Tuż przed zachodem słońca dojechałem do punktu widokowego na Valle de la Luna.
Pierwsze wrażenie San Pedro było dla mnie nieco zaskakujące. Nie spodziewałem się nieutwardzonych dróg i wszechobecnych tumanów kurzu. Melduję się w Hostelu Tuyasto. Niby wszystko co potrzeba, ale łazienka na zewnątrz, ogrzewania/klimy brak, a po zmroku zrobiło się zimno jak diabli. Pierwszy raz pomyślałem, że jestem już trochę za stary na takie noclegowanie.
:D@QbaqBA Ostatnio oglądałem recenzję Peach Aviation i taka sama sytuacja. Am to akurat mnie nie dziwi, ale, że JP...
Pobudka o 4:00, bo w planie gejzery El Tatio, które najbardziej aktywne są o wschodzie słońca. Zaraz za San Pedro pojawiły się pędzące busy z turystami. Prędkość z jaką jechały także ośmieliła mnie do nieco głębszego wciśnięcia gazu. Droga zdecydowanie zła (oczywiście gruntowa), ale bez tragedii.
W pobliżu El Tatio termometr pokazywał nawet -9 stopni.
Bilet do kupienia na miejscu, można płacić kartą. Po terenie można poruszać się samochodem.
Zdjęcia, które udało mi się zrobić są w mojej opinii jednymi z najpiękniejszych jakie kiedykolwiek udało mi się pstryknąć.
Wczesna pobudka, niska temperatura, 4300 m n.p.m. i brak aklimatyzacji sprawił, że poczułem się trochę słabo, a więc ewakuacja. Wracam do San Pedro.
Cel na popołudnie to Valle de la Luna.Około południa wróciłem do hotelu w San Pedro, żeby trochę odpocząć, po czym ruszyłem w kierunku Valle de la Luna. Bilet kupiony wcześniej przez internet. W Vistors Centre dali mapkę, podali czasy przejścia czterech głównych szlaków w dolinie i powiedzieli, że ich zdaniem najfajniejszy jest drugi. Patrząc na te czasy, stwierdziłem, że nie wiadomo czy zdążę wszystkie obskoczyć, toteż zacząłem od dwójki. Uprzedzając fakty, szybko zorientowałem się, że czasy są duuużo na wyrost. Przejście wszystkich zajęło mi ok. 2,5 - 3 godziny i to bez szczególnego pośpiechu. Pomiędzy punktami możemy poruszać się samochodem. Wiele osób korzysta z rowerów.
Dolina jest przepiękna. W mojej opinii zdjęcia tego aż tak nie oddają, ale podobało mi się bardziej niż El Tatio. Szlak 1 i 2 są rzeczywiście rewelacyjne, trudno powiedzieć który lepszy. Pozostałe dwa są króciutkie.
benedetti napisał:Nie obiecuję (choć to chyba i tak za duże słowa
;)), że relacja będzie live, ale zaczynajac ją, można przynajmniej domniemywać, że kiedyś będzie skończona. Zdrowie!@benedetti: z tym, że relacja nie będzie "(a)live" już się pogodziliśmy, ale nie dopuść do tego, żeby stała się zupełnie "dead"
:D !
benedetti napisał:Wie ktoś może co to jest, takie “ziemniaki”, które przekrojone wzdłuż mają wizualnie strukturę podobną do banana albo kiwi? Zawsze zapominałem o to miejscowych zapytać …Zapewne plantany, czyli tzw. banany warzywne.
Co do tego fragmentu:"Jest w tym coś, że Niemcy darzą Galapagos szczególnym zainteresowaniem. Jak już wcześniej pisałem, nacja ta, spośród narodów europejskich była tam przeze mnie zdecydowanie najczęściej spotykana",nie kwestionując tego, że Niemcy mogą faktycznie mieć jakiś szczególny sentyment do Galapagos, muszą oni czuć to samo z grubsza do 3/4 świata, bo gdziekolwiek bym nie dotarł, to właśnie gości z Niemiec zawsze jest najwięcej
:DI jeszcze słówko a propos poprzedniego odcinka - podejrzewam, że mieszkałem u autora tej mozaikowej rzeźby z marlinem i orką
;)gnam-se-sam,219,144662?start=100#p1262091
@tropikeyW moim odczuciu, na Galapagos odsetek Niemców - turystów był jednak zdecydowanie większy niż w innych rejonach świata, ale może to przypadek. Moje wrażenie jest takie, że w odległych od Europy lokacjach dominują Francuzi, ale nie jest to wyraźna dominacja.Niemcy, bądź co bądź też sporo kolonizowali. Na Samoa spotkałem swego czasu, takiego starszego jegomościa, który opowiadał o swoim dziadku, który był z Wermachtu niemieckim kolonizatorem. A pośród turystów i tak najczęściej spotykałem Francuzów.Faktycznie odpustowymi mozaikami Baquerizo Moreno stoi. A Twój hotel przypomina nieco hotel Wittmerów.
:Dhttps://www.tripadvisor.com/Hotel_Revie ... lands.html
Z tymi Francuzami to nigdy nie ma pewności, bo mogą to być też "Quebecczanie" (ja ich w każdym razie nie odróżniam
:D ).Na Fidżi, gdy na jednej z wysepek Yasawa spałem w 10-osobowym "dormie", oprócz mnie i jednego chłopaka z Kolumbii, resztę stanowili Niemcy
:D .Tak, czy inaczej, ta historia z pierwszymi osadnikami wielce interesująca
:)
Jedną z najfajniejszych części Santiago jest IMO Barrio Italia - gdzie jest niska, kameralna zabudowa, dużo fajnych knajpek, designerskich kawiarni, barów itp. Można tam niespiesznie spędzić trochę czasu z dala od wielkomiejskiej dżungli. Warto też odwiedzić Museo de la Memoria y los Derechos Humanos - wstęp jest darmowy - zwłaszcza jeśli ktoś słabo zna historię Chile, bo tam pozna jej najbardziej ponury rozdział.
@benedetti, czy mozesz podac kontakt do przewodnika z Rapa Nui, Nelsona? Czy mozesz tez podzielic sie szczegolami wypozyczenia samochodu (domyslam sie ze mogl to byc lokalny kontant od przewodnika, a nie wypozyczalnia z internetu)? Byc moze bede tam tez w marcu.
Tuż przed zachodem słońca dojechałem do punktu widokowego na Valle de la Luna.
Pierwsze wrażenie San Pedro było dla mnie nieco zaskakujące. Nie spodziewałem się nieutwardzonych dróg i wszechobecnych tumanów kurzu. Melduję się w Hostelu Tuyasto. Niby wszystko co potrzeba, ale łazienka na zewnątrz, ogrzewania/klimy brak, a po zmroku zrobiło się zimno jak diabli. Pierwszy raz pomyślałem, że jestem już trochę za stary na takie noclegowanie. :D@QbaqBA Ostatnio oglądałem recenzję Peach Aviation i taka sama sytuacja. Am to akurat mnie nie dziwi, ale, że JP...
Pobudka o 4:00, bo w planie gejzery El Tatio, które najbardziej aktywne są o wschodzie słońca. Zaraz za San Pedro pojawiły się pędzące busy z turystami. Prędkość z jaką jechały także ośmieliła mnie do nieco głębszego wciśnięcia gazu. Droga zdecydowanie zła (oczywiście gruntowa), ale bez tragedii.
W pobliżu El Tatio termometr pokazywał nawet -9 stopni.
Bilet do kupienia na miejscu, można płacić kartą. Po terenie można poruszać się samochodem.
Zdjęcia, które udało mi się zrobić są w mojej opinii jednymi z najpiękniejszych jakie kiedykolwiek udało mi się pstryknąć.
Wczesna pobudka, niska temperatura, 4300 m n.p.m. i brak aklimatyzacji sprawił, że poczułem się trochę słabo, a więc ewakuacja. Wracam do San Pedro.
Cel na popołudnie to Valle de la Luna.Około południa wróciłem do hotelu w San Pedro, żeby trochę odpocząć, po czym ruszyłem w kierunku Valle de la Luna. Bilet kupiony wcześniej przez internet. W Vistors Centre dali mapkę, podali czasy przejścia czterech głównych szlaków w dolinie i powiedzieli, że ich zdaniem najfajniejszy jest drugi. Patrząc na te czasy, stwierdziłem, że nie wiadomo czy zdążę wszystkie obskoczyć, toteż zacząłem od dwójki. Uprzedzając fakty, szybko zorientowałem się, że czasy są duuużo na wyrost. Przejście wszystkich zajęło mi ok. 2,5 - 3 godziny i to bez szczególnego pośpiechu. Pomiędzy punktami możemy poruszać się samochodem. Wiele osób korzysta z rowerów.
Dolina jest przepiękna. W mojej opinii zdjęcia tego aż tak nie oddają, ale podobało mi się bardziej niż El Tatio. Szlak 1 i 2 są rzeczywiście rewelacyjne, trudno powiedzieć który lepszy. Pozostałe dwa są króciutkie.
Cudo!