0
tropikey 20 czerwca 2024 19:15
Image

Image

Teraz czeka nas dużo dłuższy odcinek drogi. Jedziemy do oddalonego o 20 km Pisac. Po drodze zatrzymuje nas policja, a Marco, mimo, że nic nie płacił, narzeka na dużą korupcję w tej służbie i że przyczepiają się o byle co, żeby tylko wyciągnąć coś od kierowcy.
Zatrzymujemy się jeszcze w "nowym" Pisac, znajdującym się u stóp góry, na której leży inkaski Pisac. Zaglądamy do sporego "mercado" znajdującego się tu:

https://maps.app.goo.gl/fL8ntvQN3Xr3ncYL6

w którym zamawiamy rewelacyjne soki (mój jest z mango, papai, pomarańczy i jeszcze jednego owocu, którego nazwy nie pamiętam) oraz po sandwiczu w wersji completo, czyli z mięsem, jajkiem sadzonym, awokado, pomidorem, ogórkiem i sosem. Sok jest cudowny, a sandwicz bardzo bogato wypełniony i smaczny. Pierwszy kosztuje 10 soli za coś ok. 750 ml (część w szklance na miejscu i chyba 400 ml na wynos), a drugi 7 soli.

Przy okazji okazuje się, że pani na zdjęciu całkiem dobrze mówi po angielsku, czym wprawia chyba w zakłopotanie mojego, bądź co bądź przewodnika turystycznego, a nie "zwykłego" sprzedawcę.

Image

Image

Image

Image

Image

Ze zdziwieniem dowiaduję się, że wszystkie sprzedawane tu (i wykorzystywane do soków) owoce pochodzą z regionu Cizco, którego zróżnicowany klimat daje możliwość uprawiania nawet mango.

Po konsumpcji docieramy serpentyną pod wejście do starożytnego Pisac. Inkowie wiedzieli, jak wybrać miejsce będące esencją powiedzenia "million dollars view". Być może wyjdę na ignoranta, ale tutejsze wspaniałe widoki zupełnie przyćmiewają i odkładają na dalszy plan szczegóły powstania i przeznaczenia konstrukcji wzniesionych przez Inków.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W drodze powrotnej do auta tafiam na dwie ciekawostki z zupełnie różnych beczek.
Najpierw moje pierwsze tutaj alpaki-słodziaki. Jeśli chodzi o fizjonomię, to są chyba najbardziej "przytulaśne" zwierzęta na świecie (co z resztą skrupulatnie wykorzystują miejscowi, o czym w późniejszym wpisie).

Image

Image

Image

Image

Potem zaś coś, co sądziłem, że jest fiatem (być może wyprodukowanym np. w Argentynie), a okazało się być radziecką Ładą.

Image

Gdyby to była Kuba, nie byłoby to dla mnie żadnym zaskoczeniem, ale w Peru? Muszę podpytać znajomego speca od tego rodzaju zagadek motoryzacyjnych.

Na dziś to koniec zwiedzania z Marco. Jedziemy do mojego Hilton Garden Inn w Cuzco. 40 km pokonujemy w ok. godzinę.
Hotel jest urządzony w jakimś chyba dawnym szpitalu lub innym budynku publicznym. Ma to jeden negatywny skutek - niewielkie okna w pokojach. Nie mogę jednak narzekać. Dostaję upgrade do "scenic view", który zlokalizowany jest na najwyższej kondygnacji, a mimo to na parterze. Jak to możliwe? Po prostu, budynek stoi na wzgórzu, a wchodzi się do niego na szczycie wzgórza, z którego zjeżdża się w dół na kolejne piętra.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

To jeszcze nie koniec aktywności na dziś. Po szybkim prysznicu schodzę do centrum miasta, ale o tym, co się tam działo, już w kolejnym wpisie.

Ten kończę krótką informacją, że brak snu i aklimatyzacji niczym złym się nie skończył, zwłaszcza nie chorobą wysokogórską, a i kontakt jedynie po hiszpańsku jakoś udało się przetrawić :)@skoczek: w takim razie dodaję przy mojej ocenie 5/10 następujący przypis: "UWAGA! dotyczy wyłącznie godzin wczesno porannych" :DDziś 24. czerwca - dzień Inti Raymi. Zanim przejdę do tej "imprezy", wypada zgodnie z zapowiedzią z poprzedniego odcinka dokończyć poprzedni dzień i napisać, co się działo po powrocie z Pisac.

O ile wiedziałem z grubsza, co mnie czeka w związku z Inti Raymi, o tyle zaskoczeniem jest dla mnie, że i w jego wigilię ostro tu świętują. Trudno powiedzieć, czy to norma, czy może wynik dwusetnej rocznicy tego święta (w wydaniu nowożytnym), ale na Plaza Mayor ruch, jak w ulu. Przed katedrą stoi wielka estrada, na której siedzą lub stoją nieznane mi osoby (podejrzewam, że oficjele z gminy prezentują wyborxom, jacy to oni są godni zaufania w kolejnych elekcjach), a dwóch "wodzirejów" bez najmniejszej nawet przerwy śle w eter (chciałoby się raczej rzecz, że "napi@&$#!a", bo tak to jest agresywne dla uszu) niekończący się potok komunikatów o sponsorach, organizatorach, a przede wszystkim o ekipach biorących udział w paradzie. Bo owego 23.. czerwca przez Cuzco przechodzi kolorowy i głośny korowód grup reprezentujących poszczególne dzielnice. I widać, że to dla nich ważna sprawa - w stroje i całą oprawę włożyli mnóstwo pracy. Korzystając z tego, że od większości gapiów jestem wyższy co najmniej o głowę, staję sobie w trzecim, czy nawet czwartym rzędzie i obserwuję. Jest przaśnie, kolorowo i radośnie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na marginesie... Początkowo myślałem: "O kurczę, ależ to Cuzco otwarte światopoglądowo i takie tolerancyjne... I te flagi LGBT nawet na kościołach". Cóż, prawda jest prozaiczna:
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Flag_of_Cusco

Na końcówkę dnia idę jeszcze na Mirador de Plaza Sán Cristobal, skąd roztacza się piękna panorama Cuzco.

Image

Image

Image

Image

Trzeba teraz jeszcze tylko coś wreszcie zjeść. Wybór pada na obsypaną bardzo dobrymi opiniami restaurację Yaku. Zamawiam zupę andyjską, burgera z lamą i piwko. Wszystko jest doskonałe, choć swoje kosztuje... 100 SOL (cóż, trzeba było sprawdzić menu, zanim się tu przyszło, patafianie...). Z późniejszej weryfikacji online cen w innych lokalach wynika, że jest tu wiele droższych miejsc. Obiecuję sobie, że jutro szukam "menu del dia".

Image

Image

Image

Image

Image

Następnego dnia mam pierwsze śniadanie w moim HGI. Jest świetne. Co prawda, podobnie, jak w Sao Paulo nie ma żadnych warzyw, ale wszystkiego innego jest "po korek", a świeże marakuje mają tu takie, że kubki smakowe pękają z rozkoszy. Ostatni raz jadłem takie kilka lat temu w Meksyku.

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (33)

sko1czek 22 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
Co było ładowane 4 godziny po głównym posiłku?
tropikey 22 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
Ech, ta autokorekta :D
marek2011 23 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
@tropikey: poczekalnia LA w GRU jest jak najbardziej funkcjonalna i bardzo spoko pod kątem jedzenia itp., ale zawsze zatłoczona + średnio interesujący design ; jak będziesz miał okazję być we flagowym LA VIP Signature Lounge w SCL (albo może już byłeś?) to dopiero zobaczysz / znasz różnicę ?
marek2011 24 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
W pierwszym rzędzie LA jest IMO bardzo wygodnie i dla mnie to zawsze preferowany wybór o ile tylko jest dostępne miejsce pod oknem - no chyba że ktoś jest ekstremalnie wysoki, to wtedy być może rzeczywiście ścianka przeszkadza. Zaletą jest to, że nikt nie rozłoży przed nosem fotela, co się zdarza w kolejnych rzędach, że pax praktycznie od startu do lądowania ma full rozłożony fotel (do czego oczywiście każdy ma prawo), a wtedy ogranicza to jednak dość wydatnie "przestrzeń życiową" w trakcie lotu. Moja uwaga generalnie jest taka: na lotach krajowych w Peru, Kolumbii, Brazylii, Chile itp. różnice cenowe LA Eco (zwłaszcza z bagażem większym niż mała torba) i premium Eco są relatywnie nieduże, więc jak ktoś nie liczy każdego grosza absolutnie warto bukować PE - zdecydowana większość tych lotów jest zapakowana po dach dosłownie, więc za kilka groszy więcej wolny fotel obok, miejsce na nogi, jakiś poczęstunek (w Chile i Brazylii jest bardziej wydatny niż np. w Peru), brak kontrolowania ilości/wagi bagażu, zdecydowanie więcej mil w FFP, są ogromną zaletą.Na trasach międzynarodowych różnice w cenach są zwykle większe, choć też zależy od konkretnej trasy (przeloty po APd między krajami generalnie i tak są dość drogie nawet w zwykłym Y).
marek2011 25 czerwca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey: trzymanie nóg na przednich ściankach to raczej kwestia braku właściwej kultury i dobrego smaku niektórych paxów, niż przestrzeni przed fotelem...
agnieszka-s11 25 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
mnie w okolicy Cuzco poza oczywistym Machu Picchu zachwylily Salinas de Madras, polecam. Fajnie poczytac o miejscach w ktorych sie bylo.
jar188 25 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
Z okolic Cuzco zdecydowanie Palcoyo :)
sko1czek 25 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:O 1:30 korytarzem zaczęła krążyć pani z ochrony informując, że drzwi do lotów krajowych są już otwarte. Po drugiej stronie jest inna bajka. Pełno wolnych foteli, w tym nadających się do leżenia, więc znajduję sobie taki zestaw i spędzam tam kolejne niecałe 2 godziny, drzemiąc w oczekiwaniu na otwarcie saloniku Newrest (wstęp m. in. na Priority Pass). Jest to jedyny salonik w części krajowej lotniska w Limie. W osobnym wątku o lotnisku LIM padły mocno krytyczne oceny tego przybytku, ale bywałem w gorszych. Biorąc pod uwagę, że to jednak terminal krajowy, mniej prestiżowy, nie jest moim zdaniem aż tak dramatycznie. Jest sporo miejsca (wielkościowo zbliżony do saloniku w GDN), są lekko odseparowame szezlągi (ja się załapałem, bo wchodziłem, jako pierwszy gość, ale później mogą być trudno dostępne), jedzenie jest zjadliwe (3 rodzaje kanapek, owoce, słodycze), są napoje, w tym alkoholowe. W skali od 0 do 10 daję 5-tkę. A gdyby nie było tu zimno jak w psiarni, dałbym nawet 6-tkę.Eh, bardzo jesteś łaskawy dla przybytku w Limie. ...5/10... no ja bym dał 2/10. Wczesnym popołudniem panował tłok i bałagan, nikt nie sprzątał i nie zmywał stolików, naczynia mogłem sobie powynosić sam po poprzednich paxach. Miły personel był zainteresowany wyłącznie skasowaniem wejścia. Niska temperatura to najmniejszy mankament. Krzywdzące jest Twoje porównanie do saloniku w GDN (wiem, chodziło o rozmiary,przestrzeń ;) ). O ile w obu nie ma nic sensownego do jedzenia, kanapki w GDN są jednak słuszniejszych rozmiarów. A przecież żołądki mamy my i Peruwiańczycy podobne :D. Owoce- litości. Każdy przeciętny, 2* hotel w Peru daje na śniadanie lepsze, bardziej apetyczne frukty. No i napoje- w Limie straszna nędza, podłe, słodzone soczki, cola, kiepskie wino, jeszcze gorsza whisky i niedogotowana woda na herbatę, o kawie nie chciałbym pamiętać- bez porównania z przybytkiem w GDN z piwem z Brovarnii i wyjątkową wiśniówką.
tropikey 26 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
@skoczek: w takim razie dodaję przy mojej ocenie 5/10 następujący przypis: "UWAGA! dotyczy wyłącznie godzin wczesno porannych" :D
marek2011 27 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
Ale kawa dalej w HGI zalewajka czy parzocha (jak kto woli) ale to niestety standard śniadaniowy generalnie w większości hoteli w Peru i okolicach.
tropikey 27 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
W trakcie mojego pobytu dwa razy śniadania jadłem w towarzystwie dużej zorganizowanej grupy Greków (pierwszy raz w życiu widziałem Greków na wakacjach poza Grecją :D ) i widziałem, że gdy sobie zażyczyli dostawali cappuccino lub inną kawę "nie-zalewajkę" (w sumie, to ona też nie jest taka zła, przynajmniej w tym HGI). Być może to jakieś ustalenie tej grupy z hotelem, na co może wskazywać też to, że bez skrępowania przychodzili z pudełkami i ładowali je po brzegi ciastkami i innymi dobrami. Sprawdzę jeszcze tą kawę, bo będę tam wkrótce jeszcze raz (obecnie Aguas Calientes).
sko1czek 27 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
Aguas Calientes teraz nazywa sie Machu Picchu Pueblo.Jak mogę coś polecić, to zajrzyj do tej restauracji, bo karmią, w mojej opinii, ponadprzeciętnie i do tego organicznie: Green House. Chyba najlepsza knajpa z odwiedzonych przeze mnie w Peru. Moja, zazwyczaj niejedząca mięs, Żona zajadała się ich wersją lomo saltado.https://www.greenhousemapi.com/https://maps.app.goo.gl/Nyu8z1DWuijZjCWYA
tropikey 27 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
@sko1czek: ale żeś trafił :D !Akurat wróciłem z MP, siedzę w recepcji hotelu, ćw którym spałem i rozglądam się za miejscem na kibsumpcje przed powrotem do Cuzco :DWczoraj byłem w https://maps.app.goo.gl/wQeijqJhS53x9H9z8. Też było bardzo dobre (szczegóły później), ale bardzo chętnie spróbuję też innej kuchni.
daro1978 30 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
Niestety "Kamari" zamknięte więc chyba się nie zeszli od razu
tropikey 1 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
No to klops :(Z drugiej strony, może lepiej, bo jeszcze z rozpaczy zacząłby truć klientów. Może jednak nie wszystko jeszcze stracone i jest jakaś szansa na reaktywację....
jaco027 1 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
A swoja droga pewnie chlopina nie ma zielonego pojecia jaki stal sie populany en Polonia i ze conajmniej kilkaset, jak nie kilka tysiecy osob zna jego aventuras de amor... :-)
daro1978 4 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
Doprecyzowując Twoją relację, wybierając bus też nie pozwolą Ci wyjechać wcześniej. Ale w kolejce 'cuda' się działy jak wybierałeś przewodnika ;) (wtedy tak jak Ty zostałeś wpuszczony na MP przed godziną na bilecie, niektórzy jechali wcześniejszym busem lub nagle byli przed Tobą w kolejce).Tak pogoda nam się udała :), ja z rodziną wchodziliśmy o 11:00.PS. Jechaliśmy w tym samym wagonie ciuchci :), ale ten świat mały :)
tropikey 4 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
Dzięki za wyjaśnienie dot. autobusu :)A z tym pociągiem i niemal tym samym czasem wchodzenia do MP, to niezły zbieg okoliczności!Co do pogody, to nie wiem, czy Wam też to mówiono, ale ponoć przez cały wcześniejszy tydzień było kiepsko, więc dobrze trafiliśmy.
marek2011 6 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
O to trafiłeś na ochłodzenie w AQP, bo byłem pewnie jakieś może 2-2,5 tygodnia przed tobą i w pokoju w H było mega gorąco tak że na noc musiałem chłodzić AC po tym jak się nagrzewał w ciągu dnia (okna na wulkan). BTW Uber ok 25-30 soli (w zależności od pory dnia), więc te 40 nie było aż tak mega zawyżone.
tropikey 6 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
W ciągu dnia było bardzo ciepło, ale różnicę zrobiła pewnie ta ekspozycja pokoju - ja miałem na zachód i to taki słabo naświetlony, więc pokój nie miał się kiedy nagrzać. W trakcie tamtejszego lata to byłaby zaleta, a tak, to kichowato.No i widoku na wulkan nie było :( (chociaż niby też typ "scenic view").
diana 8 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Ehh, zatęskniło się. A czy w Santa Catalina nadal hodują świnki morskie?
tropikey 8 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Wydaje mi się, że nie, bo zwiedziłem to miejsce (tak mi się zdaje) dokładnie, ale głowy nie daję. A gdzie one były w czasie Twojej wizyty?
hiszpan 11 lipca 2024 23:08 Odpowiedz
Świetne dwa ostatnie odcinki, czyta się i ogląda z zapartym tchem. Oczywiście wskakuje na moją listę "co robić przy ponownej wizycie w Peru". Kanion Colca oglądałem niestety tylko z okien Avianki.....
marek2011 11 lipca 2024 23:08 Odpowiedz
Potwierdzam renomę Zig Zag w AQP - świetne jedzenie, fajny wystrój io obsługa - można też zjeść na małym balkonie z widokiem na kościół i ulicę ale są tylko dwa malutkie stoliczki. Oczywiście warto wziąć pod uwagę, że nie jest to specjalnie budżetowa kanapa zwłaszcza jak na warunki peruwiańskie ;-)
marek2011 16 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
@tropikey: to dziwne, wprawdzie ostatnio leciałem w Premium C, ale poprzednim razem w Premium Y (wtedy był to lot do AEP) i też miałem wstęp do Signature Lounge a nie tego środkowego. No chyba że wtedy babka w recepcji się pomyliła i mnie tam z rozpędu skierowała. Możliwe też, że zależy to też od konkretnej trasy (czy jakiś innych czynników): AEP jest kierunkiem zdecydowanie prestiżowym (biznesowo), a LA nie oferuje na tej trasie produktu C, z kolei GRU jest oczywiście też prestiżowe, ale tu w ofercie jest zarówno klasa C jak i PE w zależności od rotacji.
tropikey 16 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Tak, to może chodzić o kierunek. Ta moja wizyta w 2022 r. była też przed lotem do Buenos Aires (w C przyleciałem z JFK, a potem Y+ do AEP).
hiszpan 16 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey - rozumiem, że tych łóżek/pokoików w saloniku nie dało się wcześniej zarezerwować. A miałeś jakiś plan B na tą noc jakby wszystko było zajęte? (ja dodam, że w podobnej sytuacji jechałem do pobliskiej LaQuinty z darmowym transferem - ale loty miałem w economy więc bez szans na ten salonik)
hiszpan 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
W Hiltonie w Stambule nie było expresu do kawy w pokoju aby Cię po prostu nie obrazić. Nie wyobrażam sobie picia dobrej kawy w tym mieście ( i zapewne management hotelu także) zaparzonej inaczej niż w specjalnym czajniczku, czarnej jak smoła i podawanej na życzenie bez cukru.
gadekk 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey, czy tylko u mnie nie widać zdjęć z ostatnich 3 dni?
tropikey 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@hiszpan:A bo ja wiem... Mnie jakoś ta wersja nie przekonała do siebie (również bez cukru). Stąd też, do tej nieszczęsnej tarty z czekoladą wziąłem "americano", co z resztą nieco mnie poratowało, bo pojemność tego jest sporo większa, niż wersji tureckiej. Bez tego nie dałbym rady zjeść nawet 1/3 :DMam nauczkę - jeśli tureckie słodycze, to wyłącznie w wersji mini. A do takiej to już kawa po turecku pasuje (nomen omen) jak ulał :)@Gadekk: a w czym przeglądasz? U mnie w Tapatalk wszystko widać. Sprawdzę później w wersji online.
qbaqba 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Hmm, faktycznie, bardzo dużo zdjęci się nie wyświetla, ale po kilkukrotnym odświeżeniu strony jest komplet.[/b].Nope :(Sprawdzane na firefoxie, chrome i safari.
darek-m 22 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
U mnie działa, ale faktycznie z wielu relacji jest na Tapatalk tak, że niektórych nie widać ale po kliknięciu w nie, można zobaczyć zdjęcia.
qba85 12 września 2024 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Pytamy ją o męża, a dziewczyna na to, że ją rzucił i nic nie płaci na dziecko, więc jej Marco mówi, żeby koniecznie wystąpiła o alimenty i ze zdziwieniem słyszę, jak jej krok po kroku klaruje, co i jak (a nie sądzę, by miał osobiste doświadczenia w tym zakresie, bo wygląda na przykładnego męża i ojca). Oj bardzo stereotypowo tu podszedłeś do tematu... A może to pan Marco ma dziecko z niezbyt przykładną żoną i matką? :-)