+3
tropikey 6 marca 2025 10:45
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Jak wskazuje informacja na jednej z tabliczek, jestem już na końcu ścieżki, choć wydeptane ślady wskazują, że wiele osób idzie jeszcze dalej, być może na szczyt Sierra Nevada lub gdzieś w jego pobliże. Zostaję tu jeszcze chwilę, a potem, w osloniętym od wiatru miejscu z pięknym widokiem na Llaimę robię sobie przerwę snackową (bo lunchowa - patrząc na lichą zawartość plecaka - to ona nie jest). Zabrzmi to zapewne, jak jakiś pusty slogan, ale możecie mi uwierzyć na slowo: jest tam tak pięknie, że naprawdę trudno rozstać się z tym widokiem i rozpocząć powrót. Metodą na odsunięcie tego nieco w czasie jest zboczenie w lewo w miejscu, w którym w drodze powrotnej ścieżka się rozwidla. Ta odnoga nie jest w żaden sposób oznaczona, a prowadzi do wodospadu, a chyba nawet dwóch, choć sam dotarłem tylko do pierwszego. Idzie się tam mniej wygodnie, bo jest czasem trochę wąsko i grunt obsuwa się pod nogami, ale to krótki spacer - jakieś 30 minut w obie strony. Idzie się w strefie zacienionej, więc można liczyć na śnieg. Sam zaś wodospad jest bardzo przyjemny. Wąski, ale wysoki, a z jego podstawy roztacza się piękny widok na dolinę poniżej.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kontynuuję powrót. Tym razem już bez skoków w bok. Co najwyżej cykam jeszcze raz zdjęcia w punktach widokowych, bo wydaje mi się, że pejzaż trochę się zmienił.

Image

Image

Image

Po drodze, gdzieś w ciepłym nasłonecznionym miejscu trafiam na dużego pająka w stylu ptasznika, choć nie aż tak wielkiego i w przyjemniejszych barwach. Stworzenie jest płochliwe i łapię je na zdjęciu w ostatniej chwili, zanim chowa się w jakiejś jamie. Dojrzycie je?

Image

W drodze powrotnej przez park, robię jeszcze obchód wokół jeziorka Laguna Arcoiris, przy którym zatrzymaliśmy się 2 dni wcześniej z Jackiem. Dziś, gdy słońce pada na nie z innej strony i gdy oglądam je z innych punktów, niż poprzednio, prezentuje się jeszcze lepiej. Wystające z jego przejrzystej wody powalone drzewa wyglądają, jak pozostałości po zatopionym grodzie.

Image

Image

Image

Image

Image

Na kolację, pomimo zachwytów nad wczorajszym (poniedziałkowym) łososiem w Marcella Restaurante, idę dziś w inne miejsce. Wybieram najwyżej oceniane w Melipeuco Mar y Terra.

https://maps.app.goo.gl/Jc5fWGUUJpqhLqC46

Mają tu głównie sushi (!), ale ja decyduję się oczywiście na... łososia.
Ten nie jest już niestety taki gigantyczny (choć nadal solidny) i do tego nieco droższy. Przygotowany jest jednak wyśmienicie.

Image

Image

Robię jeszcze króciutki spacerek po "centrum" Melipeuco i wracam do Los Pioneros.

Image

Image

Image

Po tym jakże udanym dniu pozostaje położyć się możliwie szybko spać, by być wypoczętym na jutrzejsze zdobywanie Sollipulli. No, ale tą przygodę już opisałem (nawet podwójnie :D ) w poprzednim wpisie, więc w kolejnym odcinku zrobię znowu przeskok czasowy i wracam do prawidłowej chronologii wydarzeń.Zgodnie z zapowiedzią, wracam do normalnego rytmu, czyli do dnia, w którym po raz drugi wszedłem na wulkan Sollipulli. Po powrocie z niego wsiadam w auto i ruszam w okolice Pucón, a konkretnie do Mirador Los Volcanes Lodge & Boutique.

https://maps.app.goo.gl/S6mwYwUjRmqPSAz97

Image

Trasa jest długa, a bak już niemal pusty, więc w Cunco zatrzymuję się na stacji El Molino.

https://maps.app.goo.gl/ueYeF3HWV4pPMiQu7

Normalnie nie pisałbym o wizycie na stacji benzynowej, ale na Google Maps ta konkretna ma zaskakująco dobre oceny i faktycznie, obsługa jest przesympatyczna ("pompiarz" macha mi nawet na pożegnanie), a toalety są tak ekstremalnie czyste, że lokalny Sanepid mógłby tam mieć swoje laboratorium.

Potem zatrzymuję się jeszcze na moment w Villarrica - dużym ośrodku turystycznym nad jeziorem o tej samej nazwie i w niedużej odległości od wulkanu również noszącego tą nazwę.

Image

Image

Miasto przypomina Zakopane. To nie mój klimat, więc robię tu ledwie kilka zdjęć, uciekam przed samozwańczymi "szeryfami" parkingu miejskiego i ruszam do celu dzisiejszej podróży. 

Zanim tam dotrę, mijam wzdłuż wybrzeża ciągnące się jeden przy drugim, aż do Pucón, większe i mniejsze hotele i ośrodki wypoczynkowe, które z ulicy są niemal niewidoczne, bo skrywają się w bujnej zieleni, a o ich obecności świadczą bramy wjazdowe, które rozmiarami i estetyką przypominają niekiedy te na Riviera Maya. Owszem, są i skromniejsze obiekty, ale widać ewidentnie, że region ten jest nastawiony na bogatą wielkomiejską klientelę.

Gdy jestem już pod bramą Mirador Los Volcanes, jego właściciel podjeżdża z sąsiedniej nieruchomości dużą terenówką, otwiera pilotem bramę i mówi, żeby za nim jechać. Okazuje się, że Mirador jest usytuowany na stoku i jest na tyle duży, że najlepiej poruszać się po nim autem. Stoi tu z 6, może 7 drewnianych domków z co najmniej dwoma sypialniami każdy, przy czym rozlokowane są w na tyle dużych odległościach od siebie, że nikt sobie nie przeszkadza.

Mój domek jest położony w niższej części stoku, ale i tak mam widok na wulkan Villarrica, a gdy podejdę do położonej kilka metrów wyżej ławeczki, panorama robi się pierwsza klasa.

Image

Image

Jest też basen, a nawet dwa (ten drugi u gospodarza, ponoć z podgrzewaną wodą, ale nie sprawdziłem tego).

Image

A sama chata wygląda z grubsze tak:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Mogę to miejsce polecić z ręką na sercu, bo jest tu absolutnie wszystko, co potrzebne do samodzielnej egzystencji (choć ja sam akurat nie gotowałem).
Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to:
1) ustawienie wody w kranach, czy prysznicu tak, żeby ani nie parzyła, ani też nie była zupełnie zimna, to nie lada wyzwanie, choć trzeba dodać, że to problem występujący w Chile często,
2) piecyk na pellet jest bardzo sprawny i zautomatyzowany, ale jest to jedyne źródło ciepła w całym domku, więc sypialnie mają ograniczony dostęp do efektów jego działania.

Na kolację wyskakuję do położonego o kilka minut jazdy Amankay Café.

https://maps.app.goo.gl/3xi9BQU968vHJ8jb9

Niestety, nie mają już łososia, więc zamawiam pstrąga, który okazuje się bardzo dobrze oczyszczony z ości i smacznie przygotowany.

Image

Ponieważ mam już dziś za sobą wejście na wulkan i dobre ponad 2 godziny jazdy, na nic więcej nie mam już siły i energii. A jutro kolejny park narodowy ;)Dzień zaczynam od śniadania z widokiem na oświetlony wstawajacym słońcem szczyt wulkanu Villarrica. Gospodarze zostawiają je (śniadanie, nie słońce :D ) każdego ranka w specjalnym pojemniku zawieszonym przy drzwiach do domku. Na tacy jest pieczywo, wędlina, ser, dżem, jogurt, słoik z płatkami śniadaniowymi, kawa rozpuszczalna (herbata jest już w domku) i obowiązkowe w Chile o tej porze dnia ciasto.

Image

Image

Image

Image

Przed odjazdem obserwuję stado owiec, które pełnią tu rolę autonomicznych kosiarek do trawy (tu na zdjęciu, to tylko drobny wycinek całej bandy).

Image

Cel na dziś, to Parque Nacional Huerquehue.

https://maps.app.goo.gl/CMCtpWvSbtZXajSJ8

Image

Nie jestem jeszcze w miejscu, w którym wiem, że czeka mnie (mam przynajmniej taką nadzieję) zetknięcie się z historią niemieckiego osadnictwa w tej (szeroko rozumianej) części Chile, ale nawet tutaj, oprócz wszechobecnych punktów gastronomicznych oferujących "kuchen", rzucają się w oczy nazwy takie, jak "Punto Alemán", "Cabañas am Berg", "Das Dorf Hotel", czy jeden z moich ulubionych, jak dotąd, czyli:


Dodaj Komentarz

Komentarze (22)

dmirstek 6 marca 2025 12:08 Odpowiedz
Melduję się na pokładzie, samemu zwiedzając Chile w tej słynnej osi ;-)
adam1987 7 marca 2025 05:08 Odpowiedz
Czyżby promocja Aeromexico? :lol: Pozdrawiamy z Chile ciut mniej znanego na forum. Przyznam szczerze, że też ostatecznie nasze plany poszły w stronę mniej standardowych miejsc, choć nadal dość turystycznych, dlatego bardzo jestem ciekawy twojej trasy. Więc żeby było tematycznie do relacji i forum to na zdjęciu darmowe muzeum Akordeonów w Chonchi. nie jest łatwo na telefonie dodać zdjęcie spełniające wymogi forum :(
jacek96 11 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Dzięki uprzejmości Bartka i @jaco027, który nas zaswatał, mogłem przeżyć kilka pięknych dni, w świetnym towarzystwie na łonie fantastycznej (według mnie niedocenianej) chilijskiej natury.Na wspólne wieczornoweekendowe wypady do barów-pubów Bellavisty zabrakło czasu, bo sił to @tropikey odmówić nie sposób ??Ja już niestety pożegnałem Bartka i Chile, męczę się w TK 216 przez kolejne 17h?Dzięki wielkie raz jeszcze i do kolejnego ??
raphael 14 marca 2025 05:08 Odpowiedz
O! widzę, że na F4F pojawiło się Termas del Plomo! jakiś już czas temu napatoczyłem się w internecie na info, że coś takiego jest i zdjęcia spowodowały, że coraz bardziej mnie to Chile korci. Co do samej kąpieli - jak z temperaturą (w sieci pisze, że 28 st.C, ale bardziej o odczucia "na skórze" mi chodzi), jak głębokość? czy gacie się nie brudzą od tej wody (tam się w ogóle, zwyczajowo, w gatkach czy bez się kąpie?), czy dno kamieniste?, bez butów do wody spoko jest?
jacek96 14 marca 2025 12:08 Odpowiedz
Wciąż jestem pod wrażeniem Twojej pamięci, do nazw odwiedzonych miejsc. Ja nadal nie wiem, czy z Santiago wylądowałem w Malepuco, czy Temuco?Raphael napisał:O! widzę, że na F4F pojawiło się Termas del Plomo! jakiś już czas temu napatoczyłem się w internecie na info, że coś takiego jest i zdjęcia spowodowały, że coraz bardziej mnie to Chile korci. Co do samej kąpieli - jak z temperaturą (w sieci pisze, że 28 st.C, ale bardziej o odczucia "na skórze" mi chodzi), jak głębokość? czy gacie się nie brudzą od tej wody (tam się w ogóle, zwyczajowo, w gatkach czy bez się kąpie?), czy dno kamieniste?, bez butów do wody spoko jest?Buty nie są wymagane, choć wskazane. Ja już na wejściu zaliczyłem wywrotkę, kamienie są obłe i śliskie. Tekstylia raczej wymagane, choć strażników tego pilnujących nie widzieliśmy ?Temperatura i głębokość (~1m.)idealna do długiego moczenia.Woda różni się wyglądem od źródeł np.Islandii, ale na ciemnych spodenkach brudu nie widać, więc można z niej korzystać .Kąpałem się niejednokrotnie w mniej ponętnych miejscach ?@tropikey, wrzucaj następne posty,bo mnie ciekawość zżera widoków, dni następujących po moim wyjeździe ?
lataczuk 27 marca 2025 05:08 Odpowiedz
@tropikey - bardzo, bardzo lubie czytac Twoje relacje. I bardzo mi po drodze z Twoim stylem podrozowania, wiec mnostwo dla mnie pozytecznych informacji, ale za cholere nie kumam jak mozna przyjac tyle lososia w tak krotkim czasie :DDD
tropikey 27 marca 2025 05:08 Odpowiedz
Dziś zjadłem łososia w saloniku w WAW i chyba najbardziej w tym momencie doceniłem, jak dobre były te w Chile. Rzeczne, pacyficzne, mniejsze, większe, ale zawsze świeżutkie i pyszniutkie. Nie, żeby ten w saloniku był jakiś śmierdzący i stary, ale jednak inny. Napiszę tylko, że repertuar się jednak nieco zmieni.
dmirstek 28 marca 2025 12:08 Odpowiedz
Ależ tam jest klimat. Świetnie się czyta relację spoza utartego szlaku.
dad 30 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Ja zauważyłem :) Chcesz się zmieścić w marcu? ;-)
dad 31 marca 2025 17:08 Odpowiedz
No to ciśnij z tematem do końca :D Ja zacznę pisać może od jutra, bo tez wróciłem z trasy kilka dni temu ;)
abelincoln 31 marca 2025 23:08 Odpowiedz
@tropikey dzięki za świetną - jak zwykle - relację. Podzielisz się organizatorem tej wycieczki do 3 winnic? Za pół roku będę w Santiago - rzeczywiście jest to dobry pomysł na dzień powrotu...
tropikey 31 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Proszę bardzo - brałem tu, z jakimś kodem -20%:https://www.getyourguide.pl/santiago-l2 ... o-t288540/Nie wiem tylko, dlaczego teraz jest w tytule mowa o 4 winnicach. Miałem 3 i to wystarczyło :D
babilas 1 kwietnia 2025 05:08 Odpowiedz
tropikey napisał:...Ciekawe. Dziękuję. Czy zachęcające, to trudno powiedzieć.
tropikey 1 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
@babilasMam nadzieję, że chociaż nie zniechęcające :D . Inna sprawa, że zasadniczym celem relacji nie jest wpływanie na cudze wybory ;) .
jaco027 1 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
I skonczona relacja - prawie live do 31/3 ! [emoji2]
gadekk 1 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
Chylę czoła @tropikey, trzeba mieć odwagę cywilną aby podróżować poza autostradą LP :ugeek: świetnie się czyta, pinezki zapisane, dzięki
hiszpan 1 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
Świetna relacja po nieznanych miejscach kraju, który też trochę liznąłem aczkolwiek dotarłem tylko do Las Trancas. No i mamy znakomity przewodnik na przyszłość, super, że podajesz mnóstwo linków i danych do wykorzystania w następnej podróży do Chile.
babilas 4 kwietnia 2025 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał: zasadniczym celem relacji nie jest wpływanie na cudze wybory ;) .A co jest? Można założyć, że Pauzaniasz nie spodziewał się, że jego czytelnicy wsiądą en masse na triremy i popłyną weryfikować świat zobaczony i zrelacjonowany przez niego, Marco Polo pisząc Opisanie świata też raczej nie liczył na naśladowców ale te bardziej współczesne piśmiennictwo podróżnicze, wszelkie travelogi, (foto)relacje, sprawozdania i reportaże zazwyczaj pisane są z "zamiarem ewentualnym". No chyba, że autor ma takie pióro (Theroux, Durrell, Greene, Evelyn Waugh, etc), że stanowią wartość literacką in its own right.
tropikey 4 kwietnia 2025 23:08 Odpowiedz
Relacja - przynajmniej według tego, jak ja rozumiem to słowo - to opis tego co się widziało i przeżyło.Celem relacji jest zatem przekazanie jej czytelnikom opisu rzeczy, miejsc i zjawisk, które się widziało (np. w trakcie podróży), a nie zachęcanie ich do takiego, czy innego zachowania. Jeśli nawet ktoś pod wpływem relacji decyduje się np. na wyjazd do Chile (albo wręcz przeciwnie, rezygnuje z takiego wyjazdu), to jest to co najwyżej skutek uboczny tej relacji. Jeśli zatem sugerujesz, że pisząc niniejszą relację miałem na celu zachęcenie kogoś do wyjazdu do Chile, to mylisz się. Celem tej relacji było opisanie tego, w jaki sposób przebiegł mój pobyt w tym kraju.
raphael 5 kwietnia 2025 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:może Unia i kraje Mercosur podpiszą wreszcie umowę handlową, wtedy zaś możemy spodziewać się napływu tego bardzo przyjemnego napitku również do Polski.Taki niewątpliwy plus owego porozumienia, niestety nie byłby w stanie zrekompensować, jego negatywów. Obawiam się, że słynne onegdaj steki, też nie stanowiłyby masy amerykańskiego eksportu, a tą stanowiłby głównie produkty agro z gliofosatem itp. preparatami.
rob-sad 9 kwietnia 2025 17:09 Odpowiedz
Mocno się nakręciłem by wreszcie polecieć do Chile (ciągle nachodzą mnie chwile złości, że nie kupiłem dealu LH z AMS chyba 3 lata temu).Fajna relacja ;)
tropikey 24 czerwca 2025 12:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Wkrótce, na widocznym nieopodal szczycie oddane ma być do użytku supernowoczesne obserwatorium do poszukiwania ciemnej materii - Vera C. Rubin Observatory (https://maps.app.goo.gl/rWakUKnYXMvo9FPc7). Ponoć i ono będzie udostępnione do zwiedzania. Minęły raptem 3 miesiące, a tu takie nowiny, że już działa i robi pierwsze zdjęcia!Np.: https://www.nationalgeographic.com/scie ... nomy-spaceCo ważne, dostałem cynk, że jest możliwość zwiedzania :Dhttps://project.lsst.org/node/4732