0
tropikey 20 czerwca 2024 19:15
Image

Image

Image

Czas zaokrętować się na lot do Limy, bo mój A319 już czeka. Jest najstarszy z dotychczasowych, a ma chyba najwygodniejszy fotel, taki oldschool'owy. No i udało się wreszcie połączyć z ich pokładowym WiFi!

Image

Image

Image

Co ciekawe, z przodu samolotu, przed kotarą są 3 rzędy, ale w trzecim z nich siedzi aż sześć osób. Nie ma tam zablokowanego środkowego fotela B i D. Zapewne zostały sprzedane nie jako premium economy, tylko jakieś "more legroom", czy inny "preferred".

Lot obfituje w piękne widoki, w zasadzie od samej płyty lotniska, z której widać wulkany sąsiadujące z Arequipą. I gdyby jeszcze catering mnie czymkolwiek zaskoczył w porównaniu z poprzednimi krajówkami :D

Image

Image

Image

Image

Image

W Limie mam ok. 2 godzin między lotami, więc wpadam na lekką gastronomię i kieliszek wina do saloniku Sumaq (ten już jest w ramach biletu, gdyż kolejny lot jest międzynarodowy). Oferta spożywcza jest zaskakująco obfita, choć wino dostaję nieco pokątnie, bo część barowa jest akurat zamknięta z uwagi na gruntowne sprzątanie. Salonik jest jednak wart odwiedzenia. Jest bardzo przestronny, z masą wygodnych foteli i stolików.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Czas zameldować się na lot do Santiago de Chile. To taki trochę durnolot, bo udaję się tam głównie po to, by spędzić noc na lotnisku i o świcie udać się do Sao Paulo. Cóż, tak wyszło, ale nie żałuję, bo Chile jest zawsze miło odwiedzić, nawet jeśli tylko na tak krótko.

Trasa jest międzypaństwowa, więc i na stoliku ląduje coś więcej, niż chipsy i batonik zbożowy.

Image

Image

Strasznie szkoda, że do SCL zbliżamy się już po zmroku, bo nie mogę w pełnej krasie podziwiać majestatycznych Andów. Nawet jednak o zmierzchu, to co majaczy w dole jest piękne.

Image

Po wylądowaniu udaję się bez zbędnej zwłoki do saloniku LATAM, by zrealizować tam misję "nocleg za friko".

Image

Image

Niestety, jest jedna skucha, której się jednak spodziewałem po przeczytaniu jakiś czas temu jednego z wpisów @marek2011. Otóż, po ostatniej wizycie na tym lotnisku w 2022 r., gdy zachwycałem się tamtejszym salonikiem flagowym LATAM, założyłem sobie, że i tym razem trafię właśnie do niego. Nie pomyślałem jednak, że wówczas leciałem w klasie "premium business", a teraz w "premium economy". Niestety, mimo że (jak opisywałem to wcześniej), są to produkty w pewnym sensie zamienne, akurat w przypadku saloników w Santiago de Chile traktowane są odmiennie, w związku z czym zostaję skierowany nie do wejścia pierwszego od lewej (tam jest ten salonik z 2022 r.), tylko do środkowego (jest jeszcze wejście po prawej stronę - tam jest salonik dla posiadaczy odpowiedniej karty kredytowej). Na szczęście, salonik środkowy, niby dla nieco mniej "premiumowego" sortu klientów, jest nadal świetny. Owszem, jest mniejszy i oferuje nieco skromniejsze usługi, niż znajdujący się za ścianą mistrz Ameryki Południowej (moim skromnym zdaniem), ale i tak mógłby być wzorem dla administratorów naszego stołecznego lotniska, bo żaden z saloników w Warszawie nie mógłby z nim konkurować.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Z mojego punktu widzenia, najistotniejsze jest dziś pomieszczenie z leżankami. Cóż, nie jest to to samo, co sleeping rooms w saloniku flagowym, ale i tu jest bardzo przyjemnie. W sporej wielkości pomieszczeniu odseparowanym od reszty saloniku znajduje się 5 "pokoików", a w każdym z nich można się rozłożyć na wygodnym łóżku z poduszką i kołdrą (wymienianymi po poprzednim gościu).

Image

Image

Panie w recepcji informują, że leżanek nie można rezerwować, więc robię tak, że w pierwszej kolejności biorę prysznic w jednej z kilku przestronnych łazienek.

Image

Image

Image

Potem korzystam z oferty gastronomicznej, a gdy fala wieczornych odlotów opada, spokojnie idę do "sypialni", w której mogę sobie wybierać do woli, bo z 5 pokoików, trzy są wolne. Jest około 23:00 i mogę sobie pospać do 4:00, z czego skrzętnie korzystam :)Tak, to może chodzić o kierunek. Ta moja wizyta w 2022 r. była też przed lotem do Buenos Aires (w C przyleciałem z JFK, a potem Y+ do AEP).Planem B było kimanie w fotelu :D
Oczywiście, w tym lepszym "Signature" byłoby w takim wypadku dużo lepiej, bo foteli różnej maści jest od groma, ale i w tym "gorszego sortu" dałoby radę bez problemu rozłożyć się na dwóch (widziałem takie osoby).
Wydaje mi się jednak, że ryzyko braku leżanki nie jest duże. Po 22:00 ruch w saloniku stopniowo maleje i od 23:00 jest minimalny, choć pewnie w przypadku jakiegoś szczytu urlopowego może być nieco gorzej (wtedy lepiej brać wolne łóżko od razu).Wyspałem się, jak należy i pora udać się na lot do Sao Paulo. Szkoda, że bramka jest daleko od saloniku, bo jest jakieś opóźnienie i mógłbym wrócić tam sobie jeszcze posiedzieć, ale zajęłoby to w obie strony zbyt dużo czasu.

Samolot jest wypełniony po brzegi. W ciągu dnia oba miasta łączy dużo połączeń LATAM (i nie tylko), zarówno wąskimi, jaki i szerokimi kadłubami. Jeśli wszystkie mają takie wypełnienie, to trasa musi być bardzo dochodowa. Czuję jednak pewien niedosyt. Catering jest tym razem nad wyraz skromny.

Image

Nie wiem, który to już raz, gdy ląduję w Sao Paulo (zarówno w GRU, jak i CGH), a ciągle trudno mi ogarnąć zmysłami ogrom tego miasta.

Image

Image

Image

Już przy terminalu dostrzegam nowość, bo wcześniej nie widziałem samolotu linii TAAG z Angoli.

Image

Niestety, przy kontroli paszportowej czeka mnie ponowne rozczarowanie, chyba nawet większe, niż kilkanaście dni temu. Jestem dość blisko początku kolejki oczekujących na błogosławieństwo urzędnika imigracyjnego, ale... no właśnie w tym problem - jest tylko jeden do obsługi nie tylko rosnącego tłumu pasażerów, ale również załóg przybywających z samolotów. Stojący kawałek dalej Brazylijczycy są załatwiani szybko, w przynajmniej pięciu, czy sześciu stanowiskach. Wygląda to na celowe granie cudzoziemcom na nerwach. Dopiero po pół godzinie dociera dodatkowa obsada i po odstaniu 3 kwadransów udaje mi się wreszcie przejść do hali bagażowej.
Uberem docieram na Brooklin do Maćka, skąd udajemy się do miejsca, w którym jeszcze nie byłem - Pico de Jaragua (https://maps.app.goo.gl/rZGvnyPSmDxd53RD9). To najwyższy szczyt (1135 m.n.p.m.) w granicach Sao Paulo, gdziekolwiek się one znajdują (bo podejrzewam, że nawet włodarze tego miasta nie mają co do tego pewności). Samochodem można wjechać prawie na samą górę. "Prawie", bo potem czeka nas jeszcze strome podejście po schodach na taras widokowy znajdujący się u podstawy wielkiej wieży telekomunikacyjnej. Rozpościera się stąd piękny widok na miasto i okolice.

Image

Image

Image

Przy parkingu dostrzegamy ruch w gałęziach gęstego lasu porastającego górę. Tu zadanie pt. "odnajdź małpkę" :D

Image

Image

Zjeżdżamy z powrotem do miasta, zjadamy wspólny posiłek (wreszcie coś wegańskiego, a nie ciągle mięso i mięso) i muszę ruszać na lotnisko, bo godziny szczytu grożą mi dwugodzinną jazdą. Ostatecznie zajmuje mi to 1:45. Pociągami wyszłoby tyle samo, więc mimo sporo wyższego kosztu, nie narzekam na Ubera. Przynajmniej siedziałem komfortowo i nie musiałem się przesiadać 2 razy.
Czas przed odlotem spędzam w dobrze mi już znanym (bo obsługującym Star Alliance) saloniku Espaco Banco Safra. Nie ma sie tu do czego przyczepić. Jest dużo smacznego jedzenia, bar oferuje zarówno self-service z winami, jak i drinki szykowane przez barmana, są wygodne fotele, no i możliwość wzięcia prysznica przed podróżą (jak najbardziej przyda się po tych ładnych kilku godzinach w Sao Paulo).

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (33)

sko1czek 22 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
Co było ładowane 4 godziny po głównym posiłku?
tropikey 22 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
Ech, ta autokorekta :D
marek2011 23 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
@tropikey: poczekalnia LA w GRU jest jak najbardziej funkcjonalna i bardzo spoko pod kątem jedzenia itp., ale zawsze zatłoczona + średnio interesujący design ; jak będziesz miał okazję być we flagowym LA VIP Signature Lounge w SCL (albo może już byłeś?) to dopiero zobaczysz / znasz różnicę ?
marek2011 24 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
W pierwszym rzędzie LA jest IMO bardzo wygodnie i dla mnie to zawsze preferowany wybór o ile tylko jest dostępne miejsce pod oknem - no chyba że ktoś jest ekstremalnie wysoki, to wtedy być może rzeczywiście ścianka przeszkadza. Zaletą jest to, że nikt nie rozłoży przed nosem fotela, co się zdarza w kolejnych rzędach, że pax praktycznie od startu do lądowania ma full rozłożony fotel (do czego oczywiście każdy ma prawo), a wtedy ogranicza to jednak dość wydatnie "przestrzeń życiową" w trakcie lotu. Moja uwaga generalnie jest taka: na lotach krajowych w Peru, Kolumbii, Brazylii, Chile itp. różnice cenowe LA Eco (zwłaszcza z bagażem większym niż mała torba) i premium Eco są relatywnie nieduże, więc jak ktoś nie liczy każdego grosza absolutnie warto bukować PE - zdecydowana większość tych lotów jest zapakowana po dach dosłownie, więc za kilka groszy więcej wolny fotel obok, miejsce na nogi, jakiś poczęstunek (w Chile i Brazylii jest bardziej wydatny niż np. w Peru), brak kontrolowania ilości/wagi bagażu, zdecydowanie więcej mil w FFP, są ogromną zaletą.Na trasach międzynarodowych różnice w cenach są zwykle większe, choć też zależy od konkretnej trasy (przeloty po APd między krajami generalnie i tak są dość drogie nawet w zwykłym Y).
marek2011 25 czerwca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey: trzymanie nóg na przednich ściankach to raczej kwestia braku właściwej kultury i dobrego smaku niektórych paxów, niż przestrzeni przed fotelem...
agnieszka-s11 25 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
mnie w okolicy Cuzco poza oczywistym Machu Picchu zachwylily Salinas de Madras, polecam. Fajnie poczytac o miejscach w ktorych sie bylo.
jar188 25 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
Z okolic Cuzco zdecydowanie Palcoyo :)
sko1czek 25 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:O 1:30 korytarzem zaczęła krążyć pani z ochrony informując, że drzwi do lotów krajowych są już otwarte. Po drugiej stronie jest inna bajka. Pełno wolnych foteli, w tym nadających się do leżenia, więc znajduję sobie taki zestaw i spędzam tam kolejne niecałe 2 godziny, drzemiąc w oczekiwaniu na otwarcie saloniku Newrest (wstęp m. in. na Priority Pass). Jest to jedyny salonik w części krajowej lotniska w Limie. W osobnym wątku o lotnisku LIM padły mocno krytyczne oceny tego przybytku, ale bywałem w gorszych. Biorąc pod uwagę, że to jednak terminal krajowy, mniej prestiżowy, nie jest moim zdaniem aż tak dramatycznie. Jest sporo miejsca (wielkościowo zbliżony do saloniku w GDN), są lekko odseparowame szezlągi (ja się załapałem, bo wchodziłem, jako pierwszy gość, ale później mogą być trudno dostępne), jedzenie jest zjadliwe (3 rodzaje kanapek, owoce, słodycze), są napoje, w tym alkoholowe. W skali od 0 do 10 daję 5-tkę. A gdyby nie było tu zimno jak w psiarni, dałbym nawet 6-tkę.Eh, bardzo jesteś łaskawy dla przybytku w Limie. ...5/10... no ja bym dał 2/10. Wczesnym popołudniem panował tłok i bałagan, nikt nie sprzątał i nie zmywał stolików, naczynia mogłem sobie powynosić sam po poprzednich paxach. Miły personel był zainteresowany wyłącznie skasowaniem wejścia. Niska temperatura to najmniejszy mankament. Krzywdzące jest Twoje porównanie do saloniku w GDN (wiem, chodziło o rozmiary,przestrzeń ;) ). O ile w obu nie ma nic sensownego do jedzenia, kanapki w GDN są jednak słuszniejszych rozmiarów. A przecież żołądki mamy my i Peruwiańczycy podobne :D. Owoce- litości. Każdy przeciętny, 2* hotel w Peru daje na śniadanie lepsze, bardziej apetyczne frukty. No i napoje- w Limie straszna nędza, podłe, słodzone soczki, cola, kiepskie wino, jeszcze gorsza whisky i niedogotowana woda na herbatę, o kawie nie chciałbym pamiętać- bez porównania z przybytkiem w GDN z piwem z Brovarnii i wyjątkową wiśniówką.
tropikey 26 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
@skoczek: w takim razie dodaję przy mojej ocenie 5/10 następujący przypis: "UWAGA! dotyczy wyłącznie godzin wczesno porannych" :D
marek2011 27 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
Ale kawa dalej w HGI zalewajka czy parzocha (jak kto woli) ale to niestety standard śniadaniowy generalnie w większości hoteli w Peru i okolicach.
tropikey 27 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
W trakcie mojego pobytu dwa razy śniadania jadłem w towarzystwie dużej zorganizowanej grupy Greków (pierwszy raz w życiu widziałem Greków na wakacjach poza Grecją :D ) i widziałem, że gdy sobie zażyczyli dostawali cappuccino lub inną kawę "nie-zalewajkę" (w sumie, to ona też nie jest taka zła, przynajmniej w tym HGI). Być może to jakieś ustalenie tej grupy z hotelem, na co może wskazywać też to, że bez skrępowania przychodzili z pudełkami i ładowali je po brzegi ciastkami i innymi dobrami. Sprawdzę jeszcze tą kawę, bo będę tam wkrótce jeszcze raz (obecnie Aguas Calientes).
sko1czek 27 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
Aguas Calientes teraz nazywa sie Machu Picchu Pueblo.Jak mogę coś polecić, to zajrzyj do tej restauracji, bo karmią, w mojej opinii, ponadprzeciętnie i do tego organicznie: Green House. Chyba najlepsza knajpa z odwiedzonych przeze mnie w Peru. Moja, zazwyczaj niejedząca mięs, Żona zajadała się ich wersją lomo saltado.https://www.greenhousemapi.com/https://maps.app.goo.gl/Nyu8z1DWuijZjCWYA
tropikey 27 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
@sko1czek: ale żeś trafił :D !Akurat wróciłem z MP, siedzę w recepcji hotelu, ćw którym spałem i rozglądam się za miejscem na kibsumpcje przed powrotem do Cuzco :DWczoraj byłem w https://maps.app.goo.gl/wQeijqJhS53x9H9z8. Też było bardzo dobre (szczegóły później), ale bardzo chętnie spróbuję też innej kuchni.
daro1978 30 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
Niestety "Kamari" zamknięte więc chyba się nie zeszli od razu
tropikey 1 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
No to klops :(Z drugiej strony, może lepiej, bo jeszcze z rozpaczy zacząłby truć klientów. Może jednak nie wszystko jeszcze stracone i jest jakaś szansa na reaktywację....
jaco027 1 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
A swoja droga pewnie chlopina nie ma zielonego pojecia jaki stal sie populany en Polonia i ze conajmniej kilkaset, jak nie kilka tysiecy osob zna jego aventuras de amor... :-)
daro1978 4 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
Doprecyzowując Twoją relację, wybierając bus też nie pozwolą Ci wyjechać wcześniej. Ale w kolejce 'cuda' się działy jak wybierałeś przewodnika ;) (wtedy tak jak Ty zostałeś wpuszczony na MP przed godziną na bilecie, niektórzy jechali wcześniejszym busem lub nagle byli przed Tobą w kolejce).Tak pogoda nam się udała :), ja z rodziną wchodziliśmy o 11:00.PS. Jechaliśmy w tym samym wagonie ciuchci :), ale ten świat mały :)
tropikey 4 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
Dzięki za wyjaśnienie dot. autobusu :)A z tym pociągiem i niemal tym samym czasem wchodzenia do MP, to niezły zbieg okoliczności!Co do pogody, to nie wiem, czy Wam też to mówiono, ale ponoć przez cały wcześniejszy tydzień było kiepsko, więc dobrze trafiliśmy.
marek2011 6 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
O to trafiłeś na ochłodzenie w AQP, bo byłem pewnie jakieś może 2-2,5 tygodnia przed tobą i w pokoju w H było mega gorąco tak że na noc musiałem chłodzić AC po tym jak się nagrzewał w ciągu dnia (okna na wulkan). BTW Uber ok 25-30 soli (w zależności od pory dnia), więc te 40 nie było aż tak mega zawyżone.
tropikey 6 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
W ciągu dnia było bardzo ciepło, ale różnicę zrobiła pewnie ta ekspozycja pokoju - ja miałem na zachód i to taki słabo naświetlony, więc pokój nie miał się kiedy nagrzać. W trakcie tamtejszego lata to byłaby zaleta, a tak, to kichowato.No i widoku na wulkan nie było :( (chociaż niby też typ "scenic view").
diana 8 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Ehh, zatęskniło się. A czy w Santa Catalina nadal hodują świnki morskie?
tropikey 8 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Wydaje mi się, że nie, bo zwiedziłem to miejsce (tak mi się zdaje) dokładnie, ale głowy nie daję. A gdzie one były w czasie Twojej wizyty?
hiszpan 11 lipca 2024 23:08 Odpowiedz
Świetne dwa ostatnie odcinki, czyta się i ogląda z zapartym tchem. Oczywiście wskakuje na moją listę "co robić przy ponownej wizycie w Peru". Kanion Colca oglądałem niestety tylko z okien Avianki.....
marek2011 11 lipca 2024 23:08 Odpowiedz
Potwierdzam renomę Zig Zag w AQP - świetne jedzenie, fajny wystrój io obsługa - można też zjeść na małym balkonie z widokiem na kościół i ulicę ale są tylko dwa malutkie stoliczki. Oczywiście warto wziąć pod uwagę, że nie jest to specjalnie budżetowa kanapa zwłaszcza jak na warunki peruwiańskie ;-)
marek2011 16 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
@tropikey: to dziwne, wprawdzie ostatnio leciałem w Premium C, ale poprzednim razem w Premium Y (wtedy był to lot do AEP) i też miałem wstęp do Signature Lounge a nie tego środkowego. No chyba że wtedy babka w recepcji się pomyliła i mnie tam z rozpędu skierowała. Możliwe też, że zależy to też od konkretnej trasy (czy jakiś innych czynników): AEP jest kierunkiem zdecydowanie prestiżowym (biznesowo), a LA nie oferuje na tej trasie produktu C, z kolei GRU jest oczywiście też prestiżowe, ale tu w ofercie jest zarówno klasa C jak i PE w zależności od rotacji.
tropikey 16 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Tak, to może chodzić o kierunek. Ta moja wizyta w 2022 r. była też przed lotem do Buenos Aires (w C przyleciałem z JFK, a potem Y+ do AEP).
hiszpan 16 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey - rozumiem, że tych łóżek/pokoików w saloniku nie dało się wcześniej zarezerwować. A miałeś jakiś plan B na tą noc jakby wszystko było zajęte? (ja dodam, że w podobnej sytuacji jechałem do pobliskiej LaQuinty z darmowym transferem - ale loty miałem w economy więc bez szans na ten salonik)
hiszpan 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
W Hiltonie w Stambule nie było expresu do kawy w pokoju aby Cię po prostu nie obrazić. Nie wyobrażam sobie picia dobrej kawy w tym mieście ( i zapewne management hotelu także) zaparzonej inaczej niż w specjalnym czajniczku, czarnej jak smoła i podawanej na życzenie bez cukru.
gadekk 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey, czy tylko u mnie nie widać zdjęć z ostatnich 3 dni?
tropikey 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@hiszpan:A bo ja wiem... Mnie jakoś ta wersja nie przekonała do siebie (również bez cukru). Stąd też, do tej nieszczęsnej tarty z czekoladą wziąłem "americano", co z resztą nieco mnie poratowało, bo pojemność tego jest sporo większa, niż wersji tureckiej. Bez tego nie dałbym rady zjeść nawet 1/3 :DMam nauczkę - jeśli tureckie słodycze, to wyłącznie w wersji mini. A do takiej to już kawa po turecku pasuje (nomen omen) jak ulał :)@Gadekk: a w czym przeglądasz? U mnie w Tapatalk wszystko widać. Sprawdzę później w wersji online.
qbaqba 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Hmm, faktycznie, bardzo dużo zdjęci się nie wyświetla, ale po kilkukrotnym odświeżeniu strony jest komplet.[/b].Nope :(Sprawdzane na firefoxie, chrome i safari.
darek-m 22 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
U mnie działa, ale faktycznie z wielu relacji jest na Tapatalk tak, że niektórych nie widać ale po kliknięciu w nie, można zobaczyć zdjęcia.
qba85 12 września 2024 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Pytamy ją o męża, a dziewczyna na to, że ją rzucił i nic nie płaci na dziecko, więc jej Marco mówi, żeby koniecznie wystąpiła o alimenty i ze zdziwieniem słyszę, jak jej krok po kroku klaruje, co i jak (a nie sądzę, by miał osobiste doświadczenia w tym zakresie, bo wygląda na przykładnego męża i ojca). Oj bardzo stereotypowo tu podszedłeś do tematu... A może to pan Marco ma dziecko z niezbyt przykładną żoną i matką? :-)