0
greg2014 19 czerwca 2019 20:29
Image

Image

Image

Image

Uwagę zwracały islandzkie flagi opuszczone w wielu miejscach do połowy masztu. Jak się później okazało, było to związane z wypadkiem sprzed dwóch dni, w którym zginął jeden z mieszkańców Isafjordu - najlepszy dowód na integrację i solidarność miejscowej społeczności.

Spośród zabudowy szczególnie wyróżnia się budynek dawnego szpitala (obecnie pełniący funkcję domu kultury):

Image

Będąc w Isafjordzie warto wybrać się na krótszą lub dłuższą wędrówkę szlakiem, zlokalizowanym kilkadziesiąt metrów powyżej centrum miasta i prowadzącym równolegle do głównej drogi w kierunku sąsiedniej miejscowości. Roztacza się z niego piękny widok na Isafjord:

Image

Image

Sam szlak i jego okolice to pewnego rodzaju naturalny ogród botaniczny. Nie da się ukryć, że mnogość kolorów i soczystość barw w takim miejscu robią wrażenie. Tutaj nawet kwitnący oset potrafi zachwycić :-):

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po nieco ponad godzinnej wędrówce można zobaczyć kolejną miejscowość a nad nią – na niemal pionowym zboczu liczne zabezpieczenia przez lawinami:

Image

Image

…na samym szlaku zaś dziwne kopczyki:

Image

Dzień na Islandii bez wodospadu to dzień stracony :-) To jeden z okolicznych w większym przybliżeniu:

Image

Uczciwie muszę jednak powiedzieć, że bliskie okolice Isafjordu nie są szczególnie bogate w wodospady oraz spadające ze wzgórz strumienie – co mocno wyróżnia ten region od odwiedzonych przez nas wcześniej miejsc.

A to obrazek z drogi powrotnej – samoobsługowy sklepik regionalnych wyrobów. Cennik wisi, wrzucasz kasę do skrzyneczki, zabierasz towar…ciekawe czy u nas by się to sprawdziło :-)

Image

Dla zainteresowanych wrzucam jeszcze fotkę isafjordzkiej plaży. Mówiąc szczerze, nic ciekawego:

Image

Jak wspominałem pogoda zmieniała się w ciągu dnia kilka razy. Szczególne wrażenie robiła mgła opadająca majestatycznie z wysokich gór:

Image

Tymczasem wróciłem do miasteczka, gdzie umówiłem się ze znajomymi, którzy przypłynęli tutaj na drugim statku. Swoją drogą to miłe spotkać się w tak odległym miejscu. Moi dobrzy znajomi planowali od jakiegoś czasu swój pierwszy rejs ale ciągle była mowa o norweskich fiordach a skończyło na wersji łączącej fiordy norweskie i islandzkie. Tym większe było zaskoczenie, gdy okazało się, że w jednym z portów nasze statki się spotkają.

A ponieważ pogoda zrobiła się mocno barowa, zahaczyliśmy o bar przy okazji testując lokalne piwo (oryginalny smak ale w sumie nic nadzwyczajnego):

Image

Swoją drogą po raz pierwszy podczas rejsu mi się chyba zdarzyło, że za piwo na lądzie zapłaciłem więcej niż na statku (1100 koron islandzkich czyli ok. 30 zł). Też nowe doświadczenie :-)

Powolutku kończę pobyt w Isafjordzie. Jutro kolejny punkt na naszej trasie – Grundarfjord.del (dubel)Jeszcze kilka fotek na pożegnanie z Isafjordem. Akurat z gór schodziła mgła i powoli zakrywała to, co można było podziwiać w ciągu dnia:

Image

Image

Image

Na statku zorganizowano tradycyjną imprezę - białą noc. Niestety w odróżnieniu od innych rejsów Costy nie towarzyszył jej pokaz rzeźbienia w lodzie:

Image

Image

Image

Image


Jak widać poniżej, tutejsza noc nie jest raczej nocą w naszym rozumieniu:

Image

Tymczasem na horyzoncie pojawił się kolejny cel na naszej trasie – Grundarfjord, znad którego właśnie podnosi się mgła.

Image

Widoki jak na razie bajkowe, pogoda świetna – temperatura 13 stopni, co chwilę wychodzi nawet słoneczko. W pewnej odległości od miasteczka widać potężny wodospad Grundarfoss:

Image

…oraz górę Kirkjfuell – jeden z najpopularniejszych widokówkowych obrazków z Islandii:

Image

Tutaj również statek nie zawija do portu. Właśnie rozpoczęła się zabawa ze spuszczaniem łodzi, rozkładaniem pomostów itd.

Image

Image

Image

Czekam cierpliwie na moją kolejkę...

C.D.N.Zejście na ląd w Grundarfjord poszło bardzo sprawnie. Przed godziną 10 byliśmy już w porcie. Podobnie jak w Seydisfjordzie wybraliśmy się większą grupą na szlak zobaczyć tutejsze atrakcje.

Sama miejscowość jest niewielka (ok. 1000 mieszkańców) i w zasadzie nie ma w niej niczego wartego wspomnienia. Niemal takie same domki, kościół, dwa sklepy, niska zabudowa – generalnie podobna do tego, co do tej pory mogłem zobaczyć już na Islandii:

Image

Sam szlak jest raczej mało wymagający:

Image

Pierwszym celem naszej wycieczki było położone w odległości kilku kilometrów od portu wzgórze Kirkjufell. W jego bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się spory, kilkustopniowy wodospad. Na wspólnym zdjęciu stanowią jeden z najbardziej znanych widoczków z Islandii:

Image

Image

Image

Image

W wielu miejscach w trakcie wędrówki można było zobaczyć słynne islandzkie konie:

Image

Image

Uwagę zwraca również roślinność – szczególnie „bawełniane” kwiatki:

Image

…oraz podobne jak w Seydisfjordzie dywany białego puszystego mchu:

Image

Jeszcze jedno „botaniczne” zdjęcie z trasy:

Image

Z kolei na plaży u podnóża Kirkjufell można zaobserwować osobliwe glony oraz wapienne organizmy na kamieniach, których nazwy nie znam:

Image

Image

Image


Oczywiście po drodze strumyczków i wodospadzików nie brakuje. Powoli na jedno i drugie się uodparniam więc zamieszczę tylko dwie fotki :-)


Dodaj Komentarz

Komentarze (45)

jerzy5 20 czerwca 2019 00:45 Odpowiedz
Z przyjemnością będę śledził Twoją relację, ponieważ odbyłem taką objazdówkę pojazdem i ciekawe jak ta Islandia z morza pokazuje swoje wdzięki :D
asfalto 20 czerwca 2019 13:11 Odpowiedz
Masz w planach coś przypalić?Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
greg2014 20 czerwca 2019 13:26 Odpowiedz
:-)Nawet jeśli bym miał to na pewno nie będę się tym chwalił :-)
tomo14 20 czerwca 2019 13:38 Odpowiedz
@greg20142 lata temu były oba - teraz chyba ten przy muzeum zlikwidowali.
brzemia 20 czerwca 2019 18:04 Odpowiedz
Zazdroszczę!!! I zapisuję sie do tematu. Rejs kupiłeś bezpośrednio? Bo na stronach pośredników wypłyniecie jest z innego miasta dzień później? Tapniete z telefonu
greg2014 20 czerwca 2019 18:29 Odpowiedz
@brzemia - ze sprzedażą tego rejsu to w ogóle było dziwnie. Na tyle na ile udało mi się rozpoznać temat, sprzedawany był z dwóch portów - z Amsterdamu (a w zasadzie jego okolic) oraz Bremerhaven w Niemczech - przy czym ta druga opcja była z jakichś powodów dostępna tylko u niemieckich pośredników. Costa bezpośrednio - przynajmniej teraz sprzedawała tylko wersję holenderską. Co było wcześniej, trudno mi powiedzieć. Samą rezerwację robiłem przez polskie biuro podróży specjalizujące się w rejsach-cena była taka sama jak bezpośrednio u Costy.A ja tymczasem dotarłem do prawdziwego holenderskiego wiatraka - jak z obrazka. Nazywa sie de Gooyer, jest kawałek od centrum. Zdjęcie wrzucę później bo teraz nie mam za bardzo jak. Tak się składa, że jest z nim zintegrowany mały browar, w związku z czym zatrzymałem się tutaj na chwilę ugasić pragnienie. W końcu dzisiaj miało być mało intensywnie:-)
booboozb 20 czerwca 2019 20:04 Odpowiedz
Byłem pod tym wiatrakiem w Amsterdamie (De Grooier) i mam fotę sprzed 18 lat ;) Jak jeszcze na swoją pierwszą wyprawę solo wziąłem aparat z kliszą 24 focie :P Może gdzieś wynajdę.Fajna trasa tym promem, jak na kajak i nie tylko. ;) Będę śledził i wspominał mój rejs Norroną z Dani na Islandię.
brzemia 21 czerwca 2019 08:42 Odpowiedz
I ta wilgoć...Śmierdzi?Tapniete z telefonu
greg2014 21 czerwca 2019 09:21 Odpowiedz
No właśnie nic nie czuć. Zupełnie. Przez miasto płynie rzeka Amstel, która dostarcza świeżej wody do połączonych z nią kanałów. Do tego funkcjonuje cały system śluz i pomp, który dba o wymianę wody w pozostałych kanałach.W ciągu roku, w kanałach są organizowane nawet zawody pływackie z udziałem królowej - a nie sądzę, żeby ktokolwiek (a królowa tym bardziej) wszedł do śmierdzącej wody :-)
xionc 21 czerwca 2019 14:55 Odpowiedz
greg2014 napisał:a królowa tym bardziejW Holandii od 6 lat jest król ;)
londynia 21 czerwca 2019 15:11 Odpowiedz
greg2014 21 czerwca 2019 15:49 Odpowiedz
@xionc - przewodnik mówił co prawda o królowej ale faktycznie nagranie mogło być nieaktualne. Inaczej pozostają domysły co do przyczyn, np. że król nie potrafi pływać:-)
greg2014 21 czerwca 2019 22:07 Odpowiedz
Zaintrygował mnie trochę ten hotel na dźwigu stoczniowym, który jest zlokalizowany na terenach NDSM (Faralda Crane Hotel).Poszperałem w sieci i widzę, że booking.com dał im 5 gwiazdek. Ceny też są 5-o gwiazdkowe. Ale spokojnie - apartamentów mają aż 3 (wszystkie dwupoziomowe) więc można chyba powiedzieć, że to hotel butikowy:-)Ja tymczasem wróciłem do swojego hotelu, który o takiej ilości gwiazdek nigdy nawet nie usłyszy. Haarlem okazało się bardzo ładnym a do tego sporym jeśli chodzi o wielkość miastem. Postaram się wrzucić coś więcej jutro rano. Około południa przyjmuję kurs na terminal portowy - czas zacząć właściwą część wycieczki czyli wypadałoby spotkać się w końcu ze statkiem.
northiscalling 23 czerwca 2019 11:50 Odpowiedz
Ceny internetu powalają... To znaczy że na morzu nie ma zasięgu? Rozumiem gdzieś na oceanie, ale tutaj jesteśmy względnie blisko lądów. Sorry, pytanie laika który nigdy nie płynął statkiem :)
brunoj 23 czerwca 2019 12:32 Odpowiedz
Jeśli telefon jest w stanie złapać zasięg z lądu to ceny są normalne. Jeśli złapie zasięg operatora na statku (czyli satelitarnego) to jest drogo. Generalna zasada jest prosta - wsiadając na statek/prom włączamy tryb offline, jak w samolocie. Czasem jak prom ma trasę wzdłuż brzegu to potrafi trzymać normalną sieć, ale to zależy od wielu czynników, powiedzmy że technicznych. Niestety dla użytkownika końcowego -operatorom opłaca się, żebyśmy korzystali z płatnego roamingu.
kemot 24 czerwca 2019 22:02 Odpowiedz
Patrzę na trasę rejsu i jednocześnie na mapę świata samą w sobie i zachodzę w głowę jak można było przy okazji takiego rejsu kompletnie zignorować tak niezwykłe miejsce jak Wyspy Owcze... czy wynika to wyłącznie z biznesowej decyzji czy żaden port na Wyspach Owczych nie jest przystosowany do obsługi takich kolosów?
nikodemfm 24 czerwca 2019 22:21 Odpowiedz
greg2014 napisał:Nie wiem jak to jest u innych forumowiczów ale ja mam dziwną konstrukcję – w zimie wyjeżdżam w ciepłe kraje a w lecie ciągnie mnie do chłodówTeż tak mam :D jakoś tak nie wyobrażam sobie, żeby lecieć np nad Morze Śródziemne podczas lata, kiedy to temperatury są mniej więcej na podobnym poziomie co u nas ;) jak gdzieś na południe to zawsze wybieram okres od października do marca, a od kwietnia do września wolę pojechać tam, gdzie zimą w życiu bym się nie pojawił, np Skandynawia. A poza tym fajnie jest tak w 3 godziny samolotem z Polski znaleźć się gdzieś, gdzie jest o 15-20 stopni cieplej w grudniu czy styczniu. A z kolei w lipcu być tam, gdzie jest 10-20 stopni (podczas kiedy zimą jest grubo na minusie).A tak poza tym ciekawa relacja ;) i to łącznie z Amsterdamem ;) marzy mi się Islandia na dwóch kółkach ;) może kiedyś...
stasiek-t 24 czerwca 2019 22:25 Odpowiedz
kemot napisał:Patrzę na trasę rejsu i jednocześnie na mapę świata samą w sobie i zachodzę w głowę jak można było przy okazji takiego rejsu kompletnie zignorować tak niezwykłe miejsce jak Wyspy Owcze... czy wynika to wyłącznie z biznesowej decyzji czy żaden port na Wyspach Owczych nie jest przystosowany do obsługi takich kolosów?https://www.cruisemapper.com/ports/torshavn-port-51W zakładce "Schedule" są wymienione wycieczkowce zawijające do portu Torshavn w danym miesiącu, przykładowo w czerwcu ponad 10...
cerro 25 czerwca 2019 11:37 Odpowiedz
Czekam niecierpliwie na Islandię. Planuję co prawda ją objechać, ale może rejs to też dobry pomysł. [emoji848]Fajnie zobaczyć foty ze znajomych miejsc w Amsterdamie. Zdecydowanie moja ulubiona Wenecja w Europie. [emoji6]Wysłane z [emoji336]
jerzy5 26 czerwca 2019 00:36 Odpowiedz
Też czekam z niecierpliwością na Islandię, moja kobietę wyśnioną, a nie odkrytą od morza...
booboozb 26 czerwca 2019 10:14 Odpowiedz
Heh, aż mi się na dobre przypomniało ;) W sierpniu 2012 podobna pogoda i taka zazwyczaj jest w letnie miesiące na fiordach wschodnich.
mihal09 26 czerwca 2019 14:50 Odpowiedz
@greg2014 moge zapytać jaką opcję na napoje wybrałeś na tym rejsie? Pamiętam, że w innym temacie było to dość mocno rozpisane i zaciekawiło mnie :)
brzemia 26 czerwca 2019 19:11 Odpowiedz
Zakochałem się !!Czy wycieczki masz organizowane samodzielne czy coś ze statku będziesz wykupował?Tapniete z telefonu
greg2014 26 czerwca 2019 19:31 Odpowiedz
@brzemia - ze statku biorę dwie wycieczki w ramach wydawania pieniędzy, które dostałem od Costy - w Akureyri i Invergordon. W Reykjaviku planuję skorzystać z miejscowej agencji (jestem po jakiejś wymianie maili - jest mniej więcej o połowę taniej). W pozostałych miejscach samodzielnie - coś na wzór tego co zaliczyłem w Kirkwall i dzisiaj.
brzemia 27 czerwca 2019 13:50 Odpowiedz
Czy lokalni tez oferowali wycieczki do wodospadu? Znasz cene?Tapniete z telefonu
greg2014 27 czerwca 2019 14:16 Odpowiedz
Tak. Ceny za wycieczkę do wodospadu zaczynały się od 50 euro ale nie wykluczam, że u kogoś były tańsze.
northiscalling 28 czerwca 2019 00:00 Odpowiedz
greg2014 napisał:Jedną z nich jest bardzo zadbany ogród botaniczny, który pewnie sam w sobie nie byłby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie to, że warto przypomnieć, że jest położony poza kręgiem polarnym. Jest to ponoć najbardziej na północ zlokalizowany ogród botaniczny:Całkiem ładny ten ogród, aczkolwiek ogród botaniczny w Tromso jest dalej na północ :)
pabloz 28 czerwca 2019 13:05 Odpowiedz
Do listy atrakcji w okolicy Myvatn, dodać jeszcze należy - gdyby ktoś się wybierał (najlepiej autem) - krater z jeziorkiem Krafla, wodospad-monstrum Dettifoss (+2 inne w pobliżu) oraz termy Myvatn Nature Baths.http://wesolowski.co/2015/10/13/islandia-myvatn/
ewaolivka 28 czerwca 2019 15:41 Odpowiedz
Robisz świetne zdjęcia. I bardzo lubię Twoje relacje z promowych wypraw. Chociaż nigdy nie miałam okazji tak podróżować-Twoje relacje są zachęcające :)
greole 29 czerwca 2019 23:45 Odpowiedz
Jak będziesz w Rejkiawiku to proponuję zjeść hod-doga z kultowej budki niedaleko "Harpy" http://www.bbp.is. https://www.google.com/maps/place/B%C3%A6jarins+Beztu+Pylsur/@64.1481264,-21.9370554,142m/data=!3m1!1e3!4m5!3m4!1s0x0:0xeea12cdcfc633a79!8m2!3d64.1482785!4d-21.937986 Pozdrawiam
greole 30 czerwca 2019 05:08 Odpowiedz
Jak będziesz w Rejkiawiku to proponuję zjeść hod-doga z kultowej budki niedaleko "Harpy" http://www.bbp.is. https://www.google.com/maps/place/B%C3% ... -21.937986 Pozdrawiam
sranda 1 lipca 2019 00:19 Odpowiedz
Co w nim takiego kultowego? Hot dog jak hot-dog...Wg mnie szkoda tracić czasu na takie ‚watpliwe’ atrakcje.
cerro 4 lipca 2019 10:03 Odpowiedz
Nie zdawałam sobie sprawy, że na Islandii mniejszość polska jest tak silna i istotna. :oA Hallgrimskirkja robi wielkie wrażenie! Wysłane z [emoji336]
arcon 4 lipca 2019 10:25 Odpowiedz
Tak, Polaków jest całe mnóstwo, a na lotnisku w Keflawiku miałem wrażenie, że połowa z pracowników to Polacy.
samaki9 4 lipca 2019 10:30 Odpowiedz
@greg2014 Czy zdażyło sie Tobie spotkać na Coscie jakiś kelnerów/busboyów albo cabin stewardów z Polski? Czy 90% to filipino i indonesia?
monroe 4 lipca 2019 10:38 Odpowiedz
greg2014 napisał:Wspomnianych wcześniej hot-dogów nie namierzyłem ale mówiąc szczerze, nie szukałem ich jakoś szczególnie. Może funkcjonują jak krakowska niebieska nyska z kiełbaskami – tylko w określonych godzinach :-)Nie masz czego żałować bo one są po prostu słabe. Już bardziej smakują na pierwszej lepszej sieciowej stacji benzynowej w Polsce ;)
brzemia 5 lipca 2019 16:34 Odpowiedz
Skad masz te info o polskich pracownikach, ilosci osob opuszczająvych statek? Czyżby integracja z zaloga na pokładzie -2?Tapniete z telefonu
greg2014 5 lipca 2019 17:09 Odpowiedz
Najlepsze źródło informacji to recepcja, animatorzy, kelnerzy itd. Zresztą już przy check-in pracownicy w terminalu mają zawsze tabelkę z ilością gości wg narodowości-wystarczy poprosić żeby ci ją pokazali.Poza tym od załogi statku dowiesz się wszystkiego:-)A Polkę pracującą w spa spotkaliśmy chyba drugiego dnia. Akurat za 2 tygodnie kończy się jej kontrakt.
booboozb 5 lipca 2019 19:49 Odpowiedz
@greg2014Naprawdę miło się z Tobą płynęło i zwiedzało przez ten tydzień z hakiem.Relacja rzetelna, mnóstwo informacji w przystępnej formie.Zdjęć nie za dużo, ani nie za mało. Miejsca na Islandii mi dobrze znane, ale zawsze miło do nich wracam. No i pogoda zdecydowanie Ci dopisała.pozdrawiam ;)
brzemia 5 lipca 2019 21:14 Odpowiedz
Patrząc na zdjęcia owoców morza łatwo można stwierdzić czym różni się Costa od MSC. Moj pierwszy rejs był Costa i żaden następny już nie miał takiego jedzienia...Tapniete z telefonu
brzemia 6 lipca 2019 14:48 Odpowiedz
Jak oceniasz statek? Z tego co pamiętam jest po gruntownym remoncie?Tapniete z telefonu
greg2014 6 lipca 2019 14:56 Odpowiedz
Akurat tym statkiem miałem okazję płynąć w listopadzie 2017 roku i podobnie jak wtedy oceniam go pozytywnie.Na pewno zajmuje miejsce wyższe niż Costa Fortuna ze stycznia br.Szczerze mówiąc nie wiem, czy przeszedł jakiś poważniejszy remont. Wystrój w barach i niektórych przestrzeniach wspólnych jest faktycznie nieco inny. Co do stanu technicznego to były oczywiście miejsca, które proszą się o jakieś odświeżenie (np. popękane listwy przypodłogowe w niektórych miejscach) ale nie było to moim zdaniem nic krytycznego i rzucającego się na pierwszy rzut oka.Organizacji też wiele nie można zarzucić - może podczas dni na morzu za wcześnie kończyło się śniadanie :-)Ze statkowej rozrywki (poza kilkoma przedstawieniami w teatrze) specjalnie nie korzystałem. Zapewniliśmy ją sobie w polskim gronie. Gdyby jednak nie to, to pracę cruise directora, który odpowiada za cały pion rozrywki oceniłbym prawdopodobnie dość nisko. W mojej ocenie trochę brakowało specyficznej i trudnej do zdefiniowania Costowej żywiołowości. Przykładowo nie zorganizowano żadnej imprezy z okazji przekroczenia koła polarnego. Nie było również pokazu rzeźbienia w lodzie, które miałem jak dotąd możliwość oglądać na każdym (!) statku Costy. Ale nie zmienia to faktu, że całość oceniam pozytywnie - rewelacyjna trasa w pełni zrekompensowała te w sumie niewielkie mankamenty.
greg1291 7 lipca 2019 16:34 Odpowiedz
Dzięki za kolejną fantastyczna relację. Mam tylko jedno pytanie. Czy tym razem również skorzystałeś z promocji na statku i kupiłeś kolejny rejs i gdzie nas zabierasz w kolejną podróż ? :)
brzemia 7 lipca 2019 17:14 Odpowiedz
Ktos kto śledzi relacje wie, że nie było jeszcze jednego kontynentu do ktorego można doplynac z Europy ;)Tapniete z telefonu
greg2014 7 lipca 2019 17:43 Odpowiedz
@greg1291 - akurat na tym rejsie nic nie rezerwowałem chociaż było trzech konsultantów zajmujących się sprzedażą przyszłych rejsów i mieli całkiem spory ruch w interesie.Mam jeszcze dwa rejsy zaplanowane wcześniej. Oba są związane z repozycją statku między sezonami - w związku z tym są dłuższe i mają sporo dni na morzu. Pierwszy w listopadzie br. - transatlantyk z Marsylii do Buenos Aires na Costa Pacifica (mam wyjątkowe szczęście do tego statku - to będzie już kolejny rejs na jego pokładzie). Drugi z kolei przypada na marzec 2020 - rejs z Dubaju do Włoch na Costa Diadema. Obie trasy miałem okazję "prawie" zaliczyć (pierwszą tylko bez samego Buenos Aires, drugą w całości - ale minimalnie różną jeśli chodzi o porty) ale chętnie tam wrócę. Poza tym duża liczba dni na morzu da szansę na połączenie "plażingu" podczas przejścia przez Atlantyk czy Kanał Sueski z typową rejsową objazdówką i zwiedzaniem poszczególnych portów - podobnie jak było to w przypadku transatlantyku na Karaiby z ub. roku.Możliwe, że w międzyczasie coś jeszcze wypadnie ale jeśli już to bardziej w ramach ofert "last minute" niż planowania z większym wyprzedzeniem.