+2
przemos74 12 marca 2018 09:45
Image

Image

Brisbane wita mnie pięknym, błękitnym niebem i słońcem. Niestety tylko przez chwilę, bo później słońce chowa się za gęstymi chmurami i tak jest do końca, a nawet pada deszcz. Nie przejmuję się tym jednak specjalnie i ruszam na zwiedzanie tego, trzeciego co do wielkości miasta w Australii. Widać, że życie toczy się tutaj dosyć powoli i mieszkańcy niespecjalnie spieszą się gdziekolwiek.

Image

Image

Image

Na początku kieruję się zobaczyć katedrę świętego Szczepana, która jest blisko stacji metra, gdzie wysiadłem. Zbudowana na przełomie XIX i XX wieku, czyli jest stylu neogotyckim. Następnie zbliżam się do wybrzeża. W oddali widzę Story Bridge, który jest mniejszą wersją Harbor Bridge (tego w Sydney), który odwiedzę za kilka dni. Również na ten można się wspinać i robią to śmiałkowie o wschodzie i zachodzie słońca.
Robię bardzo długi spacer specjalnie postawioną na rzece kładką, gdzie można spotkać liczne rodziny z dziećmi, a także sporo rowerzystów. Wtedy też sprawdzam mapę i okazuje się, że jedyna opcja, żeby dostać się stąd do centrum to albo zawrócić (robiąc tę samą drogę 2 razy, lub przepłynąć promem na drugą stronę). Hmm, żadna z nich nie podoba mi się specjalnie, więc zaczynam rozglądać się za… opcją wypożyczenia rowerów. Niestety pierwsza, którą spotykam i dokonuję rejestracji pomimo, że ma jeden rower na stanie, to pokazuje, że brak opcji wypożyczenia. W takim razie idę dalej, w nadziei, że coś znajdę. Już powoli odczuwam zmęczenie, bo tym razem poszedłem wraz z plecakiem na zwiedzanie, zamiast zostawić go w przechowalni (jeżeli takowa w ogóle jest na lotnisku, bo nie sprawdziłem).

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ostatecznie znajduję punkt wypożyczenia rowerów, gdzie jest ich dostatek. Pierwsze 30 minut kosztuje 2 AUD, kolejne także, a później już nieco drożej. Ruszam w stronę najbardziej turystyczno-rozrywkowej części miasta, która jest nad rzeką. Po drugiej stronie można podziwiać biznesową dzielnicę CBD z licznymi biurowcami, które tworzą niezły widok. Dla rowerów i spacerujących jest specjalna ścieżka, gdzie możemy obserwować płynące po rzece miejskie promy City Cats. Pieszo można także wybrać kwiecisty tunel, który zahaczam w drodze powrotnej.

Image

Image

Image

W centrum miasta stworzono sztuczną lagunę czy też baseny nad rzeką. Wygląda to fantastycznie – po prostu tropiki w środku miasta. Woda jest przejrzysta, plaża ma świetny piasek, do tego palmy i wokół wieżowce. To dobre rozwiązanie dla mieszkańców, ponieważ nad ocean jest kawałek, a samo miasto leży nad rzeką. Ludzie robią sobie tutaj pikniki, ale nie tylko bowiem innymi popularnymi do tego miejscami są Kangaroo Point czy ogrody botaniczne.

Image

Image

Image

Image

Wzdłuż wspomnianej ścieżki rowerowo-pieszej znajdziemy liczne trawiaste pagórki, gdzie mieszkańcy odpoczywają. Ciekawostką jest Epicurious Garden, czyli ogródek z różnymi ziołami i przyprawami. Znajdziemy tam także owoce typu guawa czy awokado. Tutaj jednak z uwagi na posiadanie roweru nie wstępuję, jadę dalej, gdzie liczba ludzi się mniejsza i nie trzeba co chwilę hamować i ich wymijać.

Dojeżdżam do jednego z punktów z rowerami i zostawiam swój pojazd. Całkowita opłata to kilka AUD, czyli całkiem fajnie. Idę zobaczyć ogrody botaniczne, które są umiejscowione obok kampusu Queensland University of Technology. Przez to właśnie w Botanic Garden można spotkać tak wielu studentów. A jest tam co podziwiać, bo liczne fontanny, rzeźby, oczka wodne, sadzawki, a także 23 gatunki bambusa. Poza tym warto jednak pamiętać, że Brisbane to bardzo spokojne miasto – tutaj wszelkie kawiarnie zamykane są około godziny 17, a większość barów jest maksymalnie otwarta do 22.

Image

Image

Image

Wracam na stację Central, łapię WiFi w MCDonaldzie i czekam 30 minut na kolejny pociąg na lotnisko (akurat odjechał minutę temu). Tutaj bramkę otwiera mi obsługa, bo mam tylko wydrukowany bilet, który wygląda jak paragon. Zaufanie jest na tyle duże, że tylko widzą, że mam go w ręce i już przepuszczają dalej. Nie ma żadnej kontroli, jakby można się tego spodziewać. Po kolejnych 20 minutach jestem już na lotnisku, gdzie wykorzystuję kartę Priority Pass do zjedzenia kolacji w restauracji w strefie landside. Karta ta pozwala na dowolne zamówienia z menu w cenie do 36 AUD. Rewelacyjna opcja. Po przejściu kontroli paszportowej idę poczekać godzinę do saloniku Premium Plaza, gdzie próbuję jeszcze jednej z zup, które można zamówić.

Image

Image

Image

Image

Image

Poza tym mam szczęście, bo nie wziąłem ze sobą przejściówek australijskich, a mój laptop jest rozładowany i tu z pomocą przychodzi mi sympatyczna pani z poczekalni, która ma ich cały karton :D Teraz lecę do Numei, czyli stolicy Nowej Kaledonii. Spędzę tam jedną noc przed kolejnym lotem. Mój rejs wykonuje linia Aircalin samolotem Airbus A320-200. Trzeba przyznać, że jak na 2 godzinny lot to podano bardzo obfity posiłek, którego się w ogóle nie spodziewałem. Po dotarciu na miejsce idę do informacji zapytać jak dostać się do centrum, gdzie tym razem zarezerwowałem pokój przez Airbnb.

Image

Image

Hmm, okazuje się, że jest tylko jedna opcja – shuttle bus. Jego cena? 100 złotych… I tutaj ujawnia się ciemna strona Nowej Kaledonii. Jest niesamowicie drogo, chociaż ta trasa to ok. 50 km, które pokonuje się w 40 minut. Mimo wszystko jestem lekko zszokowany, ale nie mam wyboru. Płacę, po czym oddaję bagaż i jest zaproszony do specjalnej poczekalni, gdzie oczekuję ok. 15 minut na resztę pasażerów. Plusem jest to, że kierowca dowozi mnie dokładnie pod drzwi mojego hosta, którym jest sympatyczna francuska. Jest już po 1 w nocy, więc szybka kąpiel i do spania.Budzę się około 8 rano, a dziewczyny, u której wynająłem mieszkanie już w nim nie było. Wspominała wieczorem, że wybiera się od rana do znajomych, więc mogę tu zostać jak długo potrzebuję. Stwierdziłem więc, że spakuję się i zostawię plecak, a sam pójdę na spacer po mieście, żeby zobaczyć, jak prezentuje się stolica tej tajemniczej wyspy na końcu świata. Byłem ciekawy czy rzeczywiście jest tutaj tak egzotycznie, czy krajobrazy okażą się takie jak w katalogach i jaki jest wpływ Francji na to miejsce, które zostało skolonizowane w 1853 roku. Jeszcze kilka faktów o Nowej Kaledonii. Średnia temperatura w ciągu roku wynosi tutaj 27 stopni Celsjusza, a najzimniejszy jest lipiec (ok. 22 stopni). Do końca marca trwa tu pora deszczowa, podczas której zdarzają się nawet cyklony.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Numea, gdzie przyleciałem poprzedniego wieczora to stolica i największe miasto tego kraju. Liczy ono 98 tysięcy mieszkańców. Wiele osób nazywa je „Paryżem Pacyfiku”, z uwagi na architekturę, która mnie osobiście nie urzekła, a wręcz rozczarowała. Jest tutaj sporo muzeów, które warto obejrzeć, jak np. Muzeum Historii Morskiej czy Muzeum Miejskie. Ja tego nie zrobiłem głównie z braku czasu, ale też jak wiecie nie jestem miłośnikiem muzeów.

Image

Image

Image

Image

Image

Nowa Kaledonia to także miejsce, które kojarzy się z francuskimi kryminalistami, którzy byli zsyłani tutaj w XIX wieku. Taka karna kolonia istniała na wyspie przez blisko 60 lat. Ja spacerując po stolicy nie widziałem zbytniego bogactwa czy przepychu. Raczej spokojnie żyjących, skromnych ludzi, którzy nigdzie się nie spieszą, są uśmiechnięci i bardzo życzliwi do siebie nawzajem. Tego poranka musiałem gdzieś zjeść śniadanie, ale będąc lekko przestraszonym tutejszymi cenami odpuściłem sobie kawiarnie czy restauracje i skorzystałem z Carrefoura, którego przez przypadek znalazłem przechadzając się wybrzeżem. Niestety w supermarketach wcale nie jest tanio, ba jest drogo. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że nawet na Hawajach (mam bieżące porównanie z O’ahu) jest znacznie taniej. Ostatecznie kupiłem bagietkę i sok pomarańczowy, czyli chyba dwie najtańsze rzeczy w tym sklepie (serio!) i zapłaciłem około 15 złotych. Sporo!

Image

Image

Image

Niestety pogoda lekko się zepsuła i zaczął kropić deszcz, kiedy to spożywałem śniadanie na ławce w porcie. Spojrzałem na zegarek i już była godzina 12, a przecież dzisiaj czekał mnie kolejny lot (pewnie Was to nie dziwi ?). Sprawdziłem trasę do mieszkania i było około 1,5 km, więc powolnym krokiem ruszyłem odebrać plecak. Tutaj jeszcze taka uwaga – apartament, gdzie spałem był zamykany na 4 zamki i łańcuch (furtka i drzwi od domu), co chyba świadczy sporym prawdopodobieństwie kradzieży czy włamań.

Tym razem, na szczęście nie musiałem dojeżdżać na lotnisko międzynarodowe, bowiem krajówki odbywają się z lotniska Magenta, które położone jest bardzo blisko centrum miasta, przy plaży. Sprawdzam mapę i to około 4 km do przejścia, a deszcz przestał padać, więc nie zastanawiam się i idę. Od razu dodam, że przejazd autobusem miejskim kosztuje tutaj około 7,5 złotego.

Image

Trasa mija mi bardzo przyjemnie, widoki są całkiem niezłe, ale nadal nie takie jak bym tego oczekiwał – w słońcu wszystko wygląda zupełnie inaczej. Na lotnisku procedury są zupełnie inne niż w innych miejscach na świecie. Na początku idę po bilet do check in, gdzie dostaję jakiś kwitek, który przypomina paragon ze sklepu, ale jest biletem – znajdziemy na nim wszystkie informacje o locie. Okazuje się, że muszę nadać swój plecak, bowiem waży on 11 kilogramów, a dopuszczalne jest 5 kg, jako bagaż podręczny. Wyjmuję bardziej delikatne rzeczy, jak laptop czy aparat, ale nadal zostaje tam trochę elektroniki, więc proszę o naklejenie oznaczenia „fragile”, tak na wszelki wypadek.

Image

Teraz oczekiwanie odbywa się w głównym holu lotniska, nigdzie się nie przechodzi dalej. Dopiero na 30 minut przed lotem otworzone zostają drzwi do poczekalni, z której idzie się na samolot. Nie ma żadnej kontroli bagażu. Tylko pracownik lotniska spogląda na bilet, paszport i życzy miłej podróży. Bardzo ciekawe doświadczenie. A i bym zapomniał – siadamy tam, gdzie chcemy, nie ma przypisanych miejsc do konkretnych pasażerów.

Image

Jeszcze nie powiedziałem, że czekał na mnie 20 minuty rejs na Ile des Pins, czyli na Wyspę Sosen. Ta malutka wysepka słynie z tego, że zamiast palmowych lasów są tam tysiące drzew iglastych, z czego większość to sosny (dokładnie pinie). Odkrył ją, podobnie jak całą Nową Kaledonię James Cook. Te drzewa są rzeczywiście potężne, co zobaczycie dalej i mają do 50 metrów wysokości.

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (70)

tropikey 12 marca 2018 11:16 Odpowiedz
Ja pierdziu! Przepraszam, ale nic bardziej elokwentnego mi do głowy nie przychodzi :DPlanowałem coś w tym duchu na lato b.r., ale sprawa musi poczekać do następnego roku. Wygląda na to, że znowu się będę na Tobie wzorować, tak jak to już raz miało miejsce ;) Różnice w trasie na pewno będą (ot, choćby brak Hawajów), ale widzę też dużo podobieństw. W każdym razie, szykuje się lektura obowiązkowa :DPowodzenia!Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
grzegorz84 12 marca 2018 11:21 Odpowiedz
Wielkie Wow!!!
tom971 12 marca 2018 11:32 Odpowiedz
@przemos74 Dowaliles do pieca chlopieNArobilo nam sie RTWu w osttanim czasie ;)
macq91 12 marca 2018 11:41 Odpowiedz
Niewiarygodne. Na mapce jest tyle kresek i kropek, że bez opisu trudno to ogarnąć. Powodzenia.
joker1977 12 marca 2018 11:44 Odpowiedz
Wow!!! To co tygrysy lubią najbardziej. Powodzenia.
seba 12 marca 2018 12:11 Odpowiedz
Bedziesz mial czas cos zwiedzic? :D
brzemia 12 marca 2018 12:13 Odpowiedz
Teraz 200 komentarzy z gratulacjami ;) nie zasmiecajcie mu wątkuWysłane z taptaka.
pajacyk 12 marca 2018 12:42 Odpowiedz
Jaki termin?
tropikey 12 marca 2018 12:46 Odpowiedz
"...24 loty w 19 dni"."Moja podróż rozpoczęła się godzinę temu, jestem już w pociągu do Krakowa, gdzie spędzę jeden dzień przed lotem Dubaju. O dalszym przebiegu będę Was informował w relacji live, którą tym postem zaczynam"Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
sjk 12 marca 2018 12:58 Odpowiedz
A ja wrzucając jakieś składaki RTW gdzie było po 10-12 lotów w 3 tygodnie, zmiana miejsca co 2-3 dni myślałem po co ja to wrzucam? Przecież i tak nikt tak nie lata. O jak bardzo się myliłem. Ale to dobrze, będę pamiętał, że są ludzi, którzy mają dwa dni na miejscu i jazda dalej :lol:
madziaro 12 marca 2018 13:12 Odpowiedz
Kosmos :lol: :lol:
tancereczka14 13 marca 2018 12:32 Odpowiedz
Szalony plan... bardzo ambitny i ciekawy :) Zatem pierwszy lot czas start :)Jesteśmy z Tobą na bieżąco ! Powodzenia i bezpiecznych lotów! :)
yossarian 13 marca 2018 13:14 Odpowiedz
@przemos74 Korzystając z otrzymanych ostatnio dobrych rad, to uważaj na kręgosłup ;)A tak na serio to gratuluję trasy i życzę powodzenia
yossarian 14 marca 2018 03:13 Odpowiedz
O, i takie RTW to ja rozumiem. A nie jakieś takie bez noclegów ;)
kian 14 marca 2018 04:07 Odpowiedz
Już chyba znam zwycięzcę na relację roku 2018
yossarian 14 marca 2018 04:49 Odpowiedz
O tym samym pomyślałem
przemos74 17 marca 2018 04:42 Odpowiedz
Mój hopper zostal anulowany. Takiego maila dostalem przed 1h :( jestem w NY i musze szybko cos wymyslic, nie wiem co ugram z United. Lot mial byc pojutrze. Wysłane z mojego SM-J730F przy użyciu Tapatalka
yossarian 17 marca 2018 08:41 Odpowiedz
przemos74 napisał:Mój hopper zostal anulowany. U, to niedobrze. Jest szansa na przebookowanie na lot dwa dni później czy cały plan się sypie?
antia 17 marca 2018 09:07 Odpowiedz
hejJa to blondynka jestem i nie znam sie na kierunkach, poleciales do Dubaju a jestes w NYC? :)Pytam, bo za kilka dni bede w NYC i moze popoludniowa kawa? :)
elwirka 17 marca 2018 09:29 Odpowiedz
Blondynka?! To autor relacji blondynem jest zapewne, bo taki niekonsekwentny... Najpierw leci na wschód, a potem na zachód. Chyba że to celowe zagranie, by trzymać czytelników w napięciu. W sumie, to mu się udało. Ja śledzę relację z zapartym tchem;-)
radwar 17 marca 2018 09:48 Odpowiedz
Ja z mapki to rozumiem tak: KTW AUH (DXB) NYC ORD ... Czyli poleciał do Dubaju, a stamtąd bezpośrednio do Stanów. Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
przemos74 17 marca 2018 11:39 Odpowiedz
@Yossarian niestety nie, ja w HNL moge być maksymalnie 1 dzień ;) inaczej posypie się reszta lotów.@radwar dla czytelności nie zaznaczyłem DWC, do którego leciałem z KTW ;)@elwirka ciemny blondyn ;) napięcie rośnie (czytaj poniżej)@Antia tak, akurat tyle miałem mil, że idealnie starczyło mi na biznes Etihadu do NYC, a lot do Dubaju to taki jakby pozycjonujący ;) PS. Właśnie zepsuł się mój samolot (zasilanie) i zostałem przebukowany na bezpośredni rejs do Honolulu z Nowego Jorku. Jaka jest obecnie najdłuższa krajówka na świecie, wie ktoś?
stasiek-t 17 marca 2018 12:07 Odpowiedz
przemos74 napisał:-- 17 Mar 2018 12:39 -- PS. Właśnie zepsuł się mój samolot (zasilanie) i zostałem przebukowany na bezpośredni rejs do Honolulu z Nowego Jorku. Jaka jest obecnie najdłuższa krajówka na świecie, wie ktoś? Jeśli wierzyć linkowi, to Francja wygrywa dzięki terytoriom zamorskim:http://weekendblitz.com/top-10-longest- ... the-world/
oskiboski 17 marca 2018 12:18 Odpowiedz
@przemos74 nzgminna praktyka w US jka widać, miałem juz 9kosmetycznych zmian jednego lotu.
tropikey 19 marca 2018 19:00 Odpowiedz
oj tak, C w A380 EY jest rewelacyjne, choć to, że w toalecie brakuje kubeczków do płukania paszczy (a jednocześnie lokalizacja kranu wymaga ekwilibrystyki, by nabrać wody na dłonie, czy wprost do owej paszczy) nieco psuje wrażenie... Ale co tam, i tak przeleciałbym się jeszcze raz :)Pytanie tylko, czy da się to teraz rezerwować za mile inne, niż z ich własnego programu? Ja załapałem się jeszcze w ramach TopBonusa.
shpaner 21 marca 2018 20:05 Odpowiedz
Świetna relacja, jest napięcie i walka z czasem. Brakuje tylko wybuchów :D
handsome 22 marca 2018 10:20 Odpowiedz
Extra relacja. Gratuluję
kornel 22 marca 2018 10:47 Odpowiedz
Interesujący przegląd pokoi hotelowych. Dzięki! Czy mógłbyś wrzucić trochę zdjęć z łazienek?
sjk 22 marca 2018 13:45 Odpowiedz
Ze środkowego miejsca w Wizzie do biznesu Etihadu. Z 5 gwiazdkowego InterContinentala w Dubaju do 6-osobowych dormów w Honolulu. Czyli mówiąc krótko klasyczna podróż @przemos74 :lol:
madziaro 22 marca 2018 23:18 Odpowiedz
Świetne fotki przemo, czym cykasz??
legion1 23 marca 2018 07:05 Odpowiedz
@przemos74 super relacja ;)
correos 23 marca 2018 07:41 Odpowiedz
ostatnie czego tutaj potrzeba to kolejne wpisy extra wow super itdja jednak nie moglem sie powstrzymac, imponuje mi w Twojej relacjito czego nie mozna kupic za pieniadze, a wiec niesamowita swobodaz jaka rozwiazujesz pojawiajace sie problemuy, przemieszczasz na lotniskach, miedzy lotniskiem a miastem, badz po samych metropoliachObywatel Świata :)P.S. relacja absolutnie zajeb!@#$%^
peta 23 marca 2018 19:47 Odpowiedz
Podróż mega zajebi***, tylko pozazdrościć bo niestety dla mnie taka wyprawa może pozostać w sferze marzeń.Czekam na kolejne wpisy, kolejne dni podróży.
przemos74 23 marca 2018 19:57 Odpowiedz
@peta dziękuję, kiedyś też tak myślałem, a dzisiaj spokojnie ją realizuję, więc wszystkie marzenia można spełnić:)@correos dziękuję, bardzo miłe to co piszesz.@Legion1 dzięki! :)@madziaro obecnie mam ze sobą: Galaxy J5 2017, Canona 700D z obiektywem EF 24-105 f/4.0L IS USM i kamerkę Xiaomi Yi 4K@SJK komentarz miazga! :D a będzie jeszcze gorzej niż w tym hostelu :D i ale nie wiem czy lepiej niż w tym IC ;)
splder 23 marca 2018 22:25 Odpowiedz
Na Oahu taksówkarze są wyjątkowo wyluzowani - kilka lat temu jak jechałem na lotnisko też przyjechał prawie z godzinnym opóźnieniem i był zdziwiony że się niepokoiliśmy ;-p
tancereczka14 24 marca 2018 23:44 Odpowiedz
madziaro napisał:Świetne fotki przemo, czym cykasz??Tez bardzo przykuwają moją uwagę :) :) Z pewnością, nie sam aparat takie zdjęcia też wykona ;-)
makdeb 25 marca 2018 17:36 Odpowiedz
Takie relacje sprawiają, że głupio mi patrzeć na moje podróże na pokładach FR czy tam innym W6! Świetna sprawa, kolejna piękna wyprawa. Piękne zdjęcia.
legion1 25 marca 2018 18:16 Odpowiedz
@makdeb mam takie same odczucia ;) @przemos74, która część takiej wyprawy sprawia Ci największą przyjemność i frajdę ? :)
jerzy5 26 marca 2018 01:28 Odpowiedz
Pisz dalej, takie relacje mobilizują mnie, że nie mogę spocząć na laurach
ewka888 27 marca 2018 13:14 Odpowiedz
Przemos74 jak zawsze w formie :) Kibicuję i czekam na więcej.
tropikey 27 marca 2018 13:59 Odpowiedz
Podziękowałem, bo sporo informacji o Seulu przyda mi się w czasie layoveru w październiku. Teraz widzę, że zamiast niecałych 9 h mogłem może jednak wziąć ok. 14 h. Trzeba się będzie mocniej sprężyć i pewnie z tego i owego zrezygnować... Gdybyś miał coś sobie odpuścić z tego, co widziałeś w Seulu, co by to było?Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
adamgrzyb 27 marca 2018 14:43 Odpowiedz
kolejna super relacja, pozazdrościć. W zbieraniu mil i punktów jestem jednak przeciętniakiem. Wiem jedynie, że można sobie kupić status Hhonors na ebay :D
bozenak 27 marca 2018 19:29 Odpowiedz
Podziwiam, połowę nie rozumiem o co chodzi w tej relacji 8-) ;) ;) ;) ;) :lol: :lol: :lol: te saloniki, szybkie odprawy, zmiany biletów, ubery, taksówki, mile, upgreaty...... :oops: :oops: Podziwiam, ogląda się zdjęcia i czyta ;) ;) fantasycznie!!!
aga-podrozniczka 27 marca 2018 21:15 Odpowiedz
@tropikey , zatrzymaj sie kiedys w Seulu na pare dni, tak na pare godzin to mozna liznac jakis palac, niewiele wiecej. Conrad w Seulu jest bardzo dobry :-) Bede w Korei za tydzien i musialam cwiczyc silna wole, zeby go nie zarezerwowac, tylko jechac w teren zwiedzac. @przemos74 a juz sie zastanawialam gdzie Cie wcielo, bo dawno nie bylo relacji. Spodobal mi sie pomysl z Island Hopper, bede miala na oku promocje na tej trasie, chociaz ja bym chciala zatrzymac sie gdzies po drodze.
przemos74 28 marca 2018 04:17 Odpowiedz
@tropikey pewnie odpuściłbym muzeum, bo reszta naprawdę ciekawa i warta odwiedzenia. @adamgrzyb, @bozenak dzięki :)@Aga_podrozniczka nic się nie zmieniło, tylko trudno się zmobilizować do relacji live;) W Seulu kolejka na jakieś 5 minut, ale przylot był ok. 6 rano.
greg1291 30 marca 2018 02:35 Odpowiedz
Nurtuje mnie pytanie @przemos74 czy po takich kilku RTW będziesz umiał/chciał tak na tydzień wczasów do Bułgarii/Chorwacji pojechać, czy też już nie ma odwrotu i człowiek pragnie tylko takich wyjazdów i nie wyobraża sobie innych :-).
przemos74 30 marca 2018 11:54 Odpowiedz
@greg1291 hehe, wczasy w Bułgarii czy Chorwacji są także fajną opcją, chociaż mi trudno wysiedzieć na tyłu czy poleżeć dłużej niż godzinę na plaży ;) w tym wypadku to już wszystko zależy od towarzystwa, sam bym nie leciał.
j-1 30 marca 2018 12:23 Odpowiedz
Stary, inspirujesz ogromnie !Kolejna wyprawa i kolejna lepa na karczycho :lol: Tak patrze sobie na Twój "przebieg" i zastanawiam się, co nam zaserwujesz zdobywając pierwszy milion :D
oskiboski 31 marca 2018 20:02 Odpowiedz
Kurcze, a najbardziej czekalem na te Kaledonie a tak teraz patrze to pogoda średnia, drogo. Smutnek i zawód :D
brzemia 31 marca 2018 22:03 Odpowiedz
Z czego oni zyją? Ceny dla miejscowych sa takie same....Wysłane z taptaka.
olajaw 1 kwietnia 2018 23:21 Odpowiedz
@przemos74 mój komentarz nie będzie oryginalny, ale jednak nie da się przejść obok kolejnej Twojej relacji obojętnie :) Tyle marzeń i świetnych pomysłów na jednej trasie - to chyba będzie moje ulubione 'Twoje RTW' :D
amcio 2 kwietnia 2018 07:05 Odpowiedz
Na jednej fotografii - biała Dacia Sandero :)
marek2011 4 kwietnia 2018 12:38 Odpowiedz
Ja się zakochałem w Sydney od pierwszego wejrzenia, fantastyczne miasto!
tropikey 4 kwietnia 2018 12:49 Odpowiedz
Mi od zawsze budynek opery kojarzy się z hełmami hiszpańskich konkwistadorów (patrząc od strony ogrodów). A z boku, faktycznie - nic innego jak żaglowiec :)Ten Intercontinental zaiste świetnie położony. Nie to, co mój 57 Hotel z ostatniego pobytu :D Czy dobrze rozumiem, że te 60 tys. punktów IHG to stawka za podstawowy pokój, a Ty dostałeś upgrade i dostęp do saloniku na podstawie statusu w IHG?
przemos74 4 kwietnia 2018 12:53 Odpowiedz
@tropikey dokładnie tak, ale zgłosiłem taką prośbę już sporo wcześniej. Mają w historii już moje pobyty w tym obiekcie i zawsze zostawiłem rzetelną opinię o moich doświadczeniach. Czy to był upgrade to nie wiem, bo pokój praktycznie taki sam jak podstawowy (to, że narożnikowy to nie robi praktycznie żadnej różnicy w tym przypadku). Dostęp do saloniku obecnie nie jest osiągalny nawet za gotówkę - nie ma po prostu wolnych miejsc, więc jeżeli ktoś chciałbym ta spędzić czas to jedyną drogą jest zarezerwować od razu odpowiednią kategorię pokoju.
tropikey 5 kwietnia 2018 13:44 Odpowiedz
Ciekawe, czy to kwestia tego, że się spieszyłeś przy robieniu zdjęć nowej 1. klasy w SQ, czy też z nią faktycznie jest coś nie tak, ale w mojej ocenie wygląda jak fragment gabinetu I sekretarza jakiegoś komitetu wojewódzkiego PZPR :D C prezentuje się 100 razy lepiej. Będę na to polował przy "najbliższej" podróży za mile (czyli dopiero w 2019 :( ).
przemos74 5 kwietnia 2018 13:47 Odpowiedz
@tropikey jedno i drugie - nie zrobiła na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia :(
tropikey 5 kwietnia 2018 14:40 Odpowiedz
Przypomniałem sobie jeszcze, że miałem delikatnie zwrócić uwagę, że przy kosztach budowy MBS chyba Ci się przecinek omsknął: "56, miliarda dolarów" (kurczę, ale się dziś czepiam :D ).
przemos74 5 kwietnia 2018 14:52 Odpowiedz
Dzięki za czujność. Naturalnie 5,6 miliarda dolarów:)
oskiboski 6 kwietnia 2018 01:34 Odpowiedz
@przemos74 no i chu i jka mam teraz wybrac miedzy SIN/ICN... jeszcze teraz IST.. Moze zrob jakis Polakpotrafi i podrozuj do Kijowa 20.04;);););)
przemos74 6 kwietnia 2018 02:22 Odpowiedz
Ja 20.04 będę w podróży do Kijowa ;)
seba 6 kwietnia 2018 12:48 Odpowiedz
@przemos74Az mnie nostalgia ogarneal jak patrze na zdjeica z Sydney czy Singapuru...dzieki za swietna relacje! ;)
sebeksk 7 kwietnia 2018 19:36 Odpowiedz
Szkoda, że już koniec :( Tak dobrze się czytało.
madziaro 7 kwietnia 2018 22:17 Odpowiedz
Mistrz!! :)
don-bartoss 7 kwietnia 2018 22:24 Odpowiedz
Świetnie się czytało. Gratuluję interesującej podróży. RTW nie jest dla mnie, ale każde śledzę z zaciekawieniem.
oskiboski 8 kwietnia 2018 15:50 Odpowiedz
@Don_Bartoss tylko robiąc relacje live z Somalii masz szansę startować w konkursie na relacje roku :P Szkoda,ze to juz koniec. Nastepny, razem poczekam jak na netflixie na cały sezon ^^
don-bartoss 8 kwietnia 2018 15:55 Odpowiedz
oskiboski napisał:@Don_Bartoss tylko robiąc relacje live z Somalii masz szansę startować w konkursie na relacje roku :PMasz niewątpliwie rację i tę zasadę zdaje się zauważać tworzący się zespół naszych forumowych śmiałków tutaj:somalia-tanio-1340-pln-z-kijowa,232,117925 :)
silazak 9 kwietnia 2018 16:02 Odpowiedz
Ach i znowu człowiek będzie czekał na kolejne RTW by Przemos :) ......
maginiak 10 kwietnia 2018 20:43 Odpowiedz
Hmmm, szalona podróż i organizacja doprawdy godna podziwu, mógłbyś prowadzić wykłady w temacie jak dotrzeć na lotnisko i nie spóźnić się na kilkadziesiąt kolejnych lotów ;)Co do samego pomysłu podróży to mam trochę mieszane uczucia. Ta trasa i tempo kojarzy mi się tak: Mam pudełko pralinek, podobno pysznych, mogę polizać każdą ale zjeść żadnej. I nawet jeśli wcześniej niektóre już jadłam to pytanie gdzie jest mój orzeszek nie dawałoby mi spokoju ;)Ale zakładam że tak właśnie lubisz. Gratulacje bo na pewno jesteś jednym z niewielu i to na pewno fajne uczucie.
calaira 5 października 2019 08:18 Odpowiedz
Rewelacja, to jest dopiero przygoda! Podziwiam Cię za zdolność operowania tymi wszystkimi programami lojalnościowym, bo ich ilość jest naprawdę duża. Też uważam, że powinieneś robić z tego szkolenia :lol: