejaEHej @olajawByłem wczoraj na sekumpul. Namierzyłem tego dziada choć nie było to łatwe. Ten potwór
;) to TONGGERET.Sam wodospad ładny, ale najbardziej podobał mi się "spacer" przez dżunglę. Niestety nie popluskałem się pod wodospadem bo dotarłem tam sam i nie miał mi kto popilnować gratów. Reszta ekipy wymiękła w 1/3 drogi. Trasa jest męcząca. W dwie strony zajęło mi 70 minut, ale wróciłem wykończony.Niestety, nie udało mi się też zobaczyć wodospadu z góry tak jak na linkowanym wcześniej przeze mnie filmiku i to był największy zawód. Kierowca nie bardzo wiedział o co chodzi ale raczej kleił głupa. Wydaje mi się, że ten punkt widokowy jest po przeciwnej stronie niż jest parking i trzeba jechać kawał drogi, dlatego niechętni są do jazdy.
Hej @cypel
:) właśnie go wygooglowałam - nie wygląda tak źle - taki mały, a tyle hałasu robi
;) Z Indonezyjczykami niestety tak jest, trzeba z nimi mocno negocjować, bo inaczej zawiozą Cię na GitGit i powiedzą, że jest super extra. Nasz kierowca też mocno się opierał, ale naciskaliśmy
:D Zdecydowanie droga przez dżunglę jest niezapomniana, ale my też wiele razy stawaliśmy, żeby odsapnąć, jednak zdecydowanie było warto
:) Może komuś się uda dotrzeć do tego najlepszego view pointu
:)
@olajawSuper relacja! Szczególnie mi się podoba ta część z rejsem Lombok-Komodo.Ja planuję teraz w lipcu rejs w odwrotnym kierunku.I powoli ogarniam temat. Czy jest jakieś źródło prądu na tym statku Perama? Bo się zastanawiam jak ogarnąć baterie do aparatu a jednak 2 doby to minimum potrwa.
@rydzo bardzo dziękuję, cieszę się, że relacja się przydaje
:)Na statku Peramy normalnie były kontakty na dolnym pokładzie. Nie wiem jak na górnym i w kajutach, ale dolny był dostępny cały czas, więc nie było żadnego problemu z podładowaniem sprzętu
:)
@olajawCudowna relacja, świetnie się czyta i prezentujesz dużo praktycznych informacji. Bardzo pomogłaś mi w ułożeniu planu na mój wyjazd do Indonezji, mam nadzieję, że się nie obrazisz jak trochę skopiuje
:)Mam zamiar skorzystaj z Twojej rady i z Bromo udać się do Surabaya i do Yogokarty polecieć tylko mam pytanie - jak to wygląda czasowo? O której jest szansa na dotarcie do Surabaya, czy jest szansa polecieć jeszcze tego samego dnia? I jeszcze takie dziwne pytanie - co się dzieje z bagażami podczas trekingu na wulkany? Czekają gdzieś bezpiecznie czy trzeba je targać ze sobą?
@MaciekM dziękuję
:) kopiuj, kopiuj - nie mam absolutnie nic przeciwko
:DCo do przejazdu Bromo-Surabaya to powinieneś do południa tę trasę zrobić, wyjazd spod Bromo jest ok.8-9, więc chyba 3-4h do Surabayi są realne. Jeśli będziesz jechał z jakąś firmą np. z Peramą to najlepiej dopytaj o godzinę przyjazdu i niech Cię od razu wiozą na lotnisko. Wg tiket2.com masz szansę zdążyć na połączenie o 15:40 do Yogyakarty, zgodnie z:
Sprawdzałam przykładowy dzień i zarówno w tygodniu, jak i w weekend są po 3 połączenia dziennie, ale najpóźniejsze właśnie o 15:40.Co do bagażu to nie musieliśmy go targać ze sobą, z tym nie było problemu - wejść z bagażem to byłby wyczyn
:) Zostawiliśmy go w naszym aucie jak dobrze kojarzę, ze sobą mieliśmy tylko podręczne rzeczy - weź dużo wody i koniecznie czołówkę
:)
@olajaw dzięuję Ci bardzo, własnie chodziło mi o to czy zdążę na ten o 15:40 bo inne nie dość że drożej to tylko 10kg bagażu można a niestey będę miał więcej ze sobą
:( A oprócz tego to planuje 4 dni na Bali, potem 5 dni Gili i przez wulkany do Yogo
:)Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam
@olajawSuper relacja, dzieki bardzo za informacje, na pewno przydadza nam sie przy naszym wyjezdzie. Palnujemy sie wybrac ze znjaomymi, bilety kupione w promocji Quatara
:)Jedziemy z dzieciakami 12,9,8 lat
:)Proponowany program:Spójrzcie na plan co mylislicie o nim, wiemy, ze dosyc napiety, ale chcemy jak najwicej zobaczyc, mam troche watpliwosci, jak mozecie pomozcie tam gdzie pytam, ewentualnie jak cos Wam sie widzi inaczej, dajcie rowniez znac
:)1. 01/09 – Przelot PENANG-KUL2. 01-03/09-KUL – zwiedzanie KUL3. 03/09 RANO-PRZELOT-KUL-JOGYAKARTA. ZWIEDZANIE MIASTA MARKETY ITP.4. 04/09 SWIATYNIE I COS PO DRODZE5. 05/09 - RANO BIERZEMY BUS/POCIAG/SAMOLOT NA BROMO – NOCLEG JAK NAJBLIZEJ SZCZYTUEwentualnie zastanawiamy sie jeszcze za rada Oli i moze przelot z Jogyakarty do Sarabaya i stamtad na Bromo, macie jakis pomysł jak stamtad sie przedostac pod Bromo?Myślim, zeby albo z Jogi albo z Suarbayi wziac wynajac Busa i jechac na Bali. Macie jakis pomysł skad wynajac i ile to moze kosztowac - widziałem rózne ceny, chce raczej samego busa wynajac na 7 lub 11 osob czy sa takowe (11os.)?6. 06/09 - WSPINACZKA BROMO + EWENTUALNIE JEDZIEMY DALEJ W KIERUNKU BALI/NOCLEGZeby na Bromo sie nie spieszyc, ile całość moze trwac? i ile jesteśmy w stanie jeszcze przejechac wynajetym busem w kierunku Bali?7. 07/09 PRZEJAZD DALEJ NA BALI ZWIEDZANIE PARKU NA POLNOCY BALI (Taman Nasional Bali Barat) co myslicie o tym Parku warto? I DALEJ PRZEJAZD DO UBUD - 1 nocleg8. 08/09-09/09 - ZWIEDZANIE BALI + JAKIES KAPIOLKI + nocleg blizej Padang Bai Port (zeby szybciej sie ewentualnie przeprawic na Lombok) Jak czesto promy plywaja, a moze lepiej z okolic Kuty plynac, jak wg Was lepiej to zorganizować?9. 09/09 Przepływamy na Lombok ??? czy latwo wynajac busa na Lomboku albo ewentualnie jak sie najlepiej poruszac chcemy sie przedostac na poludnie Lomboku i tam odpoczac?, ewentualnie jakie fajne miejsca polecacie na prawdziwy odpoczynek, te 2 dni maja byc na typowe nic nie robienie w jakims przyzwoitym standardzie
:)10. 09-11/09 – odpoczynek na Lombok ???11. 11-14/09 Rejs Komodo ??? - sprawdzamy ceny, czekamy na odpowiedz firmyCzy rejs i ewentualne fale bywaja poważnie upierdliwe? Boimy sie troche o dzieciaki, zeby nie chorowaly za bardzo, co uwazacie? Jak ze standardem kibli (widzialem opisy dziury w statku, czy to aktualne czy jednak standardy sie podniosly?
:))12. 14/09 powrot na Bali/NOCLEG - przelot z Labuhanbajo na Bali13. 15/09 powrot z Bali do Penang na stykuZ gory dzieki za wszelkie wskazówki
:)Pozdrawiam serdecznie
Dzięki @frondi
:) postaram się cokolwiek podpowiedzieć
:) frondi napisał:@olajawSuper relacja, dzieki bardzo za informacje, na pewno przydadza nam sie przy naszym wyjezdzie. Palnujemy sie wybrac ze znjaomymi, bilety kupione w promocji Quatara
:)Jedziemy z dzieciakami 12,9,8 lat
:)Proponowany program:Spójrzcie na plan co mylislicie o nim, wiemy, ze dosyc napiety, ale chcemy jak najwicej zobaczyc, mam troche watpliwosci, jak mozecie pomozcie tam gdzie pytam, ewentualnie jak cos Wam sie widzi inaczej, dajcie rowniez znac
:)1. 01/09 – Przelot PENANG-KUL2. 01-03/09-KUL – zwiedzanie KUL3. 03/09 RANO-PRZELOT-KUL-JOGYAKARTA. ZWIEDZANIE MIASTA MARKETY ITP.4. 04/09 SWIATYNIE I COS PO DRODZE5. 05/09 - RANO BIERZEMY BUS/POCIAG/SAMOLOT NA BROMO – NOCLEG JAK NAJBLIZEJ SZCZYTUEwentualnie zastanawiamy sie jeszcze za rada Oli i moze przelot z Jogyakarty do Sarabaya i stamtad na Bromo, macie jakis pomysł jak stamtad sie przedostac pod Bromo?Myślim, zeby albo z Jogi albo z Suarbayi wziac wynajac Busa i jechac na Bali. Macie jakis pomysł skad wynajac i ile to moze kosztowac - widziałem rózne ceny, chce raczej samego busa wynajac na 7 lub 11 osob czy sa takowe (11os.)?Co do wszelkich przejazdów/dojazdów to nie martw się, na miejscu Indonezyjczycy nie dadzą Ci zostać bez transportu
:) Propozycji jest zawsze aż nadto
:D W Jogji albo Surabayi (jeśli zdecydujesz się na lot) na pewno znajdziesz biura podróży, które takie przejazdy organizują (np. Perama, możesz wygooglać i zerknąć na całą wycieczkę łącznie ze zwiedzaniem Bromo i dalej przejazdem na Bali). Np. http://www.peramatour.com/tour/detail/1 ... nrise-tour - wycieczki robią w obie strony czyli z Bali na Jawę i odwrotnie. Co do lotu to będzie to dużo wygodniejsze, nie znam niestety cen, ale krajówki po Indonezji to nie są duże pieniądze. Za to przejazd busem (nasz bus był na jakieś 10osób, ale jechaliśmy tylko w trójkę) trwał cały dzień i to była katorga..drogi słabe na maxa, niewygodnie itd..myślę, że dla dzieciaków to będzie udręka, więc polecałabym lot do Surabayi.6. 06/09 - WSPINACZKA BROMO + EWENTUALNIE JEDZIEMY DALEJ W KIERUNKU BALI/NOCLEGZeby na Bromo sie nie spieszyc, ile całość moze trwac? i ile jesteśmy w stanie jeszcze przejechac wynajetym busem w kierunku Bali?Z Jogji pod Bromo to jest prawie cały dzień jazdy, w nocy jedzie się pod wulkan i rano jesteście wolni, możecie jechać dalej w stronę Bali, myślę, że kolejny dzień na to zejdzie (my po drodze jeszcze robiliśmy Kawah Ijen, też bardzo polecam, ale z dziećmi wejście może być ciężkie). Nasza cała wycieczka z Ubud przez Ijen i Bromo do Jogji zajęła 3 dni.7. 07/09 PRZEJAZD DALEJ NA BALI ZWIEDZANIE PARKU NA POLNOCY BALI (Taman Nasional Bali Barat) co myslicie o tym Parku warto? I DALEJ PRZEJAZD DO UBUD - 1 noclegTego parku nie zwiedzaliśmy, ale w Ubud myślę, że dla dzieci fajną atrakcją będzie Monkey Forest 8. 08/09-09/09 - ZWIEDZANIE BALI + JAKIES KAPIOLKI + nocleg blizej Padang Bai Port (zeby szybciej sie ewentualnie przeprawic na Lombok) Jak czesto promy plywaja, a moze lepiej z okolic Kuty plynac, jak wg Was lepiej to zorganizować?9. 09/09 Przepływamy na Lombok ??? czy latwo wynajac busa na Lomboku albo ewentualnie jak sie najlepiej poruszac chcemy sie przedostac na poludnie Lomboku i tam odpoczac?, ewentualnie jakie fajne miejsca polecacie na prawdziwy odpoczynek, te 2 dni maja byc na typowe nic nie robienie w jakims przyzwoitym standardzie
:)Z Padangbai są promy na Lombok, ale my płynęliśmy do Senggigi i dalej na Gilis, dla Was chyba lepiej popłynąć bardziej na południe Lomboku i tam gdzieś stacjonować, niestety na Lomboku byliśmy tylko przejazdem, więc konkretnego miejsca nie polecę, ale na forum na pewno coś znajdziesz 10. 09-11/09 – odpoczynek na Lombok ???11. 11-14/09 Rejs Komodo ??? - sprawdzamy ceny, czekamy na odpowiedz firmyCzy rejs i ewentualne fale bywaja poważnie upierdliwe? Boimy sie troche o dzieciaki, zeby nie chorowaly za bardzo, co uwazacie? Jak ze standardem kibli (widzialem opisy dziury w statku, czy to aktualne czy jednak standardy sie podniosly?
:))Rejs mieliśmy też z Peramy, co do fal to raczej spokojnie, trochę pierwszej nocy bujało, załoga zasłoniła okna, bo nawet zaczęło się trochę wody wlewać na pokład
;) Ja co prawda nie mam choroby morskiej, więc dla mnie nie było to bardzo uciążliwe, ale myślę, że dla kogoś wrażliwszego mogło by być. Natomiast toaleta była normalna, zwykły kibelek bez żadnych dziur
;) Bezpośrednio nad nim był prysznic, więc kąpanie było utrudnione, ale możliwe
:) Ogólnie rejs i spotkanie z waranami super sprawa
:) I Peramę mogę polecić, nie było żadnych problemów czy to z prądem czy dopłynięciem do wysp - gdzieś czytałam, że ludzie z innego rejsu musieli ze statku dopływać samemu do wysp ..
:shock: Więc jakość rejsów może być różna i czasem lepiej wydać kilka idr więcej
;) 12. 14/09 powrot na Bali/NOCLEG - przelot z Labuhanbajo na Bali13. 15/09 powrot z Bali do Penang na stykuZ gory dzieki za wszelkie wskazówki
:)Pozdrawiam serdecznieOgólnie Wasz plan wydaje się być dość napięty, ale do zrobienia. W sumie podobny do naszego tylko bez Gili na rzecz Lomboku - to trochę ułatwia
:) Nie wiem jak mocno zdyscyplinowane macie dzieci, ale tak czy inaczej zróbcie plan z zapasem jakichś 2dni - które można wykorzystać na nieprzewidziane niespodzianki w podróży (jakiś transport się obsunie, itp.) albo możecie też jeden dzień dłużej zostać gdzieś, gdzie Wam się spodoba
:) Trzymam kciuki
:)
cidomo
Zachody słońca na Gili uważane są za jedne z najpiękniejszych a w Indonezji - w tle można podziwiać wulkany (Agung z Bali lub Rinjani z Lomboku), na zdjęciu także widać na horyzoncie wulkan
Trochę wnętrza wyspy
Wygodne siedziska zachęcają do leniuchowania :D
Droga na Gili Meno
I kilka zdjęć z Gili Meno :)
bungalowy przy plaży
I pyszna rybka na kolację, jak dobrze pamiętam barakuda :)
Kilka rad/uwag z Gili Air
- na wyspie są bankomaty, czasem szwankują, ale jest ich kilka (aha! pamiętajcie o zabraniu karty :) najpierw wychodzi kasa :P )
- kantoru nie zanotowałam..
- wieczorem w knajpkach na plaży najlepiej skusić się na świeże pyszne ryby i owoce morza
- kelnerzy w knajpkach są bardzo życzliwi :D pytają się czy dobrze się bawicie, czy CZEGOŚ Wam nie potrzeba :D i czy na pewno WSZYSTKO w porządku :D
- do pływania i snorklingu koniecznie zabierzcie ze sobą buty do wody
- jeśli zamierzacie sporo snorklować pomyślcie o swojej masce i rurce, jeśli macie miejsce w bagażu, ale nie zajmują dużo, a lepiej mieć swoje niż wypożyczać (chociaż o to martwić się nie trzeba, wszędzie można je wypożyczyć)
- z wifi na Gili jest.. różnie :D niby jest, ale czasem nie ma, czy to w pokojach czy w knajpach, których właściciele próbują jednak usilnie przekonać ludzi,że wifi do szczęścia nie jest potrzebne :DTen post będzie trochę bardziej organizacyjny - postaram się w miarę opisać warunki rejsu, może komuś w przyszłości się przydadzą i będzie mógł się dobrze przygotować :) Ale nie zabraknie zdjęć ;)
Tak jak wspomniałam jeszcze będąc na Gili Air wykupiliśmy wycieczkę, która miała być kolejnym punktem naszego programu - rejs na wyspę Komodo. Przed wyjazdem szukaliśmy różnych opcji wycieczek, różnych firm, które je organizują i postawiliśmy na sprawdzoną i znaną Peramę:
http://www.peramatour.com/46-Sea%20Adve ... 2N-3D.html
była również opcja zawierająca powrót drogą wodną
http://www.peramatour.com/48-Sea%20Adve ... 4N-5D.html
My wybraliśmy opcję I - czyli rejs 2noce/3dni, z czego pierwszy dzień (od rana do ok.18:00) był przejazdem przez Lombok ze zwiedzaniem po drodze trzech miejsc (Narmada - pałac królewski na wodzie, Lendang Nandka - "typowa" wioska na Lomboku i Lemor (teoretycznie ogród botaniczny).
Cena rejsu to 2.000.000 idr od osoby przy zakwaterowaniu na pokładzie i 3.000.000 idr w kabinie (warunki opiszę poniżej).
W cenę było wliczone:
-całodobowe (3x dziennie) wyżywienie (+powitalna i pożegnalna kolacja)
-opłata portowa
-sprzęt snorklingowy (maski i fajki), korzystanie z łódki (przy dopływaniu do plaż etc.)
Dodatkowo w cenie rejsu wynegocjowaliśmy transport łódką z Gili Air do Senggigi + transport autem z kierowcą do Mataram.
Warunki rejsu (wybaczcie mało profesjonalne słownictwo żeglarsko-wodne, nie jestem żeglarzem w najmniejszym stopniu :D ):
1. LUDZIE
- płynęliśmy w ok.25 osób (nie dało się odczuć jakiegokolwiek "tłoku", no może co najwyżej przy posiłkach nie wszyscy mieścili się na niższym pokładzie, ale zawsze można było wyjść z talerzem np. na górny pokład;
2. "ZAKWATEROWANIE"
- kabina czy raczej kajuta - znajdowało się w niej tak naprawdę tylko łóżko zajmujące całą jej przestrzeń, był również koc i ręcznik; dla osób z kajut były również przewidziane po: 1 coli, 1 butelce wody, 1 piwie i 1 przekąsce/dziennie;
- II opcja to górny lub dolny pokład (na górny się nie załapaliśmy, w sumie kupowaliśmy wycieczkę 2dni przed, więc został tylko dolny w teorii, ale w praktyce okazało się inaczej ;) o tym później) - załoga rozkładała na noc na pokładach materace, do tego dostawaliśmy poduszki i prześcieradła i można było spać :) Na górnym pokładzie spało się pod chmurką, a przede wszystkim pod milionami gwiazd :D natomiast na dolnym pokładzie znajdował się w dzień barek, z którego wydawano posiłki, wokół ławki (pod którymi można było schować plecaki/bagaże - dla tych co tam spali), a w nocy rozkładano na podłodze wspomniane materace. Minusem dolnego pokładu było to, że od ok.5 rano załoga zaczynała się krzątać w kuchni i przygotowywać śniadanie, ale można było załapać się na wschód słońca :)
3. POSIŁKI
- wszyscy byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni jedzeniem podczas rejsu :) człowiek nie zdaje sobie sprawy, jakie pyszności można stworzyć w miniaturowej kuchni na pokładzie niedużego statku :D śniadaniami były: tosty, naleśniki, na obiad m.in.: ryż, szpinak, jajka, a na kolację serwowano ryby z bbq z różnymi dodatkami. Zawsze do posiłków były dostępne napoje - soki, kawa, herbata. Posiłki były w formie bufetu i widać nie tylko nam smakowały - wszystko znikało dość szybko :D Na dolnym pokładzie na stałe były lodówki z colą/spritem, wodą niegazowaną i piwo (płatne, ale ceny groszowe), a w kuchni różne przekąski, typu chipsy, ciastka - również do kupienia. Każdorazowo przy braniu napoju/przekąski trzeba się było wpisać na listę, ale widzieliśmy, że nie każdy tego przestrzegał.
4. ŁAZIENKA
- tu sprawa przedstawiała się dość średnio, chociaż do użytku były dwie łazienki, to ich "wyposażenie" było bardzo ubogie, a wymiary małe. Znajdował się tam kibelek i prysznic w dość często spotykanym indonezyjskim rozwiązaniu czyli tuż nad kibelkiem (no przecież jak się zamoczy to wyschnie :D ). W związku z tym "kąpiele" były bardzo niewygodne i ograniczone, ale dla chcącego nic trudnego! Dodatkowo na dolnym pokładzie w kącie była umywalka z lustrem używana głównie do porannej lub wieczornej toalety ;)
5. ATMOSFERA
- ogólnie było bardzo sympatycznie, międzynarodowe towarzystwo (m.in. Holandia, Francja, Australia), głównie studenci, którzy się mniej lub bardziej integrowali ;) poza tym kilka par, nasza trójka no i załoga. Raczej ludzie młodzi, ale nie sposób nie wspomnieć o naszych ulubionych współtowarzyszach rejsu, czyli dwóch Czeszkach ok. 60lat (24h z Bintangiem w ręku :D ) - fajne babeczki :D i para Holendrów ok.65-70lat - też przesympatyczni i pomocni (spotkaliśmy ich też na lotnisku w Labuan Bajo i okazało się, że lecimy tym samym samolotem :D ). Generalnie - atmosfera w trakcie rejsu super, żadnych spięć, kłótni; załoga również pomocna i miła.
6. ORGANIZACJA
- raczej nie ma się do czego przyczepić, wszystko szło zgodnie z planem, według kolejnych punktów rejsu. Ekipa była zdyscyplinowana, nikt nie zaginął w dżungli, pod wodą ani nie został z waranami na kolację :D Ważna sprawa - nasz statek był wyposażony w łódź, którą dopływaliśmy w ok.8 osób do plaż - podobno nie wszystkie rejsy to zapewniają, więc dopytajcie się.
7. MINUSY??
- rejs był jednak trochę męczący, zwłaszcza w nocy, gdy mocno bujało i ciężko było spać. Nie jestem typem osoby, która musi mieć pięknie pościelone, śpię w każdym miejscu i w każdej pozycji :D ale tutaj warunki czasem były ciężkie (o tym poniżej w opisie kolejnych dni). Wersja 5 dniowa rejsu była fajna (więcej wysp do zwiedzenia, np. Rinca), ale chyba bym kolejnych dwóch nocy na statku nie wytrzymała, więc te 3 dni były akurat i na pewno nie żałuję :)
Kilka zdjęć naszego "statku", czy tam jachtu, łajby itp :D
Tak ładnie prezentowała się na tle zachodu słońca na plaży Kilo
Tu jeszcze w porcie
Dolny pokład z kuchnią i mapą :)
Ok po tych "paru" słowach wstępu (mam nadzieję, że komuś się przydadzą), zacznę od opisu pierwszego dnia wycieczki, czyli przejazdu przez Lombok, który w tak krótkim czasie zrobił na nas niesamowite wrażenie. Przy okazji mała uwaga - była wśród uczestników rejsu para, która dołaczyła do niego na samą część wodną, lądową ominęli i przyjechali prosto do portu, skąd wypływaliśmy. I to było bardzo dobre rozwiązanie - dlaczego o tym również niżej.
Lombok (podobno po indonezyjsku słowo to oznacza papryczkę) spodobał nam się od razu :) Odkąd postawiliśmy stopy w Senggigi co chwila urzekały nas piękne krajobrazy - najpierw zachwycaliśmy się widokiem wysp Gili na horyzoncie, a następnie pięknych długich plaż z lasem palm i soczyście zielonych wzgórz. Kierowca, który wiózł naszą trójkę z chęcią zatrzymywał się, abyśmy mogli zrobić parę zdjęć. Żeby nie być gołosłownym: :D
Na horyzoncie wyspy Gili (kolejno: Trawangan, Meno i Air)
Od razu żałowaliśmy, że nie zawarliśmy Lomboku w naszych planach, chociaż byłoby ciężko gdzieś go wcisnąć - w każdym razie jest plan na przyszłość ;)
Z Mataram wyruszyliśmy ok.10:30 autokarem i jak wspomniałam po drodze mieliśmy do odwiedzenia 3 miejsca, które pokrótce opiszę:
1. Narmada - królewski pałac na wodzie; po kilku odwiedzonych świątyniach i pałacu na wodzie na Bali, ten obiekt specjalnego wrażenia nie robi, ładne baseny, atrakcje dla najmłodszych i dużo bawiących się dzieci, które chętnie pozowały do zdjęć i mocno nam się przyglądały, ot tyle.
2. Lendan Nandka - z tych trzech miejsc to chyba zyskało miano najlepszego (wśród najgorszych). Zawitaliśmy do gospodarstwa pewnej rodziny, zobaczyliśmy jak mieszkają, uprawiają warzywa oraz mogliśmy podejrzeć ich pracę (na pewno trochę "na pokaz"), czyli wyplatanie różnych rzeczy (koszyczki, torebki, kuferki) z bambusa, lepienie naczyń z gliny (miski, dzbanki, popielniczki) oraz tkanie materiału na szale - oczywiście wszystkie te "produkty" można było nabyć - inaczej byśmy ich nie odwiedzali :D
Po iście pouczających lekcjach przyszedł czas na obiad, którym zostaliśmy poczęstowani w ogródku przy gospodarstwie. Był bardzo smaczny - jedzenie indonezyjskie najlepiej opisują według mnie trzy słowa: ostro, orzechowo i egzotycznie (trzecie trochę banalne, ale jednak ;) ). Indonezyjczycy bardzo często przygotowują pyszne orzechowe sosy, głównie do mięs, które z tymi sosami smakują obłędnie. Na obiedzie u odwiedzanej rodziny spróbowaliśmy też potrawki z chlebowca (jackfruit), przygotowanej na ostro (nie zostałam jej fanką). Przy okazji jeszcze taka uwaga - Indonezyjczycy mają fioła na punkcie przekąsek w formie chipsów i wszelkich ich form, robią je ze wszystkiego. Bardzo często można również spotkać przekąski w formie naszych białych prażynek w różnych smakach i kolorach (różowe, zielone). Tutaj robiły za deser ;)
3. Ogród botaniczny Lemor - ok, o ile punkty 1 i 2. nic złego nam nie zrobiły i można było je ze spokojem "zaliczyć" to już pkt 3 to była jakaś pomyłka. Wyglądało to tak: przyjeżdżamy w środek lasu, na polance spora grupa lokalnych, jedni sprzedają napoje, inni lody; duże wejście niby do parku, tam znowu kilka stoisk z piciem/żarciem i .. napierdziela muzyka typu chamskie techno :shock: Idealnie dopasowana do atmosfery lasu i ogrodu botanicznego :? Po prostu pewnych rzeczy chyba nie da się zrozumieć.. tak jak tej muzyki w środku lasu, nie wiem co chcieli nam zgotować głośne przywitanie czy jakieś disko-błysko była w planie? No nic, idziemy dalej.. Przeszliśmy z 15-20min przez las, w którym - nie ukrywam, nie było nic nadzwyczajnego i nawet ładnego, no nic po prostu nic, nawet roślinność specjalnie nie przyciągała wzroku.. Po czym wyszliśmy na taki placyk/polanę w środku lasu, a tam syf, małpy, śmieci, i jak to się mówi - brakuje, żeby ktoś się na środku zes*ał :/ Nie ogarnęliśmy co autor miał na myśli - zresztą nie tylko my, byli tacy, co biegali i robili zdjęcia małpom, ale większość patrzyła z dziwną miną po sobie.. Postaliśmy tam z 15minut i wróciliśmy do autokarów mocno zniesmaczeni.. Na szczęście później było tylko lepiej.
syf syf syf
Dlatego też, jeśli będziecie chcieli skorzystać z wycieczki Peramy (którą tak czy inaczej polecam) na pewno spokojnie można sobie darować I dzień "lądowy" i wskoczyć od razu do statku wieczorem. Dużo lepszych wrażeń dostarczyłby zwykły dzień na jednej z plaż Lomboku niż te pseudo-atrakcje. Na szczęście w głowach mieliśmy przede wszystkim niesamowite krajobrazy, którymi Lombok nas przywitał i mimo tych wpadek dobrze go wspominamy ;)
Na Lomboku jest islam i tutaj nie da się go nie zauważyć - na wyspie jest sporo meczetów, zarówno wybudowanych, jak i tych w budowie.
A na koniec w porcie miły widok na wulkan Rinjani (który nie odstępował nas ani na krok podczas naszej przeprawy przez Lombok, wychylał się z różnych miejsc) :)
Widoki z portu
Dziś najbardziej mrożąca krew w żyłach część relacji, gdyż wystąpią w niej smoki, czyli warany z Komodo - największe obecnie żyjące jaszczury na świecie :D
Ok. 19:00 czekała na nas miła powitalna kolacja w porcie przygotowana przez załogę statku, a ok.21:00 wypływaliśmy z portu. Wieczór był bardzo przyjemny, wiał delikatny wiatr, siedzieliśmy z piwkiem na dziobie, a nad nami było milion gwiazd - żyć, nie umierać :D Jakoś po 22:00 załoga zaczęła rozkładać na dolnym pokładzie materace, zobaczyliśmy, że górny pokład jest w sumie wolny, więc poprosiliśmy o rozłożenie materacy właśnie tam. Na początku było super, nie mogliśmy oderwać oczu od nieba, które było idealnie bezchmurne i świeciło się przepięknie. Udało nam się przy okazji wypatrzeć krzyż południa i zauważyć, że w nocy nie ma księżyca :D Po beztroskim wpatrywaniu się w gwiazdy przyszedł czas na sen.. i było z nim trochę ciężko, statek zaczął się bujać dość mocno, a nas oblewał po twarzy co i rusz prysznic z fal. W międzyczasie "okna" dolnego pokładu zostały przez załogę zasłonięte, więc postanowiłam zejść na dół. Z zejściem było też niełatwo, trzeba było się mocno trzymać, bo inaczej wywrotka ze schodów gotowa. Na dolnym pokładzie urzędowali nasi znajomi Holendrzy (a byłam pewna, że wybiorą kajutę :D ), więc i ja gdzieś się ułożyłam. Wiatr nadal hulał, statek bujał się mocno w przód i tył, ale skoro załoga smacznie spała uznałam, że nic złego się nie dzieje i też przysnęłam na kilka godzin ;)
Rano po śniadaniu (m.in. tosty, owoce, dżem, masło orzechowe) dopłynęliśmy do wyspy o nazwie Satonda.