0
tropikey 20 czerwca 2024 19:15
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Turecki A350 czeka już na pasażerów. Niestety, i tym razem nie mam szczęścia w loterii - jest zwykły, a nie ten ex-Aeroflotowy. Siadam w tym samym miejscu, co w poprzednim locie, więc jego zdjęć nie powtarzam. Bez jedzenia relacja byłaby jednak kulawa :D

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wszystko jest ponownie w jak najlepszym porządku, za wyjątkiem rozrywki pokładowej. Po pierwsze, nadal nie ma drugiej części Diuny, mimo, że jest wymieniona na stronie Turkisha, jako nowość w tym miesiącu (i była dostępna w czasie lotu z Warszawy do Stambułu). Po drugie, mój indywidualny system zawiesza się w pewnym momencie i jego ponowne uruchomienie zajmuje załodze dobre pół godziny (a ja chciałbym jak najszybciej iść już spać na przygotowanym przez stewardessę łóżeczku, do czego potrzebuję cichej, zapętlonej muzyki). Są to jednak w sumie drobiazgi. Generalnie, loty tą linią okazały się w każdym przypadku bardzo przyjemne. Na forum czytałem co prawda, że w razie perturbacji Turkish nie zawsze staje na wysokości zadania, ale na szczęście żadna taka sytuacja mnie nie spotkała, więc moje pierwsze 3 loty z nimi były czystą przyjemnością.

Po wylądowaniu w Stambule z żalem opuszczam pokład samolotu, bo pozostały mi już tylko 2 loty zanim dotrę do domu. I nie będą to już żadne biznesy :(
Na osłodę przed powrotem do codzienności mam przed sobą jeszcze trzy noce i dwa pełne dni w metropolii na łączeniu dwóch kontynentów.Aż trudno uwierzyć - bo byli tu już chyba wszyscy forumowicze - ale nie licząc noclegu tranzytowego na przedmieściach Stambułu kilkanaście dni wcześniej, to moja pierwsza wizyta w tym mieście (i w ogóle w Turcji!).
Na miejsce zakwaterowania celowo wybieram położony na starym mieście DoubleTree Old Town (https://maps.app.goo.gl/uUUMvHJMc5KV2Q3f6).

Hotel jest oblegany przez gości, więc nie dostaję ugrade'u, ale nie mam żadnych zastrzeżeń do mojego pokoju (może oprócz tego, że brakuje mi w nim ekspresu do kawy i muszę się zadowolić czajnikiem). Jest duży, czysty, z bardzo wygodnym łóżkiem i świetnie wygłuszonymi oknami wychodzącymi na ruchliwą linię tramwajową.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Z lotniska docieram tu dopiero ok. 19:30, więc na wielkie zwiedzanie nie mam już dziś widoków. Idę sobie zatem jedynie popatrzeć na okolicę po zmroku. A okolica jest przednia, bo hotel jest świetnie zlokalizowany. Pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne: jest tłoczno, lecz bezpiecznie, temperatura jest (przynajmniej o tej porze) nie nachalna w swej wysokości, zabytki ładnie oświetlone, szaleni sprzedawcy lodów prezentują swe żarty, a ze sklepików z tureckimi specjałami dla turystów wylewają się stosy identycznych towarów. I tylko liczba przybyszy z Rosji oraz wszechobecność ich języka w mowie i piśmie burzy spokój ducha.
W celu wyciszenia wchodzę do Błękitnego Meczetu. O tej porze prezentuje się rewelacyjnie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Znajdująca się niemal po sąsiedzku Hagia Sophia nie sprawia po zmroku aż tak pozytywnego wrażenia. Być może w środku jest ciekawiej, ale - tu spojler - w trakcie tego pobytu się o tym nie przekonam.

Image

Image

W drodze powrotnej zaglądam jeszcze do stojącego niemal vis a vis hotelu Meczetu Bajazyda.

Image

Image

Image

Na ten jeden wieczór wystarczy. Przed powrotem do hotelu zjadam jeszcze kebaba w tym ulicznym lokaliku, popijając świeżo wyciskanym sokiem z różnych owoców, sprzedawanym w tym samym miejscu:
https://maps.app.goo.gl/XR7YyVZXm1dqrkRv6

Cóż, pierwsze zerknięcie z tutejszą gastronomią jest na tyle mizernej jakości i wielkości, że nawet zdjęcia nie zrobiłem. Na szczęście, po posiłkach przed i w trakcie lotu jestem jeszcze w całkiem dobrej formie, więc traktuję to tylko jako dopychacz przed snem.

Za to śniadanie w DT jest jak należy: obfite, urozmaicone i oferujące spory wybór tureckich smakołyków, z trzema rodzajami placków pide oraz chałwą włącznie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po porannej uczcie ledwo się wytaczam z hotelu i idę sobie spokojnym spacerkiem do pałacu Topkapi. Jest przyjemnie, bo słońce chowa się co chwilę za chmurami, z których około południa spada nawet ulewny deszcz (pierwszy w czasie tego wyjazdu).
Przed Hagia Sophia dostrzegam ciakawostkę - w cieniu drzewa stoi sobie Bentley Bentayga w barwach policji drogowej. Potem, w tym samym i innych miejscach w mieście natykam się na inne, wcale nie tanie samochody w służbie tej jednostki. Są zawsze w bezruchu i tak nieskazitelnie czyste, że zaczynam podejrzewać, że są na miejsce dowożone lawetami, stoją kilka godzin ku chwale miasta i wracają na lawecie do garażu :D

Image

Image

Pałac Topkapi jest naprawdę ciekawym miejscem, zarówno architektonicznie, jak i pod względem eksponatów, zwłaszcza w skarbcu i przepastnych pomieszczeniach kuchennych. Moją szczególną uwagę przykuly sułtańskie stroje, które wyglądają, jakby dopiero co wyszły z manufaktury krawca, niezliczone odciski stóp Proroka Mahometa i inne ślady jego bytności na tym łez padole, czy piękna zastawa ceramiczna, która mimo azjatyckiej ornamentyki okazała się... prezentem od naszego Augusta Poniatowskiego (i jest najstarszym porcelanowym zestawem europejskim w kolekcji pałacu). Gdyby ktoś chciał skrupulatnie obejrzeć wszystko, co się tu znajduje i odczytać dokładnie wszystkie opisy, musiałby tu spędzić chyba minimum 6 godzin. Mi zajmuje to około czterech (choć byłoby pewnie z pół godziny mniej, gdyby nie ulewa, która przez jakiś czas uniemożliwiała swobodne chodzenie na zewnątrz). Bez wątpienia, muzeum jest warte tego czasu i wydania nie małej kwoty na bilet.

Image

Image

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (33)

sko1czek 22 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
Co było ładowane 4 godziny po głównym posiłku?
tropikey 22 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
Ech, ta autokorekta :D
marek2011 23 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
@tropikey: poczekalnia LA w GRU jest jak najbardziej funkcjonalna i bardzo spoko pod kątem jedzenia itp., ale zawsze zatłoczona + średnio interesujący design ; jak będziesz miał okazję być we flagowym LA VIP Signature Lounge w SCL (albo może już byłeś?) to dopiero zobaczysz / znasz różnicę ?
marek2011 24 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
W pierwszym rzędzie LA jest IMO bardzo wygodnie i dla mnie to zawsze preferowany wybór o ile tylko jest dostępne miejsce pod oknem - no chyba że ktoś jest ekstremalnie wysoki, to wtedy być może rzeczywiście ścianka przeszkadza. Zaletą jest to, że nikt nie rozłoży przed nosem fotela, co się zdarza w kolejnych rzędach, że pax praktycznie od startu do lądowania ma full rozłożony fotel (do czego oczywiście każdy ma prawo), a wtedy ogranicza to jednak dość wydatnie "przestrzeń życiową" w trakcie lotu. Moja uwaga generalnie jest taka: na lotach krajowych w Peru, Kolumbii, Brazylii, Chile itp. różnice cenowe LA Eco (zwłaszcza z bagażem większym niż mała torba) i premium Eco są relatywnie nieduże, więc jak ktoś nie liczy każdego grosza absolutnie warto bukować PE - zdecydowana większość tych lotów jest zapakowana po dach dosłownie, więc za kilka groszy więcej wolny fotel obok, miejsce na nogi, jakiś poczęstunek (w Chile i Brazylii jest bardziej wydatny niż np. w Peru), brak kontrolowania ilości/wagi bagażu, zdecydowanie więcej mil w FFP, są ogromną zaletą.Na trasach międzynarodowych różnice w cenach są zwykle większe, choć też zależy od konkretnej trasy (przeloty po APd między krajami generalnie i tak są dość drogie nawet w zwykłym Y).
marek2011 25 czerwca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey: trzymanie nóg na przednich ściankach to raczej kwestia braku właściwej kultury i dobrego smaku niektórych paxów, niż przestrzeni przed fotelem...
agnieszka-s11 25 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
mnie w okolicy Cuzco poza oczywistym Machu Picchu zachwylily Salinas de Madras, polecam. Fajnie poczytac o miejscach w ktorych sie bylo.
jar188 25 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
Z okolic Cuzco zdecydowanie Palcoyo :)
sko1czek 25 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:O 1:30 korytarzem zaczęła krążyć pani z ochrony informując, że drzwi do lotów krajowych są już otwarte. Po drugiej stronie jest inna bajka. Pełno wolnych foteli, w tym nadających się do leżenia, więc znajduję sobie taki zestaw i spędzam tam kolejne niecałe 2 godziny, drzemiąc w oczekiwaniu na otwarcie saloniku Newrest (wstęp m. in. na Priority Pass). Jest to jedyny salonik w części krajowej lotniska w Limie. W osobnym wątku o lotnisku LIM padły mocno krytyczne oceny tego przybytku, ale bywałem w gorszych. Biorąc pod uwagę, że to jednak terminal krajowy, mniej prestiżowy, nie jest moim zdaniem aż tak dramatycznie. Jest sporo miejsca (wielkościowo zbliżony do saloniku w GDN), są lekko odseparowame szezlągi (ja się załapałem, bo wchodziłem, jako pierwszy gość, ale później mogą być trudno dostępne), jedzenie jest zjadliwe (3 rodzaje kanapek, owoce, słodycze), są napoje, w tym alkoholowe. W skali od 0 do 10 daję 5-tkę. A gdyby nie było tu zimno jak w psiarni, dałbym nawet 6-tkę.Eh, bardzo jesteś łaskawy dla przybytku w Limie. ...5/10... no ja bym dał 2/10. Wczesnym popołudniem panował tłok i bałagan, nikt nie sprzątał i nie zmywał stolików, naczynia mogłem sobie powynosić sam po poprzednich paxach. Miły personel był zainteresowany wyłącznie skasowaniem wejścia. Niska temperatura to najmniejszy mankament. Krzywdzące jest Twoje porównanie do saloniku w GDN (wiem, chodziło o rozmiary,przestrzeń ;) ). O ile w obu nie ma nic sensownego do jedzenia, kanapki w GDN są jednak słuszniejszych rozmiarów. A przecież żołądki mamy my i Peruwiańczycy podobne :D. Owoce- litości. Każdy przeciętny, 2* hotel w Peru daje na śniadanie lepsze, bardziej apetyczne frukty. No i napoje- w Limie straszna nędza, podłe, słodzone soczki, cola, kiepskie wino, jeszcze gorsza whisky i niedogotowana woda na herbatę, o kawie nie chciałbym pamiętać- bez porównania z przybytkiem w GDN z piwem z Brovarnii i wyjątkową wiśniówką.
tropikey 26 czerwca 2024 05:08 Odpowiedz
@skoczek: w takim razie dodaję przy mojej ocenie 5/10 następujący przypis: "UWAGA! dotyczy wyłącznie godzin wczesno porannych" :D
marek2011 27 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
Ale kawa dalej w HGI zalewajka czy parzocha (jak kto woli) ale to niestety standard śniadaniowy generalnie w większości hoteli w Peru i okolicach.
tropikey 27 czerwca 2024 17:08 Odpowiedz
W trakcie mojego pobytu dwa razy śniadania jadłem w towarzystwie dużej zorganizowanej grupy Greków (pierwszy raz w życiu widziałem Greków na wakacjach poza Grecją :D ) i widziałem, że gdy sobie zażyczyli dostawali cappuccino lub inną kawę "nie-zalewajkę" (w sumie, to ona też nie jest taka zła, przynajmniej w tym HGI). Być może to jakieś ustalenie tej grupy z hotelem, na co może wskazywać też to, że bez skrępowania przychodzili z pudełkami i ładowali je po brzegi ciastkami i innymi dobrami. Sprawdzę jeszcze tą kawę, bo będę tam wkrótce jeszcze raz (obecnie Aguas Calientes).
sko1czek 27 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
Aguas Calientes teraz nazywa sie Machu Picchu Pueblo.Jak mogę coś polecić, to zajrzyj do tej restauracji, bo karmią, w mojej opinii, ponadprzeciętnie i do tego organicznie: Green House. Chyba najlepsza knajpa z odwiedzonych przeze mnie w Peru. Moja, zazwyczaj niejedząca mięs, Żona zajadała się ich wersją lomo saltado.https://www.greenhousemapi.com/https://maps.app.goo.gl/Nyu8z1DWuijZjCWYA
tropikey 27 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
@sko1czek: ale żeś trafił :D !Akurat wróciłem z MP, siedzę w recepcji hotelu, ćw którym spałem i rozglądam się za miejscem na kibsumpcje przed powrotem do Cuzco :DWczoraj byłem w https://maps.app.goo.gl/wQeijqJhS53x9H9z8. Też było bardzo dobre (szczegóły później), ale bardzo chętnie spróbuję też innej kuchni.
daro1978 30 czerwca 2024 23:08 Odpowiedz
Niestety "Kamari" zamknięte więc chyba się nie zeszli od razu
tropikey 1 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
No to klops :(Z drugiej strony, może lepiej, bo jeszcze z rozpaczy zacząłby truć klientów. Może jednak nie wszystko jeszcze stracone i jest jakaś szansa na reaktywację....
jaco027 1 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
A swoja droga pewnie chlopina nie ma zielonego pojecia jaki stal sie populany en Polonia i ze conajmniej kilkaset, jak nie kilka tysiecy osob zna jego aventuras de amor... :-)
daro1978 4 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
Doprecyzowując Twoją relację, wybierając bus też nie pozwolą Ci wyjechać wcześniej. Ale w kolejce 'cuda' się działy jak wybierałeś przewodnika ;) (wtedy tak jak Ty zostałeś wpuszczony na MP przed godziną na bilecie, niektórzy jechali wcześniejszym busem lub nagle byli przed Tobą w kolejce).Tak pogoda nam się udała :), ja z rodziną wchodziliśmy o 11:00.PS. Jechaliśmy w tym samym wagonie ciuchci :), ale ten świat mały :)
tropikey 4 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
Dzięki za wyjaśnienie dot. autobusu :)A z tym pociągiem i niemal tym samym czasem wchodzenia do MP, to niezły zbieg okoliczności!Co do pogody, to nie wiem, czy Wam też to mówiono, ale ponoć przez cały wcześniejszy tydzień było kiepsko, więc dobrze trafiliśmy.
marek2011 6 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
O to trafiłeś na ochłodzenie w AQP, bo byłem pewnie jakieś może 2-2,5 tygodnia przed tobą i w pokoju w H było mega gorąco tak że na noc musiałem chłodzić AC po tym jak się nagrzewał w ciągu dnia (okna na wulkan). BTW Uber ok 25-30 soli (w zależności od pory dnia), więc te 40 nie było aż tak mega zawyżone.
tropikey 6 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
W ciągu dnia było bardzo ciepło, ale różnicę zrobiła pewnie ta ekspozycja pokoju - ja miałem na zachód i to taki słabo naświetlony, więc pokój nie miał się kiedy nagrzać. W trakcie tamtejszego lata to byłaby zaleta, a tak, to kichowato.No i widoku na wulkan nie było :( (chociaż niby też typ "scenic view").
diana 8 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Ehh, zatęskniło się. A czy w Santa Catalina nadal hodują świnki morskie?
tropikey 8 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Wydaje mi się, że nie, bo zwiedziłem to miejsce (tak mi się zdaje) dokładnie, ale głowy nie daję. A gdzie one były w czasie Twojej wizyty?
hiszpan 11 lipca 2024 23:08 Odpowiedz
Świetne dwa ostatnie odcinki, czyta się i ogląda z zapartym tchem. Oczywiście wskakuje na moją listę "co robić przy ponownej wizycie w Peru". Kanion Colca oglądałem niestety tylko z okien Avianki.....
marek2011 11 lipca 2024 23:08 Odpowiedz
Potwierdzam renomę Zig Zag w AQP - świetne jedzenie, fajny wystrój io obsługa - można też zjeść na małym balkonie z widokiem na kościół i ulicę ale są tylko dwa malutkie stoliczki. Oczywiście warto wziąć pod uwagę, że nie jest to specjalnie budżetowa kanapa zwłaszcza jak na warunki peruwiańskie ;-)
marek2011 16 lipca 2024 05:08 Odpowiedz
@tropikey: to dziwne, wprawdzie ostatnio leciałem w Premium C, ale poprzednim razem w Premium Y (wtedy był to lot do AEP) i też miałem wstęp do Signature Lounge a nie tego środkowego. No chyba że wtedy babka w recepcji się pomyliła i mnie tam z rozpędu skierowała. Możliwe też, że zależy to też od konkretnej trasy (czy jakiś innych czynników): AEP jest kierunkiem zdecydowanie prestiżowym (biznesowo), a LA nie oferuje na tej trasie produktu C, z kolei GRU jest oczywiście też prestiżowe, ale tu w ofercie jest zarówno klasa C jak i PE w zależności od rotacji.
tropikey 16 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
Tak, to może chodzić o kierunek. Ta moja wizyta w 2022 r. była też przed lotem do Buenos Aires (w C przyleciałem z JFK, a potem Y+ do AEP).
hiszpan 16 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey - rozumiem, że tych łóżek/pokoików w saloniku nie dało się wcześniej zarezerwować. A miałeś jakiś plan B na tą noc jakby wszystko było zajęte? (ja dodam, że w podobnej sytuacji jechałem do pobliskiej LaQuinty z darmowym transferem - ale loty miałem w economy więc bez szans na ten salonik)
hiszpan 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
W Hiltonie w Stambule nie było expresu do kawy w pokoju aby Cię po prostu nie obrazić. Nie wyobrażam sobie picia dobrej kawy w tym mieście ( i zapewne management hotelu także) zaparzonej inaczej niż w specjalnym czajniczku, czarnej jak smoła i podawanej na życzenie bez cukru.
gadekk 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@tropikey, czy tylko u mnie nie widać zdjęć z ostatnich 3 dni?
tropikey 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
@hiszpan:A bo ja wiem... Mnie jakoś ta wersja nie przekonała do siebie (również bez cukru). Stąd też, do tej nieszczęsnej tarty z czekoladą wziąłem "americano", co z resztą nieco mnie poratowało, bo pojemność tego jest sporo większa, niż wersji tureckiej. Bez tego nie dałbym rady zjeść nawet 1/3 :DMam nauczkę - jeśli tureckie słodycze, to wyłącznie w wersji mini. A do takiej to już kawa po turecku pasuje (nomen omen) jak ulał :)@Gadekk: a w czym przeglądasz? U mnie w Tapatalk wszystko widać. Sprawdzę później w wersji online.
qbaqba 22 lipca 2024 12:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Hmm, faktycznie, bardzo dużo zdjęci się nie wyświetla, ale po kilkukrotnym odświeżeniu strony jest komplet.[/b].Nope :(Sprawdzane na firefoxie, chrome i safari.
darek-m 22 lipca 2024 17:08 Odpowiedz
U mnie działa, ale faktycznie z wielu relacji jest na Tapatalk tak, że niektórych nie widać ale po kliknięciu w nie, można zobaczyć zdjęcia.
qba85 12 września 2024 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Pytamy ją o męża, a dziewczyna na to, że ją rzucił i nic nie płaci na dziecko, więc jej Marco mówi, żeby koniecznie wystąpiła o alimenty i ze zdziwieniem słyszę, jak jej krok po kroku klaruje, co i jak (a nie sądzę, by miał osobiste doświadczenia w tym zakresie, bo wygląda na przykładnego męża i ojca). Oj bardzo stereotypowo tu podszedłeś do tematu... A może to pan Marco ma dziecko z niezbyt przykładną żoną i matką? :-)