Z jednej strony plaży możemy obserwować stożek wygasłego wulkanu Diamond Head, gdzie także byłem przed lat. To właśnie on jest teraz tłem większości moich zdjęć. Jego wysokość to 232 metry, a wejście jest po schodach. Panorama rzeczywiście bardzo przyjemna dla oczu. Z drugiej strony widzimy głównie hotel Royal Hawaian Hotel - nazywany Różowym Pałacem Pacyfiku. Na falach obserwują licznych surferów, którzy szlifują swoje umiejętności. Nie da się ukryć, że Honolulu to przede wszystkim komercja, beton czy samochody (dużo jednak elektrycznych), ale z drugiej strony miejsce to ma swój urok i miło tutaj wrócić.
Idę cały czas na zachód, w stronę chowającego się już powoli słońca. Po drodze udaje mi się zauważyć pływającego, dużego żółwia. Waikiki zmienia swój klimat, głównie poprzez zapalone przy ulicy pochodnie i światełka na drzewach. Oglądam także pokaz hawajskiego tańca na plaży i słucham kilkuosobowego zespołu grającego na specyficznych instrumentach.
Wieczorem w Honolulu po prostu nie da się nudzić. Można spacerować do bólu, poleżeć na plaży bez palącego słońca czy udać się do restauracji lub na imprezę. Ja wybrałem jedną z ławek, z widokiem na ocean i tam posiedziałem przez jakąś godzinkę. Niestety zmęczenie zaczęło się uwidaczniać coraz mocniej, więc postanowiłem wrócić do hostelu, żeby pójść spać. Miałem z tyłu głowy, że kolejnego dnia czeka mnie pobudka o 5 i wyjazd na lotnisko, żeby zdążyć na wylot o 7:25 liniami United do Majuro (to pierwsza z wysp podczas coraz bardziej słynnego Island hoppera). Jak się okazało w pokoju były moje współlokatorki, więc spędziliśmy sporo czasu na rozmowach i właśnie dlatego (to już tradycja) za wiele nie spałem.
Hawaje to bardzo ciekawy kierunek, który warto odwiedzić. Z punktu widzenia polskiego turysty niestety bardzo drogi, a czas przelotu w jedną stronę to około 20 godzin. Do tego jeszcze problem związany z wizą do USA, która tutaj oczywiście jest niezbędna. Uważam, że jednak warto tu przylecieć, może nie koniecznie na O’ahu, ale na inne wysepki, które są ładniejsze, mniej komercyjne i oferują cudowną naturę.Pobudka zgodnie z planem o 6 rano, mam wrażenie, że pada deszcz, albo może chciałbym, żeby tak było, żeby jeszcze pospać. Nic z tych rzeczy, zjadam banana i ruszam w stronę Wzgórza Wiktorii. To kilka kilometrów od mojego hotelu, więc truchtam, żeby zdobyć szczyt jak najwcześniej. Trasa, którą sobie obrałem, trochę przypadkowo wiedzie przez Pinewood Battery. To miejsce związane z historią miasta, ulokowane 307 metrów nad poziomem morza, które powstało na początku 20 wieku. Do ruin prowadzą strome schody, które staram się pokonać jak najszybciej. Tutaj bardzo dużo mieszkańców wychodzi ze swoimi pupilami na spacer, jest też specjalna trasa dla osób, które robią poranny rozruch. Nie zabrakło również siłowni na świeżym powietrzu.
W końcu docieram do miejsca, z którego doskonale widać miasto. Nie jest to co prawda sam punkt widokowy, za wejście na który się płaci, ale również doskonała lokalizacja do obserwacji. O poranku było jeszcze dosyć mgliście, ale z minuty na minutę pogoda się poprawiała. Samo wzgórze The Peak znajduje się na środku wyspy Hongkong i jest pokryte roślinnością subtropikalną. Ja obiegam szczyt ulicą Lugard Road, skąd jest właśnie większość moich zdjęć. Dla wygodnych jest oczywiście kolejka, która jedzie po torach o kącie nachylenia 45 stopni.
W drodze powrotnej zahaczam jeszcze o dwa parki. Wchodzę do pierwszego z nich i patrzę, a tu zoo, głównie jakieś ptaki, ale jest i lemur! Idę dalej do drugiego o nazwie Hong Kong Park, który znajduje się także w północnej części wyspy za budynkami Bank of China czy HSBC.
W nim znajdziemy kilka fontann, skwerki, Tai Chi Garden, wodospad, żółwie i oczka wodne. Wszystko to świetnie kontrastuje z nowoczesną zabudową miasta. Postanawiam wrócić z Central do hotelu, ale tutaj także nie mogę się nadziwić wieżowcom, które mnie otaczają. Liczne drapacze chmur, nowoczesna architektura i tłumy ludzi, którzy cały czas gdzieś się spieszą. Ja powoli też zaczynam. Kupuję bilet i jadę na stację North Point, która jest dosłownie obok Ibisa, skąd biorę rzeczy i oddaję kartę. Miła pani w recepcji informuje mnie, że najłatwiej do centrum dojadę busem A11, który rusza praktycznie z pod hotelu i jedzie bezpośrednio na miejsce. Jego cena to 40 HKD, a czas przejazdu to w praktyce około 1:10 h, chociaż Google Map sugeruje 1:42 h. Po drodze oczywiście można podziwiać świetne widoki i panoramę miasta. Siedzę w pierwszym rzędzie z aparatem w ręku i pstrykam i pstrykam.
Po dotarciu na lotnisko, od razu przechodzę kontrolę z biletem w aplikacji mobilnej Cathay Pacific. Dzisiaj czeka mnie rejs do Hong Kongu na pokładzie Airbusa A330-300. Wcześniej idę na obiad do saloniku Premium Plaza, gdzie tuż obok otworzono drugi taki sam lounge. Jest dużo więcej przestrzeni, fotele zapewniające doskonałą prywatność, bardzo smaczne jedzie (i spory wybór) i dobrze działający Internet. Trzeba przyznać, że solidna oferta, po tym jak zniknęło z aplikacji kilka saloników w HKG (a były naprawdę świetne) to ten godnie je zastępuje.
Boarding na lot zaczyna się punktualnie, podobnie jak odlot. Rzeczywiście czas przelotu to 3 godziny, jednak musimy w stolicy Tajlandii cofnąć wskazówki zegara o jedną godzinę, w związku z czym przylatuję parę minut po 16 czasu miejscowego. W trakcie rejsu były bardzo fajne widoki m.in. na wyspę Hainan, która uchodzi za chińskie Hawaje. Podczas lotu podano obiad – do wyboru kurczak z makaronem lub wołowina z ryżem. Postawiłem na to drugie i było bardzo smaczne, do picia także szeroki wybór od soków, poprzez kawę i herbatę, aż po alkohole. Siedzenia w klasie ekonomicznej są wyjątkowo wygodne, a stolik naprawdę szeroki i pozwalający wygodnie pracować. W wielu liniach lotniczych tak wygląda Economy Premium, za co trzeb Cathaya naprawdę mocno pochwalić.
Ja pierdziu! Przepraszam, ale nic bardziej elokwentnego mi do głowy nie przychodzi
:DPlanowałem coś w tym duchu na lato b.r., ale sprawa musi poczekać do następnego roku. Wygląda na to, że znowu się będę na Tobie wzorować, tak jak to już raz miało miejsce
;) Różnice w trasie na pewno będą (ot, choćby brak Hawajów), ale widzę też dużo podobieństw. W każdym razie, szykuje się lektura obowiązkowa
:DPowodzenia!Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
"...24 loty w 19 dni"."Moja podróż rozpoczęła się godzinę temu, jestem już w pociągu do Krakowa, gdzie spędzę jeden dzień przed lotem Dubaju. O dalszym przebiegu będę Was informował w relacji live, którą tym postem zaczynam"Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
A ja wrzucając jakieś składaki RTW gdzie było po 10-12 lotów w 3 tygodnie, zmiana miejsca co 2-3 dni myślałem po co ja to wrzucam? Przecież i tak nikt tak nie lata. O jak bardzo się myliłem. Ale to dobrze, będę pamiętał, że są ludzi, którzy mają dwa dni na miejscu i jazda dalej
:lol:
Mój hopper zostal anulowany. Takiego maila dostalem przed 1h
:( jestem w NY i musze szybko cos wymyslic, nie wiem co ugram z United. Lot mial byc pojutrze. Wysłane z mojego SM-J730F przy użyciu Tapatalka
hejJa to blondynka jestem i nie znam sie na kierunkach, poleciales do Dubaju a jestes w NYC?
:)Pytam, bo za kilka dni bede w NYC i moze popoludniowa kawa?
:)
Blondynka?! To autor relacji blondynem jest zapewne, bo taki niekonsekwentny... Najpierw leci na wschód, a potem na zachód. Chyba że to celowe zagranie, by trzymać czytelników w napięciu. W sumie, to mu się udało. Ja śledzę relację z zapartym tchem;-)
Ja z mapki to rozumiem tak: KTW AUH (DXB) NYC ORD ... Czyli poleciał do Dubaju, a stamtąd bezpośrednio do Stanów. Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
@Yossarian niestety nie, ja w HNL moge być maksymalnie 1 dzień
;) inaczej posypie się reszta lotów.@radwar dla czytelności nie zaznaczyłem DWC, do którego leciałem z KTW
;)@elwirka ciemny blondyn
;) napięcie rośnie (czytaj poniżej)@Antia tak, akurat tyle miałem mil, że idealnie starczyło mi na biznes Etihadu do NYC, a lot do Dubaju to taki jakby pozycjonujący
;) PS. Właśnie zepsuł się mój samolot (zasilanie) i zostałem przebukowany na bezpośredni rejs do Honolulu z Nowego Jorku. Jaka jest obecnie najdłuższa krajówka na świecie, wie ktoś?
przemos74 napisał:-- 17 Mar 2018 12:39 -- PS. Właśnie zepsuł się mój samolot (zasilanie) i zostałem przebukowany na bezpośredni rejs do Honolulu z Nowego Jorku. Jaka jest obecnie najdłuższa krajówka na świecie, wie ktoś? Jeśli wierzyć linkowi, to Francja wygrywa dzięki terytoriom zamorskim:http://weekendblitz.com/top-10-longest- ... the-world/
oj tak, C w A380 EY jest rewelacyjne, choć to, że w toalecie brakuje kubeczków do płukania paszczy (a jednocześnie lokalizacja kranu wymaga ekwilibrystyki, by nabrać wody na dłonie, czy wprost do owej paszczy) nieco psuje wrażenie... Ale co tam, i tak przeleciałbym się jeszcze raz
:)Pytanie tylko, czy da się to teraz rezerwować za mile inne, niż z ich własnego programu? Ja załapałem się jeszcze w ramach TopBonusa.
Ze środkowego miejsca w Wizzie do biznesu Etihadu. Z 5 gwiazdkowego InterContinentala w Dubaju do 6-osobowych dormów w Honolulu. Czyli mówiąc krótko klasyczna podróż @przemos74
:lol:
ostatnie czego tutaj potrzeba to kolejne wpisy extra wow super itdja jednak nie moglem sie powstrzymac, imponuje mi w Twojej relacjito czego nie mozna kupic za pieniadze, a wiec niesamowita swobodaz jaka rozwiazujesz pojawiajace sie problemuy, przemieszczasz na lotniskach, miedzy lotniskiem a miastem, badz po samych metropoliachObywatel Świata
:)P.S. relacja absolutnie zajeb!@#$%^
Podróż mega zajebi***, tylko pozazdrościć bo niestety dla mnie taka wyprawa może pozostać w sferze marzeń.Czekam na kolejne wpisy, kolejne dni podróży.
@peta dziękuję, kiedyś też tak myślałem, a dzisiaj spokojnie ją realizuję, więc wszystkie marzenia można spełnić:)@correos dziękuję, bardzo miłe to co piszesz.@Legion1 dzięki!
:)@madziaro obecnie mam ze sobą: Galaxy J5 2017, Canona 700D z obiektywem EF 24-105 f/4.0L IS USM i kamerkę Xiaomi Yi 4K@SJK komentarz miazga!
:D a będzie jeszcze gorzej niż w tym hostelu
:D i ale nie wiem czy lepiej niż w tym IC
;)
Na Oahu taksówkarze są wyjątkowo wyluzowani - kilka lat temu jak jechałem na lotnisko też przyjechał prawie z godzinnym opóźnieniem i był zdziwiony że się niepokoiliśmy ;-p
Takie relacje sprawiają, że głupio mi patrzeć na moje podróże na pokładach FR czy tam innym W6! Świetna sprawa, kolejna piękna wyprawa. Piękne zdjęcia.
Podziękowałem, bo sporo informacji o Seulu przyda mi się w czasie layoveru w październiku. Teraz widzę, że zamiast niecałych 9 h mogłem może jednak wziąć ok. 14 h. Trzeba się będzie mocniej sprężyć i pewnie z tego i owego zrezygnować... Gdybyś miał coś sobie odpuścić z tego, co widziałeś w Seulu, co by to było?Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
kolejna super relacja, pozazdrościć. W zbieraniu mil i punktów jestem jednak przeciętniakiem. Wiem jedynie, że można sobie kupić status Hhonors na ebay
:D
Podziwiam, połowę nie rozumiem o co chodzi w tej relacji
8-)
;)
;)
;)
;)
:lol:
:lol:
:lol: te saloniki, szybkie odprawy, zmiany biletów, ubery, taksówki, mile, upgreaty......
:oops:
:oops: Podziwiam, ogląda się zdjęcia i czyta
;)
;) fantasycznie!!!
@tropikey , zatrzymaj sie kiedys w Seulu na pare dni, tak na pare godzin to mozna liznac jakis palac, niewiele wiecej. Conrad w Seulu jest bardzo dobry
:-) Bede w Korei za tydzien i musialam cwiczyc silna wole, zeby go nie zarezerwowac, tylko jechac w teren zwiedzac. @przemos74 a juz sie zastanawialam gdzie Cie wcielo, bo dawno nie bylo relacji. Spodobal mi sie pomysl z Island Hopper, bede miala na oku promocje na tej trasie, chociaz ja bym chciala zatrzymac sie gdzies po drodze.
@tropikey pewnie odpuściłbym muzeum, bo reszta naprawdę ciekawa i warta odwiedzenia. @adamgrzyb, @bozenak dzięki
:)@Aga_podrozniczka nic się nie zmieniło, tylko trudno się zmobilizować do relacji live;) W Seulu kolejka na jakieś 5 minut, ale przylot był ok. 6 rano.
Nurtuje mnie pytanie @przemos74 czy po takich kilku RTW będziesz umiał/chciał tak na tydzień wczasów do Bułgarii/Chorwacji pojechać, czy też już nie ma odwrotu i człowiek pragnie tylko takich wyjazdów i nie wyobraża sobie innych
:-).
@greg1291 hehe, wczasy w Bułgarii czy Chorwacji są także fajną opcją, chociaż mi trudno wysiedzieć na tyłu czy poleżeć dłużej niż godzinę na plaży
;) w tym wypadku to już wszystko zależy od towarzystwa, sam bym nie leciał.
Stary, inspirujesz ogromnie !Kolejna wyprawa i kolejna lepa na karczycho
:lol: Tak patrze sobie na Twój "przebieg" i zastanawiam się, co nam zaserwujesz zdobywając pierwszy milion
:D
@przemos74 mój komentarz nie będzie oryginalny, ale jednak nie da się przejść obok kolejnej Twojej relacji obojętnie
:) Tyle marzeń i świetnych pomysłów na jednej trasie - to chyba będzie moje ulubione 'Twoje RTW'
:D
Mi od zawsze budynek opery kojarzy się z hełmami hiszpańskich konkwistadorów (patrząc od strony ogrodów). A z boku, faktycznie - nic innego jak żaglowiec
:)Ten Intercontinental zaiste świetnie położony. Nie to, co mój 57 Hotel z ostatniego pobytu
:D Czy dobrze rozumiem, że te 60 tys. punktów IHG to stawka za podstawowy pokój, a Ty dostałeś upgrade i dostęp do saloniku na podstawie statusu w IHG?
@tropikey dokładnie tak, ale zgłosiłem taką prośbę już sporo wcześniej. Mają w historii już moje pobyty w tym obiekcie i zawsze zostawiłem rzetelną opinię o moich doświadczeniach. Czy to był upgrade to nie wiem, bo pokój praktycznie taki sam jak podstawowy (to, że narożnikowy to nie robi praktycznie żadnej różnicy w tym przypadku). Dostęp do saloniku obecnie nie jest osiągalny nawet za gotówkę - nie ma po prostu wolnych miejsc, więc jeżeli ktoś chciałbym ta spędzić czas to jedyną drogą jest zarezerwować od razu odpowiednią kategorię pokoju.
Ciekawe, czy to kwestia tego, że się spieszyłeś przy robieniu zdjęć nowej 1. klasy w SQ, czy też z nią faktycznie jest coś nie tak, ale w mojej ocenie wygląda jak fragment gabinetu I sekretarza jakiegoś komitetu wojewódzkiego PZPR
:D C prezentuje się 100 razy lepiej. Będę na to polował przy "najbliższej" podróży za mile (czyli dopiero w 2019
:( ).
Przypomniałem sobie jeszcze, że miałem delikatnie zwrócić uwagę, że przy kosztach budowy MBS chyba Ci się przecinek omsknął: "56, miliarda dolarów" (kurczę, ale się dziś czepiam
:D ).
@Don_Bartoss tylko robiąc relacje live z Somalii masz szansę startować w konkursie na relacje roku
:P Szkoda,ze to juz koniec. Nastepny, razem poczekam jak na netflixie na cały sezon ^^
oskiboski napisał:@Don_Bartoss tylko robiąc relacje live z Somalii masz szansę startować w konkursie na relacje roku
:PMasz niewątpliwie rację i tę zasadę zdaje się zauważać tworzący się zespół naszych forumowych śmiałków tutaj:somalia-tanio-1340-pln-z-kijowa,232,117925
:)
Hmmm, szalona podróż i organizacja doprawdy godna podziwu, mógłbyś prowadzić wykłady w temacie jak dotrzeć na lotnisko i nie spóźnić się na kilkadziesiąt kolejnych lotów
;)Co do samego pomysłu podróży to mam trochę mieszane uczucia. Ta trasa i tempo kojarzy mi się tak: Mam pudełko pralinek, podobno pysznych, mogę polizać każdą ale zjeść żadnej. I nawet jeśli wcześniej niektóre już jadłam to pytanie gdzie jest mój orzeszek nie dawałoby mi spokoju
;)Ale zakładam że tak właśnie lubisz. Gratulacje bo na pewno jesteś jednym z niewielu i to na pewno fajne uczucie.
Rewelacja, to jest dopiero przygoda! Podziwiam Cię za zdolność operowania tymi wszystkimi programami lojalnościowym, bo ich ilość jest naprawdę duża. Też uważam, że powinieneś robić z tego szkolenia
:lol:
Z jednej strony plaży możemy obserwować stożek wygasłego wulkanu Diamond Head, gdzie także byłem przed lat. To właśnie on jest teraz tłem większości moich zdjęć. Jego wysokość to 232 metry, a wejście jest po schodach. Panorama rzeczywiście bardzo przyjemna dla oczu. Z drugiej strony widzimy głównie hotel Royal Hawaian Hotel - nazywany Różowym Pałacem Pacyfiku. Na falach obserwują licznych surferów, którzy szlifują swoje umiejętności. Nie da się ukryć, że Honolulu to przede wszystkim komercja, beton czy samochody (dużo jednak elektrycznych), ale z drugiej strony miejsce to ma swój urok i miło tutaj wrócić.
Idę cały czas na zachód, w stronę chowającego się już powoli słońca. Po drodze udaje mi się zauważyć pływającego, dużego żółwia. Waikiki zmienia swój klimat, głównie poprzez zapalone przy ulicy pochodnie i światełka na drzewach. Oglądam także pokaz hawajskiego tańca na plaży i słucham kilkuosobowego zespołu grającego na specyficznych instrumentach.
Wieczorem w Honolulu po prostu nie da się nudzić. Można spacerować do bólu, poleżeć na plaży bez palącego słońca czy udać się do restauracji lub na imprezę. Ja wybrałem jedną z ławek, z widokiem na ocean i tam posiedziałem przez jakąś godzinkę. Niestety zmęczenie zaczęło się uwidaczniać coraz mocniej, więc postanowiłem wrócić do hostelu, żeby pójść spać. Miałem z tyłu głowy, że kolejnego dnia czeka mnie pobudka o 5 i wyjazd na lotnisko, żeby zdążyć na wylot o 7:25 liniami United do Majuro (to pierwsza z wysp podczas coraz bardziej słynnego Island hoppera). Jak się okazało w pokoju były moje współlokatorki, więc spędziliśmy sporo czasu na rozmowach i właśnie dlatego (to już tradycja) za wiele nie spałem.
Hawaje to bardzo ciekawy kierunek, który warto odwiedzić. Z punktu widzenia polskiego turysty niestety bardzo drogi, a czas przelotu w jedną stronę to około 20 godzin. Do tego jeszcze problem związany z wizą do USA, która tutaj oczywiście jest niezbędna. Uważam, że jednak warto tu przylecieć, może nie koniecznie na O’ahu, ale na inne wysepki, które są ładniejsze, mniej komercyjne i oferują cudowną naturę.Pobudka zgodnie z planem o 6 rano, mam wrażenie, że pada deszcz, albo może chciałbym, żeby tak było, żeby jeszcze pospać. Nic z tych rzeczy, zjadam banana i ruszam w stronę Wzgórza Wiktorii. To kilka kilometrów od mojego hotelu, więc truchtam, żeby zdobyć szczyt jak najwcześniej. Trasa, którą sobie obrałem, trochę przypadkowo wiedzie przez Pinewood Battery. To miejsce związane z historią miasta, ulokowane 307 metrów nad poziomem morza, które powstało na początku 20 wieku. Do ruin prowadzą strome schody, które staram się pokonać jak najszybciej. Tutaj bardzo dużo mieszkańców wychodzi ze swoimi pupilami na spacer, jest też specjalna trasa dla osób, które robią poranny rozruch. Nie zabrakło również siłowni na świeżym powietrzu.
W końcu docieram do miejsca, z którego doskonale widać miasto. Nie jest to co prawda sam punkt widokowy, za wejście na który się płaci, ale również doskonała lokalizacja do obserwacji. O poranku było jeszcze dosyć mgliście, ale z minuty na minutę pogoda się poprawiała. Samo wzgórze The Peak znajduje się na środku wyspy Hongkong i jest pokryte roślinnością subtropikalną. Ja obiegam szczyt ulicą Lugard Road, skąd jest właśnie większość moich zdjęć. Dla wygodnych jest oczywiście kolejka, która jedzie po torach o kącie nachylenia 45 stopni.
W drodze powrotnej zahaczam jeszcze o dwa parki. Wchodzę do pierwszego z nich i patrzę, a tu zoo, głównie jakieś ptaki, ale jest i lemur! Idę dalej do drugiego o nazwie Hong Kong Park, który znajduje się także w północnej części wyspy za budynkami Bank of China czy HSBC.
W nim znajdziemy kilka fontann, skwerki, Tai Chi Garden, wodospad, żółwie i oczka wodne. Wszystko to świetnie kontrastuje z nowoczesną zabudową miasta. Postanawiam wrócić z Central do hotelu, ale tutaj także nie mogę się nadziwić wieżowcom, które mnie otaczają. Liczne drapacze chmur, nowoczesna architektura i tłumy ludzi, którzy cały czas gdzieś się spieszą. Ja powoli też zaczynam. Kupuję bilet i jadę na stację North Point, która jest dosłownie obok Ibisa, skąd biorę rzeczy i oddaję kartę. Miła pani w recepcji informuje mnie, że najłatwiej do centrum dojadę busem A11, który rusza praktycznie z pod hotelu i jedzie bezpośrednio na miejsce. Jego cena to 40 HKD, a czas przejazdu to w praktyce około 1:10 h, chociaż Google Map sugeruje 1:42 h. Po drodze oczywiście można podziwiać świetne widoki i panoramę miasta. Siedzę w pierwszym rzędzie z aparatem w ręku i pstrykam i pstrykam.
Po dotarciu na lotnisko, od razu przechodzę kontrolę z biletem w aplikacji mobilnej Cathay Pacific. Dzisiaj czeka mnie rejs do Hong Kongu na pokładzie Airbusa A330-300. Wcześniej idę na obiad do saloniku Premium Plaza, gdzie tuż obok otworzono drugi taki sam lounge. Jest dużo więcej przestrzeni, fotele zapewniające doskonałą prywatność, bardzo smaczne jedzie (i spory wybór) i dobrze działający Internet. Trzeba przyznać, że solidna oferta, po tym jak zniknęło z aplikacji kilka saloników w HKG (a były naprawdę świetne) to ten godnie je zastępuje.
Boarding na lot zaczyna się punktualnie, podobnie jak odlot. Rzeczywiście czas przelotu to 3 godziny, jednak musimy w stolicy Tajlandii cofnąć wskazówki zegara o jedną godzinę, w związku z czym przylatuję parę minut po 16 czasu miejscowego. W trakcie rejsu były bardzo fajne widoki m.in. na wyspę Hainan, która uchodzi za chińskie Hawaje. Podczas lotu podano obiad – do wyboru kurczak z makaronem lub wołowina z ryżem. Postawiłem na to drugie i było bardzo smaczne, do picia także szeroki wybór od soków, poprzez kawę i herbatę, aż po alkohole. Siedzenia w klasie ekonomicznej są wyjątkowo wygodne, a stolik naprawdę szeroki i pozwalający wygodnie pracować. W wielu liniach lotniczych tak wygląda Economy Premium, za co trzeb Cathaya naprawdę mocno pochwalić.