+2
przemos74 12 marca 2018 09:45
Image

Sam lot niesamowicie przyjemny, a to nie z uwagi na poczęstunek (bo takowego w ogóle nie było), ale z powodu niesamowitych widoków na rafę koralową, malutkie wysepki i fale na oceanie. Po wylądowaniu na wyspie okazuje się, że bagaż będziemy odbierali w holu głównym lotniska, ponieważ nie ma tam żadnej karuzeli, na którą byłby wykładany. Wszystko odbywa się spokojnie i bez żadnych przepychanek. Kolejną fajną sprawą jest to, że pomimo nie umawiałem się na odbiór z lotniska (na stronie hotelu był on dodatkowo płatny ok. 35 zł (10 km) to jest tutaj taki zwyczaj, że po każdego się przyjeżdża i go odwozi, bo po prostu nie ma alternatywy i trzeba ponieść ten koszt. Kiedy obserwowałem drogę to pokonanie jej pieszo z ciężkim plecakiem nie byłoby przyjemne, bowiem jest sporo wzniesień. Zresztą przyleciałem tutaj tylko na dwa dni, więc szkoda czasu na takie kombinacje.

Image

Sama wyspa zamieszkiwana jest przez około dwa tysiące ludzi. Są oni niesamowicie uśmiechnięci i przyjaźni. Wszyscy mówią sobie dzień dobry, kiwają do siebie, a kierowcy podnoszą dłoń, kiedy mijają się między sobą (również doświadczyłem tego dnia kolejnego, kiedy poruszałem się rowerem – każdy takim gestem mnie pozdrawiał). Chociaż może ten gest znaczy zupełnie coś innego? Tego zapomniałem się dowiedzieć, ale myślę, że ta interpretacja jest prawidłowa.
Po przyjeździe do hotelu dostałem klucz od swojego bungalowu, który był położony w ładnym lesie. Był naprawdę czysty i pomimo sporej ilości owadów na wyspie, które ujawniały się wieczorami to nie miałem przez cały pobyt w pokoju żadnego insekta. Oczywiście żyje tu sporo jaszczurek, które wydają charakterystyczne odgłosy.

Image

Image

Image

Nie miałem zbyt dużo kontaktu z Kanakami, bo tak nazywa się ludność tubylcza, ale z tego co zaobserwowałem to są bardzo mili i przyjaźni. Drogi są tutaj dobrej jakości, chociaż dosyć wąskie. sZ takich ciekawostek, co się jeszcze dowiedziałem to przez Ile des Pins przebiega zwrotnik koziorożca. A i do teraz nie wiem jak się prawidłowo wymawia nazwę tej wyspy :D Pani na lotnisku nie wiedziała dokąd chcę lecieć, a kiedy ona podała tę nazwę to ja nie wiedziałem czy rzeczywiście tam kupiłem bilet.

Image

Tego wieczora zrobiłem spacer po dwóch plażach, które położone były w pobliżu mojego hotelu. Niestety przez zachmurzone niebo nie miałem okazji podziwiać spektakularnych zachodów słońca w Nowej Kaledonii. Miałem jednak cały czas nadzieję, że kolejnego dnia aura będzie mi bardziej sprzyjała i obejrzę turkusowe laguny oraz egzotyczne rośliny.

Image

Ten wieczór zakończyłem w hotelu sąsiadującym, gdzie był bardzo przyjemny bar na plaży. Zjadłem solidną (nawet bardzo!) porcję frytek i wypiłem zimne, lokalne piwo. Taka przyjemność to trochę ponad 30 złotych, czyli jeszcze akceptowalnie. Chociaż dania w karcie kosztowały nawet po 200-250 złotych, więc nadal uważam, że Nowa Kaledonia to droga destynacja. Najlepszym potwierdzeniem tego jest fakt, że liczba turystów co roku nie przekracza tutaj 100 tysięcy osób. Trudno się dziwić – ceny wyższe niż w Paryżu, a standard kilka razy niższy;) Dobrze, że są jeszcze na świecie takie mniej zdeptane przez człowieka miejsca.Nie mogłem już doczekać się poranka i budziłem się kilka razy w nocy. Kiedy nastała godzina 6:00 na Ile des Pins to odsłoniłem zasłony w pokoju i… widzę, że na dworze ulewa. Spore rozczarowanie, a liczyłem, że prognozy z Google się nie sprawdzą. Eh, no nic, może to się zmieni. Robię przez godzinę kilka rzeczy na komputerze, po czym udaję się na śniadanie (to jest w cenie pobytu). W ogóle to mieszkam w Nataiwatch, na południu wyspy. Była to zdecydowanie najtańsza opcja noclegu tutaj, poza polem namiotowym.

Image

Śniadanie jest dosyć skromne, bowiem do picia mamy dwa rodzaje soków i automat z kawą. Do jedzenia za to przewidziano tosty, bagietkę, dżemy, kilka rodzajów placków, płatki z mlekiem, pomarańcza i jabłka. Spoglądam cały czas na niebo i niestety jest pochmurnie, ale deszcze lekko ustał. Idę do recepcji zapytać, czy mogę wypożyczyć rower. Okazuje się, że cena na pół dnia to ok. 50 złotych, a na cały dzień ok. 75 złotych. Decyduje się, że pojeżdżę dłużej i idę do pokoju spakować plecak.

Image

Deszcz przestał padać. O słońcu jeszcze nie ma nawet mowy, ale już można spokojnie pedałować. Jadę w kierunku wioski Vao, gdzie można znajduje się m.in. kościół, szkoła etc. Jest tutaj najwięcej ludności tubylczej. Moim celem są jednak piękne plaże, które pomimo zachmurzonego nieba wcale nie prezentują się tak źle, zresztą zobaczcie sami.

Image

Image

Kiedy docieram w okolice Kotomo Island uświadamiam sobie, że nie wziąłem do plecaka śmigieł od drona… a resztę sprzętu mam ze sobą, co wcale nie jest takie lekkie. Decyzja może być tylko jedna wracam do hotelu, póki jeszcze jest wczesna godzina (ok. 9:30). Po drodze rozpętuje się prawdziwa ulewa – jadę, ale w zasadzie nie widzę, dokąd. Dobrze, że trwa maksymalnie 10 minut.

Image

Image

Image

Image

Image

Z Kuto postanawiam teraz pojechać od razu na północ w kierunku lotniska. Droga jest trochę mniej ciekawa, ale dosyć pagórkowata, więc momentami trzeba sporo włożyć siły, żeby podjechać pod górę. Z góry widoki robią się coraz lepsze, a nawet lekko widać błękit nieba pomiędzy gęstymi chmurami. W głowie mam plan pojechać do naturalnych basenów, które są główną atrakcją wyspy. Kilka razy muszę sprawdzić mapę, bo niby nie ma tu zbyt wiele dróg, ale zawsze można gdzieś źle skręcić.

Image

Image

Image

Image

Na skrzyżowaniu widzę znak w lewo do hotelu Le Méridien Ile des Pins, a w prawo na wspomniane Natural pool. Stwierdzam, że dlaczego by nie zobaczyć tego, podobno fantastycznego hotelu. Zostawiam rower przypięty do drzewa w lesie i idę na spacer do tego obiektu. Nie ma tu prawie nikogo, jakby wszyscy się pochowali po swoich pokojach, a obsługa miała sjestę. W tym też momencie pogoda znacząco się poprawia i wychodzi słońce – ah te widoki, coś fantastycznego. Nie mogę przestać robić zdjęć. Spaceruję plażą i tylko pstrykam.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Marząc, żeby pogoda się utrzymała wsiadam z powrotem na rower i jadę do Gîte d'Oro. Droga prowadzi przez las, gdzie na ścieżce leżą kokosy i olbrzymie liście palm. Docieram do wybrzeża, gdzie są jakieś rozwalające się drewniane domki i bardzo płytka woda. Widzę, że po niej spaceruje kilka osób w jedną lub drugą stronę, ale za bardzo nie wiem o co chodzi. Zostawiam rower i też idę kawałek, ale krajobraz się nie zmienia. Wracam na ląd, żeby sprawdzić mapę. Widzę, że około kilometr na wschód jest jakaś plaża. Jadę na około, żeby tam się znaleźć.

Image

Image

Image

Image

Niestety kręcę się po lesie dosyć długo, a drogi na tę konkretną plażę nie ma. Liczne ścieżki, sporo rozgałęzień i praktycznie żadnych oznakowani. Można się łatwo zgubić, żeby nie GPS. Koniec końców trafiam prawie w to samo miejsce, gdzie byłem 30 minut temu. Jakieś 100 metrów dalej. Decyduję się przypiąć rower i przejść na drugą stronę tego naturalnego basenu. Tam widzę kierunkowskaz, czuję, że jest nadzieja na coś więcej.

Image

Image

Image

Image

Mija jakieś 15 minut spaceru i moim oczom ukazuje się Baie d'Oro, czyli najpiękniejsze naturalne kąpielisko na świecie. Zdjęcia nie oddają tego, ale uwierzcie, że miejsce jest magiczne, a na jego środku znajduje się podobno cudowna rafa koralowa (nie wziąłem maski). Widziałem tam sporo ryb, a wręcz setki różnokolorowych, małych i dużych, o ciekawych, mniej regularnych kształtach. Na końcu tego naturalnego basenu są skały, przez które próbuje przebić się otwarty ocean, a uderzające fale rozpryskują się na kilka metrów do góry. Efekt jest fantastyczny. Został wszelkie gadżety i idę po prostu się kąpać, czerpać z tej chwili jak najwięcej.

Image

Image

Patrzę na zegarek i jest już po 15. Stwierdzam, że czas powoli jechać dalej. Zbieram się i idę z powrotem tą samą leśną i rzeczną ścieżką po swój rower. Pomimo mocnego wiatru odpalam na kilka minut drona, żeby zrobić kilka zdjęć z góry. Tutaj jest miejsce, gdzie latanie jest dozwolone.
Sprawdzam mapę, żeby nie jechać ponownie tą samą drogą. Jeden odcinek jednak muszę powtórzyć – ten najbardziej pagórkowaty. Później skręcę w drugą stronę, żeby nie jechać już w stronę lotniska, ale bezpośrednio na południe ponownie do wioski Vao. Mam nadzieję, że po drodze znajdę jakiś sklep – jestem bardzo głodny, a także chce mi się pić.

Image

Droga powrotna mija mi bardzo szybko. Wiatr jest sprzyjający i jedzie się znacznie łatwiej. Niestety nie widzę, żadnego miejsca, gdzie można by zrobić zakupy. Pamiętam, jednak, że jadąc z hotelu na północ mijałem jeden otwarty sklep, więc zamiast kończyć już swoją przejażdżkę (jest około 17), to jadę jakby na drugie kółko, po wyspie, żeby odnaleźć wspominany sklep. Udaje się! Mina mi trochę rzednie, jak za wodę, sok i paczkę ciastek płacę około 45 złotych… eh, wybierałem najtańsze. No nic panie, taki tu mamy klimat.

Image

Image

Wracam do hotelu, oddaję rower i oczywiście idę na spacer po plaży. Wieczorem znowu idę do bar w hotelu obok na frytki z piwem. Miło odpocząć po tak intensywnym dniu.Kolejny dzień to niestety pożegnanie z Ile des Pins. Pobudka około 6, chwila na spakowanie się i spacer po plaży. Tutaj jest niesamowita cisza, spokój, brak fal i turystów. Bardzo przyjemne miejsce, żeby totalnie się zrelaksować. Szkoda, że tylko dwa dni poświęciłem na tę wysypkę, chociaż z drugiej strony wystarczyłby jeden, gdyby było słońce, wtedy czułbym się zdecydowanie bardziej spełniony.

Image

Image

Image

O poranku polatałem jeszcze dronem nad wyspą i zrobiłem kilka zdjęć i nakręciłem krótkie filmiki. Później poszedłem do recepcji, żeby dowiedzieć się jak wygląda transfer na lotnisko. Jest on 1 godzinę przed lotem i akurat tego dnia byłem jedynym turystą, który opuszczał Nataiwatch. Mój lot był o godzinie 9:40, więc o 8:30 zameldowałem się w recepcji, żeby zapłacić za pobyt, rower i transfery. Wcześniej jednak zjadałem śniadanie w restauracji. Do jedzenia dokładnie to samo co, co poprzednio.

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (70)

tropikey 12 marca 2018 11:16 Odpowiedz
Ja pierdziu! Przepraszam, ale nic bardziej elokwentnego mi do głowy nie przychodzi :DPlanowałem coś w tym duchu na lato b.r., ale sprawa musi poczekać do następnego roku. Wygląda na to, że znowu się będę na Tobie wzorować, tak jak to już raz miało miejsce ;) Różnice w trasie na pewno będą (ot, choćby brak Hawajów), ale widzę też dużo podobieństw. W każdym razie, szykuje się lektura obowiązkowa :DPowodzenia!Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
grzegorz84 12 marca 2018 11:21 Odpowiedz
Wielkie Wow!!!
tom971 12 marca 2018 11:32 Odpowiedz
@przemos74 Dowaliles do pieca chlopieNArobilo nam sie RTWu w osttanim czasie ;)
macq91 12 marca 2018 11:41 Odpowiedz
Niewiarygodne. Na mapce jest tyle kresek i kropek, że bez opisu trudno to ogarnąć. Powodzenia.
joker1977 12 marca 2018 11:44 Odpowiedz
Wow!!! To co tygrysy lubią najbardziej. Powodzenia.
seba 12 marca 2018 12:11 Odpowiedz
Bedziesz mial czas cos zwiedzic? :D
brzemia 12 marca 2018 12:13 Odpowiedz
Teraz 200 komentarzy z gratulacjami ;) nie zasmiecajcie mu wątkuWysłane z taptaka.
pajacyk 12 marca 2018 12:42 Odpowiedz
Jaki termin?
tropikey 12 marca 2018 12:46 Odpowiedz
"...24 loty w 19 dni"."Moja podróż rozpoczęła się godzinę temu, jestem już w pociągu do Krakowa, gdzie spędzę jeden dzień przed lotem Dubaju. O dalszym przebiegu będę Was informował w relacji live, którą tym postem zaczynam"Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
sjk 12 marca 2018 12:58 Odpowiedz
A ja wrzucając jakieś składaki RTW gdzie było po 10-12 lotów w 3 tygodnie, zmiana miejsca co 2-3 dni myślałem po co ja to wrzucam? Przecież i tak nikt tak nie lata. O jak bardzo się myliłem. Ale to dobrze, będę pamiętał, że są ludzi, którzy mają dwa dni na miejscu i jazda dalej :lol:
madziaro 12 marca 2018 13:12 Odpowiedz
Kosmos :lol: :lol:
tancereczka14 13 marca 2018 12:32 Odpowiedz
Szalony plan... bardzo ambitny i ciekawy :) Zatem pierwszy lot czas start :)Jesteśmy z Tobą na bieżąco ! Powodzenia i bezpiecznych lotów! :)
yossarian 13 marca 2018 13:14 Odpowiedz
@przemos74 Korzystając z otrzymanych ostatnio dobrych rad, to uważaj na kręgosłup ;)A tak na serio to gratuluję trasy i życzę powodzenia
yossarian 14 marca 2018 03:13 Odpowiedz
O, i takie RTW to ja rozumiem. A nie jakieś takie bez noclegów ;)
kian 14 marca 2018 04:07 Odpowiedz
Już chyba znam zwycięzcę na relację roku 2018
yossarian 14 marca 2018 04:49 Odpowiedz
O tym samym pomyślałem
przemos74 17 marca 2018 04:42 Odpowiedz
Mój hopper zostal anulowany. Takiego maila dostalem przed 1h :( jestem w NY i musze szybko cos wymyslic, nie wiem co ugram z United. Lot mial byc pojutrze. Wysłane z mojego SM-J730F przy użyciu Tapatalka
yossarian 17 marca 2018 08:41 Odpowiedz
przemos74 napisał:Mój hopper zostal anulowany. U, to niedobrze. Jest szansa na przebookowanie na lot dwa dni później czy cały plan się sypie?
antia 17 marca 2018 09:07 Odpowiedz
hejJa to blondynka jestem i nie znam sie na kierunkach, poleciales do Dubaju a jestes w NYC? :)Pytam, bo za kilka dni bede w NYC i moze popoludniowa kawa? :)
elwirka 17 marca 2018 09:29 Odpowiedz
Blondynka?! To autor relacji blondynem jest zapewne, bo taki niekonsekwentny... Najpierw leci na wschód, a potem na zachód. Chyba że to celowe zagranie, by trzymać czytelników w napięciu. W sumie, to mu się udało. Ja śledzę relację z zapartym tchem;-)
radwar 17 marca 2018 09:48 Odpowiedz
Ja z mapki to rozumiem tak: KTW AUH (DXB) NYC ORD ... Czyli poleciał do Dubaju, a stamtąd bezpośrednio do Stanów. Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
przemos74 17 marca 2018 11:39 Odpowiedz
@Yossarian niestety nie, ja w HNL moge być maksymalnie 1 dzień ;) inaczej posypie się reszta lotów.@radwar dla czytelności nie zaznaczyłem DWC, do którego leciałem z KTW ;)@elwirka ciemny blondyn ;) napięcie rośnie (czytaj poniżej)@Antia tak, akurat tyle miałem mil, że idealnie starczyło mi na biznes Etihadu do NYC, a lot do Dubaju to taki jakby pozycjonujący ;) PS. Właśnie zepsuł się mój samolot (zasilanie) i zostałem przebukowany na bezpośredni rejs do Honolulu z Nowego Jorku. Jaka jest obecnie najdłuższa krajówka na świecie, wie ktoś?
stasiek-t 17 marca 2018 12:07 Odpowiedz
przemos74 napisał:-- 17 Mar 2018 12:39 -- PS. Właśnie zepsuł się mój samolot (zasilanie) i zostałem przebukowany na bezpośredni rejs do Honolulu z Nowego Jorku. Jaka jest obecnie najdłuższa krajówka na świecie, wie ktoś? Jeśli wierzyć linkowi, to Francja wygrywa dzięki terytoriom zamorskim:http://weekendblitz.com/top-10-longest- ... the-world/
oskiboski 17 marca 2018 12:18 Odpowiedz
@przemos74 nzgminna praktyka w US jka widać, miałem juz 9kosmetycznych zmian jednego lotu.
tropikey 19 marca 2018 19:00 Odpowiedz
oj tak, C w A380 EY jest rewelacyjne, choć to, że w toalecie brakuje kubeczków do płukania paszczy (a jednocześnie lokalizacja kranu wymaga ekwilibrystyki, by nabrać wody na dłonie, czy wprost do owej paszczy) nieco psuje wrażenie... Ale co tam, i tak przeleciałbym się jeszcze raz :)Pytanie tylko, czy da się to teraz rezerwować za mile inne, niż z ich własnego programu? Ja załapałem się jeszcze w ramach TopBonusa.
shpaner 21 marca 2018 20:05 Odpowiedz
Świetna relacja, jest napięcie i walka z czasem. Brakuje tylko wybuchów :D
handsome 22 marca 2018 10:20 Odpowiedz
Extra relacja. Gratuluję
kornel 22 marca 2018 10:47 Odpowiedz
Interesujący przegląd pokoi hotelowych. Dzięki! Czy mógłbyś wrzucić trochę zdjęć z łazienek?
sjk 22 marca 2018 13:45 Odpowiedz
Ze środkowego miejsca w Wizzie do biznesu Etihadu. Z 5 gwiazdkowego InterContinentala w Dubaju do 6-osobowych dormów w Honolulu. Czyli mówiąc krótko klasyczna podróż @przemos74 :lol:
madziaro 22 marca 2018 23:18 Odpowiedz
Świetne fotki przemo, czym cykasz??
legion1 23 marca 2018 07:05 Odpowiedz
@przemos74 super relacja ;)
correos 23 marca 2018 07:41 Odpowiedz
ostatnie czego tutaj potrzeba to kolejne wpisy extra wow super itdja jednak nie moglem sie powstrzymac, imponuje mi w Twojej relacjito czego nie mozna kupic za pieniadze, a wiec niesamowita swobodaz jaka rozwiazujesz pojawiajace sie problemuy, przemieszczasz na lotniskach, miedzy lotniskiem a miastem, badz po samych metropoliachObywatel Świata :)P.S. relacja absolutnie zajeb!@#$%^
peta 23 marca 2018 19:47 Odpowiedz
Podróż mega zajebi***, tylko pozazdrościć bo niestety dla mnie taka wyprawa może pozostać w sferze marzeń.Czekam na kolejne wpisy, kolejne dni podróży.
przemos74 23 marca 2018 19:57 Odpowiedz
@peta dziękuję, kiedyś też tak myślałem, a dzisiaj spokojnie ją realizuję, więc wszystkie marzenia można spełnić:)@correos dziękuję, bardzo miłe to co piszesz.@Legion1 dzięki! :)@madziaro obecnie mam ze sobą: Galaxy J5 2017, Canona 700D z obiektywem EF 24-105 f/4.0L IS USM i kamerkę Xiaomi Yi 4K@SJK komentarz miazga! :D a będzie jeszcze gorzej niż w tym hostelu :D i ale nie wiem czy lepiej niż w tym IC ;)
splder 23 marca 2018 22:25 Odpowiedz
Na Oahu taksówkarze są wyjątkowo wyluzowani - kilka lat temu jak jechałem na lotnisko też przyjechał prawie z godzinnym opóźnieniem i był zdziwiony że się niepokoiliśmy ;-p
tancereczka14 24 marca 2018 23:44 Odpowiedz
madziaro napisał:Świetne fotki przemo, czym cykasz??Tez bardzo przykuwają moją uwagę :) :) Z pewnością, nie sam aparat takie zdjęcia też wykona ;-)
makdeb 25 marca 2018 17:36 Odpowiedz
Takie relacje sprawiają, że głupio mi patrzeć na moje podróże na pokładach FR czy tam innym W6! Świetna sprawa, kolejna piękna wyprawa. Piękne zdjęcia.
legion1 25 marca 2018 18:16 Odpowiedz
@makdeb mam takie same odczucia ;) @przemos74, która część takiej wyprawy sprawia Ci największą przyjemność i frajdę ? :)
jerzy5 26 marca 2018 01:28 Odpowiedz
Pisz dalej, takie relacje mobilizują mnie, że nie mogę spocząć na laurach
ewka888 27 marca 2018 13:14 Odpowiedz
Przemos74 jak zawsze w formie :) Kibicuję i czekam na więcej.
tropikey 27 marca 2018 13:59 Odpowiedz
Podziękowałem, bo sporo informacji o Seulu przyda mi się w czasie layoveru w październiku. Teraz widzę, że zamiast niecałych 9 h mogłem może jednak wziąć ok. 14 h. Trzeba się będzie mocniej sprężyć i pewnie z tego i owego zrezygnować... Gdybyś miał coś sobie odpuścić z tego, co widziałeś w Seulu, co by to było?Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
adamgrzyb 27 marca 2018 14:43 Odpowiedz
kolejna super relacja, pozazdrościć. W zbieraniu mil i punktów jestem jednak przeciętniakiem. Wiem jedynie, że można sobie kupić status Hhonors na ebay :D
bozenak 27 marca 2018 19:29 Odpowiedz
Podziwiam, połowę nie rozumiem o co chodzi w tej relacji 8-) ;) ;) ;) ;) :lol: :lol: :lol: te saloniki, szybkie odprawy, zmiany biletów, ubery, taksówki, mile, upgreaty...... :oops: :oops: Podziwiam, ogląda się zdjęcia i czyta ;) ;) fantasycznie!!!
aga-podrozniczka 27 marca 2018 21:15 Odpowiedz
@tropikey , zatrzymaj sie kiedys w Seulu na pare dni, tak na pare godzin to mozna liznac jakis palac, niewiele wiecej. Conrad w Seulu jest bardzo dobry :-) Bede w Korei za tydzien i musialam cwiczyc silna wole, zeby go nie zarezerwowac, tylko jechac w teren zwiedzac. @przemos74 a juz sie zastanawialam gdzie Cie wcielo, bo dawno nie bylo relacji. Spodobal mi sie pomysl z Island Hopper, bede miala na oku promocje na tej trasie, chociaz ja bym chciala zatrzymac sie gdzies po drodze.
przemos74 28 marca 2018 04:17 Odpowiedz
@tropikey pewnie odpuściłbym muzeum, bo reszta naprawdę ciekawa i warta odwiedzenia. @adamgrzyb, @bozenak dzięki :)@Aga_podrozniczka nic się nie zmieniło, tylko trudno się zmobilizować do relacji live;) W Seulu kolejka na jakieś 5 minut, ale przylot był ok. 6 rano.
greg1291 30 marca 2018 02:35 Odpowiedz
Nurtuje mnie pytanie @przemos74 czy po takich kilku RTW będziesz umiał/chciał tak na tydzień wczasów do Bułgarii/Chorwacji pojechać, czy też już nie ma odwrotu i człowiek pragnie tylko takich wyjazdów i nie wyobraża sobie innych :-).
przemos74 30 marca 2018 11:54 Odpowiedz
@greg1291 hehe, wczasy w Bułgarii czy Chorwacji są także fajną opcją, chociaż mi trudno wysiedzieć na tyłu czy poleżeć dłużej niż godzinę na plaży ;) w tym wypadku to już wszystko zależy od towarzystwa, sam bym nie leciał.
j-1 30 marca 2018 12:23 Odpowiedz
Stary, inspirujesz ogromnie !Kolejna wyprawa i kolejna lepa na karczycho :lol: Tak patrze sobie na Twój "przebieg" i zastanawiam się, co nam zaserwujesz zdobywając pierwszy milion :D
oskiboski 31 marca 2018 20:02 Odpowiedz
Kurcze, a najbardziej czekalem na te Kaledonie a tak teraz patrze to pogoda średnia, drogo. Smutnek i zawód :D
brzemia 31 marca 2018 22:03 Odpowiedz
Z czego oni zyją? Ceny dla miejscowych sa takie same....Wysłane z taptaka.
olajaw 1 kwietnia 2018 23:21 Odpowiedz
@przemos74 mój komentarz nie będzie oryginalny, ale jednak nie da się przejść obok kolejnej Twojej relacji obojętnie :) Tyle marzeń i świetnych pomysłów na jednej trasie - to chyba będzie moje ulubione 'Twoje RTW' :D
amcio 2 kwietnia 2018 07:05 Odpowiedz
Na jednej fotografii - biała Dacia Sandero :)
marek2011 4 kwietnia 2018 12:38 Odpowiedz
Ja się zakochałem w Sydney od pierwszego wejrzenia, fantastyczne miasto!
tropikey 4 kwietnia 2018 12:49 Odpowiedz
Mi od zawsze budynek opery kojarzy się z hełmami hiszpańskich konkwistadorów (patrząc od strony ogrodów). A z boku, faktycznie - nic innego jak żaglowiec :)Ten Intercontinental zaiste świetnie położony. Nie to, co mój 57 Hotel z ostatniego pobytu :D Czy dobrze rozumiem, że te 60 tys. punktów IHG to stawka za podstawowy pokój, a Ty dostałeś upgrade i dostęp do saloniku na podstawie statusu w IHG?
przemos74 4 kwietnia 2018 12:53 Odpowiedz
@tropikey dokładnie tak, ale zgłosiłem taką prośbę już sporo wcześniej. Mają w historii już moje pobyty w tym obiekcie i zawsze zostawiłem rzetelną opinię o moich doświadczeniach. Czy to był upgrade to nie wiem, bo pokój praktycznie taki sam jak podstawowy (to, że narożnikowy to nie robi praktycznie żadnej różnicy w tym przypadku). Dostęp do saloniku obecnie nie jest osiągalny nawet za gotówkę - nie ma po prostu wolnych miejsc, więc jeżeli ktoś chciałbym ta spędzić czas to jedyną drogą jest zarezerwować od razu odpowiednią kategorię pokoju.
tropikey 5 kwietnia 2018 13:44 Odpowiedz
Ciekawe, czy to kwestia tego, że się spieszyłeś przy robieniu zdjęć nowej 1. klasy w SQ, czy też z nią faktycznie jest coś nie tak, ale w mojej ocenie wygląda jak fragment gabinetu I sekretarza jakiegoś komitetu wojewódzkiego PZPR :D C prezentuje się 100 razy lepiej. Będę na to polował przy "najbliższej" podróży za mile (czyli dopiero w 2019 :( ).
przemos74 5 kwietnia 2018 13:47 Odpowiedz
@tropikey jedno i drugie - nie zrobiła na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia :(
tropikey 5 kwietnia 2018 14:40 Odpowiedz
Przypomniałem sobie jeszcze, że miałem delikatnie zwrócić uwagę, że przy kosztach budowy MBS chyba Ci się przecinek omsknął: "56, miliarda dolarów" (kurczę, ale się dziś czepiam :D ).
przemos74 5 kwietnia 2018 14:52 Odpowiedz
Dzięki za czujność. Naturalnie 5,6 miliarda dolarów:)
oskiboski 6 kwietnia 2018 01:34 Odpowiedz
@przemos74 no i chu i jka mam teraz wybrac miedzy SIN/ICN... jeszcze teraz IST.. Moze zrob jakis Polakpotrafi i podrozuj do Kijowa 20.04;);););)
przemos74 6 kwietnia 2018 02:22 Odpowiedz
Ja 20.04 będę w podróży do Kijowa ;)
seba 6 kwietnia 2018 12:48 Odpowiedz
@przemos74Az mnie nostalgia ogarneal jak patrze na zdjeica z Sydney czy Singapuru...dzieki za swietna relacje! ;)
sebeksk 7 kwietnia 2018 19:36 Odpowiedz
Szkoda, że już koniec :( Tak dobrze się czytało.
madziaro 7 kwietnia 2018 22:17 Odpowiedz
Mistrz!! :)
don-bartoss 7 kwietnia 2018 22:24 Odpowiedz
Świetnie się czytało. Gratuluję interesującej podróży. RTW nie jest dla mnie, ale każde śledzę z zaciekawieniem.
oskiboski 8 kwietnia 2018 15:50 Odpowiedz
@Don_Bartoss tylko robiąc relacje live z Somalii masz szansę startować w konkursie na relacje roku :P Szkoda,ze to juz koniec. Nastepny, razem poczekam jak na netflixie na cały sezon ^^
don-bartoss 8 kwietnia 2018 15:55 Odpowiedz
oskiboski napisał:@Don_Bartoss tylko robiąc relacje live z Somalii masz szansę startować w konkursie na relacje roku :PMasz niewątpliwie rację i tę zasadę zdaje się zauważać tworzący się zespół naszych forumowych śmiałków tutaj:somalia-tanio-1340-pln-z-kijowa,232,117925 :)
silazak 9 kwietnia 2018 16:02 Odpowiedz
Ach i znowu człowiek będzie czekał na kolejne RTW by Przemos :) ......
maginiak 10 kwietnia 2018 20:43 Odpowiedz
Hmmm, szalona podróż i organizacja doprawdy godna podziwu, mógłbyś prowadzić wykłady w temacie jak dotrzeć na lotnisko i nie spóźnić się na kilkadziesiąt kolejnych lotów ;)Co do samego pomysłu podróży to mam trochę mieszane uczucia. Ta trasa i tempo kojarzy mi się tak: Mam pudełko pralinek, podobno pysznych, mogę polizać każdą ale zjeść żadnej. I nawet jeśli wcześniej niektóre już jadłam to pytanie gdzie jest mój orzeszek nie dawałoby mi spokoju ;)Ale zakładam że tak właśnie lubisz. Gratulacje bo na pewno jesteś jednym z niewielu i to na pewno fajne uczucie.
calaira 5 października 2019 08:18 Odpowiedz
Rewelacja, to jest dopiero przygoda! Podziwiam Cię za zdolność operowania tymi wszystkimi programami lojalnościowym, bo ich ilość jest naprawdę duża. Też uważam, że powinieneś robić z tego szkolenia :lol: