+3
tropikey 6 marca 2025 10:45
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Swoją drogą, zarówno tutejszy Rodaviario de Buses, jak i Ibis, mają jedne z najładniejszych lokalizacji na świecie (w swoich kategoriach).

Image

Idąc do końca deptaka (na północy Ameryki Południowej, zwałby się on "Malecón") docieram do miniaturowego skansenu kolejnictwa oraz przystani, z której odpływają statki obwożące turystów po zatoce.

Image

Image

Zmierzch zapada tu dopiero po 20:00, więc mogę jeszcze odwiedzić Frutillar Bajo. Jadę najpierw do Llanquihue, skąd podziwiam (zamglone nieco) wulkany leżące po drugiej stronie jeziora i potem drogą nad jeziorem do głównego celu.

Image

Image

Image

Samo Frutillar słynie z dwóch rzeczy:

1) teatru nad jeziorem

https://maps.app.goo.gl/vwCmsAij5HftBWmy6

w którym akurat w dniu mojej wizyty odbywało się przedstawienie, więc miasteczko przeżywało oblężenie,

2) kilkudziesięciu domów stojących tu (niekoniecznie w oryginalnej formie) od XIX w., gdy przybyli tu osadnicy z Niemiec. Każdy z domów (faktycznie, wyglądają, jak żywcem wyjęte gdzieś z Saksonii, czy Hesji) ma swój precyzyjny opis, do którego dotrzeć można przez znajdujący się przy nim kod QR. Prowadzi on do strony https://frutillarpatrimonial.cl/

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Nie wiem, jak to sobie tłumaczyć, ale przytrafiła mi się tam taka historyjka.... Chodzę sobie już od dłuższego czasu po tym Frutillar i nie wiem jeszcze o tych kodach QR z opisami domów. Zatrzymuję się przy kolejnym z nich i dopiero wtedy zauważam kamień z kodem, wchodzę w jego opis i czytam najpierw, że nazywa się "Casa Dom". Hmmm, że "der Dom", "katedra"? Byłoby to dość dziwne. No, ale, że polski "dom"?
Czytam zatem dalej i okazuje się, że jego budowniczy i pierwszy właściciel, niejaki Rudolf Eduard Kusch Grieser urodził się w 1863 r. w Karthaus, czyli.... Kartuzach! Co prawda, po kaszubsku dom, to raczej "chëcz", ale "dóm" też jest używany. A jak jeszcze dodać do tego, że mój ojciec pochodzi z miejscowości leżącej zaledwie 7 km od Kartuz, a my sami mamy domek letni 5 km dalej, historia nabiera jeszcze większych rumieńców. Przypadek?

Oczywiście, nie doszukuję się tu na siłę powiązań jakiegokolwiek rodzaju, ale poczułem się, jakby ten dom w jakiś sposób wezwał mnie, bym to właśnie przy nim zainteresował się mieszkańcami Frutillar. Podejrzewam, że znajdzie się tam więcej podobnych przypadków, gdy poczytam sobie tą stronę dogłębniej (jak choćby to, że ojciec Rudolfa pochodził z Schneidemühl, czyli Piły).

Oto ten dom:

Image


https://frutillarpatrimonial.cl/recorrido-24/

Dzień chyli się ku końcowi. Wracam do Puerto Montt, gdzie wpadam na kolację do peruwiańskiego lokalu Tanpu i zjadam kolejną wersję łososia (ponownie wyśmienitą).

https://maps.app.goo.gl/Fe7Dc4t3r6VQhyBx8

Image

Image

No to "dobri nocë", jak być może mówili wieczorem przynajmniej mieszkańcy Casa Dom....Na mój jedyny pełny dzień w tej okolicy zaplanowałem wycieczkę nad rzekę Petrohue i jezioro Todos los Santos.

Image

Niestety, jest dziś dość pochmurno, choć nie pada. Gdzieniegdzie przebija jednak słońce, więc mam nadzieję, że pogoda poprawi się w ciągu dnia. Jeśli chmury się utrzymają, nic nie wyjdzie z podziwiania po drodze widoków z jeziorem Llanquihue i wulkanem Osorno w rolach głównych.

Jadąc wzdłuż południowego brzegu jeziora Llanquihue wypatruję choćby skrawka wulkanu, ale skrzętnie skrywa swe majestatyczne oblicze za chmurami. Jestem bardzo rozczarowany, bo zdjęcia w internecie mówią, że widok tej góry w połączeniu z wodami jeziora jest jeszcze piękniejszy, niż w przypadku wulkanów Llaima, Villarrica i innych, które do tej pory widziałem. Cóż począć? Mogę jedynie przełknąć gorycz żalu i szukać szczęścia dalej.

Docieram do rzeki Petrohue, której bystra woda bierze się z jeziora Todos los Santos. Główną atrakcją tego odcinka rzeki są Saltos del Petrohue.

https://maps.app.goo.gl/YaZgJFJhAa2vch8S6

Zaraz przy wejściu do parku, w którym znajdują się wodospady, po obu stronach drogi utworzono płatne parkingi, ale wystarczy pojechać 50-100 m dalej, by na szerokim poboczu zostawić auto bez żadnej opłaty. W innych okolicznościach może nawet skorzystałbym z tej płatnej opcji, ale za samo wejście na teren małego parku kasują od obcokrajowców ponad 10000 CLP, czyli niemal tyle, co np. za nieporównywalnie większy park Conguillío. Z resztą, nie chodzi tu nawet o rozmiar tego parku, ale o stopień jego atrakcyjności, który moim skromnym, jest niewielki. Jest tu po prostu kilka skalnych kaskad, przez które woda przebija się z hukiem, tworząc przy okazji wiry wodne i białe kipiele. Przy bezchmurnej pogodzie (jak wynika ze zdjęć w sieci) dochodzi wulkan Osorno w tle, ale można go sobie wówczas oglądać z dowolnego innego miejsca. Do tego masa ludzi na mostkach i tarasach. O dodatkowych atrakcjach tego parku, do których prowadzą specjalne ścieżki, przez grzeczność nawet nie wspomnę.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Reasumując, mogę uczciwie napisać: przybyłem, zobaczyłem, przepłaciłem. Jeśli będziecie w tym rejonie, możecie sobie to miejsce spokojnie odpuścić. Nawet gdybym trafił na w pełni słoneczną pogodę, nie sądzę, by uwypukliłaby ona jakieś cechy Saltos de Petrohue, które wpłynęłyby na zmianę mojej opinii.

Po opuszczeniu parku jadę do malutkiej osady Petrohue, która leży w miejscu, gdzie Rio Petrohue wypływa z jeziora Todos los Santos.

https://maps.app.goo.gl/L7pTCDyRHuJC87HTA

Przy wjeździe do Petrohue stoi gromada ubranych w neonowe kamizelki miejscowych, którzy "kierują ruchem", a w zasadzie naganiają klientów na prywatne parkingi. Mówię im, że chcę tylko porobić zdjęcia na Mirador Lago Todos los Santos i bez żadnej dyskusji, grzecznie tłumaczą, jak tam dojechać. Na końcu drogi jest ogromny gruntowy plac, na którym bez żadnego problemu można zostawić auto bezpłatnie na dowolnie długi czas. Korzystają dziś z niego m.in. tacy zapaleńcy (Szwajcarów mijam kolejnego dnia, gdy się wzajemnie holują):

Image

Image

Mój pierwotny plan zakładał, że przepłynę się rejsem widokowym po jeziorze, ale cały czas utrzymują się chmury. Ich warstwa jest coraz cieńsza, ale i tak szczyty dookoła jeziora są nadal zakryte. W tych warunkach rejs byłby mniej atrakcyjny. Z tych samych powodów rezygnuję z przejścia się szlakiem prowadzącym ku dolnym partiom wulkanu Osorno.
Robię sobie tutaj zatem przerwę, zostaję nad brzegiem i podziwiam okolicę.

Image

Image

Image

Wracam do auta, ruszam w drogę powrotną do Puerto Montt, przejeżdżam kilkanaście metrów i... aż dałem po hamulcach, bo tak mnie zamurowało. Okazało się, że przez te pół godzinki, jak sobie odpoczywałem nad wodą, chmury odsłoniły częściowo wulkan Osorno i oto tu właśnie, w Petrohue jest idealny punkt do jego podziwiania :)

Image

Skoro wulkan objawił swe boskie ciało, to pędzę w stronę Puerto Montt, by pstryknąć te "folderowe" zdjęcia znad jeziora Llanquihue. Nie dojeżdżam jednak do punktów widokowych, bo w Ensanada, gdzie teren jest bardziej odsłonięty, orientuję się, że od tej strony są nadal nisko zawieszone chmury i ze zdjęć wulkanu z tego kierunku nic nie wyjdzie. Gdzieś tam w górze przebija się jednak sam czubek wulkanu, więc widząc w tym swoją szansę, w nawigacji nastawiam trasę prowadzącą do znajdującej się nieco poniżej szczytu stacji narciarskiej.

https://maps.app.goo.gl/uaRKcJqHu71nuEYh9

W połowie drogi wjeżdżam w gęstniejące niebezpiecznie chmury, ale w końcu, już niemal przy samej stacji narciarskiej wydostaję się ponad nie i niczym pływak, który po długim bezdechu wypływa na powierzchnię wody i łapie powietrze w płuca, tak i ja napawam się tu pięknym lazurowym niebem i nieograniczonym widokiem na wulkan.

Image

Wyciąg krzesełkowy działa tu przez cały rok. Koszt przejażdżki w obie strony dwoma odcinkami (do pierwszej stacji oraz do stacji niemal szczytowej), to 29000 CLP (ok. 120 zł). Nie jest to mało, ale jazda też trochę trwa (łącznie ok. 40 minut w obie strony), a widoki są przepiękne, więc długo się nie zastanawiam i już siedzę na jadącej w górę ławeczce. Dobrze, że mam drugą kurtkę w plecaku, bo gdy trafiam na chwilę w chmury, temperatura spada do kilku stopni.

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (22)

dmirstek 6 marca 2025 12:08 Odpowiedz
Melduję się na pokładzie, samemu zwiedzając Chile w tej słynnej osi ;-)
adam1987 7 marca 2025 05:08 Odpowiedz
Czyżby promocja Aeromexico? :lol: Pozdrawiamy z Chile ciut mniej znanego na forum. Przyznam szczerze, że też ostatecznie nasze plany poszły w stronę mniej standardowych miejsc, choć nadal dość turystycznych, dlatego bardzo jestem ciekawy twojej trasy. Więc żeby było tematycznie do relacji i forum to na zdjęciu darmowe muzeum Akordeonów w Chonchi. nie jest łatwo na telefonie dodać zdjęcie spełniające wymogi forum :(
jacek96 11 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Dzięki uprzejmości Bartka i @jaco027, który nas zaswatał, mogłem przeżyć kilka pięknych dni, w świetnym towarzystwie na łonie fantastycznej (według mnie niedocenianej) chilijskiej natury.Na wspólne wieczornoweekendowe wypady do barów-pubów Bellavisty zabrakło czasu, bo sił to @tropikey odmówić nie sposób ??Ja już niestety pożegnałem Bartka i Chile, męczę się w TK 216 przez kolejne 17h?Dzięki wielkie raz jeszcze i do kolejnego ??
raphael 14 marca 2025 05:08 Odpowiedz
O! widzę, że na F4F pojawiło się Termas del Plomo! jakiś już czas temu napatoczyłem się w internecie na info, że coś takiego jest i zdjęcia spowodowały, że coraz bardziej mnie to Chile korci. Co do samej kąpieli - jak z temperaturą (w sieci pisze, że 28 st.C, ale bardziej o odczucia "na skórze" mi chodzi), jak głębokość? czy gacie się nie brudzą od tej wody (tam się w ogóle, zwyczajowo, w gatkach czy bez się kąpie?), czy dno kamieniste?, bez butów do wody spoko jest?
jacek96 14 marca 2025 12:08 Odpowiedz
Wciąż jestem pod wrażeniem Twojej pamięci, do nazw odwiedzonych miejsc. Ja nadal nie wiem, czy z Santiago wylądowałem w Malepuco, czy Temuco?Raphael napisał:O! widzę, że na F4F pojawiło się Termas del Plomo! jakiś już czas temu napatoczyłem się w internecie na info, że coś takiego jest i zdjęcia spowodowały, że coraz bardziej mnie to Chile korci. Co do samej kąpieli - jak z temperaturą (w sieci pisze, że 28 st.C, ale bardziej o odczucia "na skórze" mi chodzi), jak głębokość? czy gacie się nie brudzą od tej wody (tam się w ogóle, zwyczajowo, w gatkach czy bez się kąpie?), czy dno kamieniste?, bez butów do wody spoko jest?Buty nie są wymagane, choć wskazane. Ja już na wejściu zaliczyłem wywrotkę, kamienie są obłe i śliskie. Tekstylia raczej wymagane, choć strażników tego pilnujących nie widzieliśmy ?Temperatura i głębokość (~1m.)idealna do długiego moczenia.Woda różni się wyglądem od źródeł np.Islandii, ale na ciemnych spodenkach brudu nie widać, więc można z niej korzystać .Kąpałem się niejednokrotnie w mniej ponętnych miejscach ?@tropikey, wrzucaj następne posty,bo mnie ciekawość zżera widoków, dni następujących po moim wyjeździe ?
lataczuk 27 marca 2025 05:08 Odpowiedz
@tropikey - bardzo, bardzo lubie czytac Twoje relacje. I bardzo mi po drodze z Twoim stylem podrozowania, wiec mnostwo dla mnie pozytecznych informacji, ale za cholere nie kumam jak mozna przyjac tyle lososia w tak krotkim czasie :DDD
tropikey 27 marca 2025 05:08 Odpowiedz
Dziś zjadłem łososia w saloniku w WAW i chyba najbardziej w tym momencie doceniłem, jak dobre były te w Chile. Rzeczne, pacyficzne, mniejsze, większe, ale zawsze świeżutkie i pyszniutkie. Nie, żeby ten w saloniku był jakiś śmierdzący i stary, ale jednak inny. Napiszę tylko, że repertuar się jednak nieco zmieni.
dmirstek 28 marca 2025 12:08 Odpowiedz
Ależ tam jest klimat. Świetnie się czyta relację spoza utartego szlaku.
dad 30 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Ja zauważyłem :) Chcesz się zmieścić w marcu? ;-)
dad 31 marca 2025 17:08 Odpowiedz
No to ciśnij z tematem do końca :D Ja zacznę pisać może od jutra, bo tez wróciłem z trasy kilka dni temu ;)
abelincoln 31 marca 2025 23:08 Odpowiedz
@tropikey dzięki za świetną - jak zwykle - relację. Podzielisz się organizatorem tej wycieczki do 3 winnic? Za pół roku będę w Santiago - rzeczywiście jest to dobry pomysł na dzień powrotu...
tropikey 31 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Proszę bardzo - brałem tu, z jakimś kodem -20%:https://www.getyourguide.pl/santiago-l2 ... o-t288540/Nie wiem tylko, dlaczego teraz jest w tytule mowa o 4 winnicach. Miałem 3 i to wystarczyło :D
babilas 1 kwietnia 2025 05:08 Odpowiedz
tropikey napisał:...Ciekawe. Dziękuję. Czy zachęcające, to trudno powiedzieć.
tropikey 1 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
@babilasMam nadzieję, że chociaż nie zniechęcające :D . Inna sprawa, że zasadniczym celem relacji nie jest wpływanie na cudze wybory ;) .
jaco027 1 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
I skonczona relacja - prawie live do 31/3 ! [emoji2]
gadekk 1 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
Chylę czoła @tropikey, trzeba mieć odwagę cywilną aby podróżować poza autostradą LP :ugeek: świetnie się czyta, pinezki zapisane, dzięki
hiszpan 1 kwietnia 2025 12:08 Odpowiedz
Świetna relacja po nieznanych miejscach kraju, który też trochę liznąłem aczkolwiek dotarłem tylko do Las Trancas. No i mamy znakomity przewodnik na przyszłość, super, że podajesz mnóstwo linków i danych do wykorzystania w następnej podróży do Chile.
babilas 4 kwietnia 2025 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał: zasadniczym celem relacji nie jest wpływanie na cudze wybory ;) .A co jest? Można założyć, że Pauzaniasz nie spodziewał się, że jego czytelnicy wsiądą en masse na triremy i popłyną weryfikować świat zobaczony i zrelacjonowany przez niego, Marco Polo pisząc Opisanie świata też raczej nie liczył na naśladowców ale te bardziej współczesne piśmiennictwo podróżnicze, wszelkie travelogi, (foto)relacje, sprawozdania i reportaże zazwyczaj pisane są z "zamiarem ewentualnym". No chyba, że autor ma takie pióro (Theroux, Durrell, Greene, Evelyn Waugh, etc), że stanowią wartość literacką in its own right.
tropikey 4 kwietnia 2025 23:08 Odpowiedz
Relacja - przynajmniej według tego, jak ja rozumiem to słowo - to opis tego co się widziało i przeżyło.Celem relacji jest zatem przekazanie jej czytelnikom opisu rzeczy, miejsc i zjawisk, które się widziało (np. w trakcie podróży), a nie zachęcanie ich do takiego, czy innego zachowania. Jeśli nawet ktoś pod wpływem relacji decyduje się np. na wyjazd do Chile (albo wręcz przeciwnie, rezygnuje z takiego wyjazdu), to jest to co najwyżej skutek uboczny tej relacji. Jeśli zatem sugerujesz, że pisząc niniejszą relację miałem na celu zachęcenie kogoś do wyjazdu do Chile, to mylisz się. Celem tej relacji było opisanie tego, w jaki sposób przebiegł mój pobyt w tym kraju.
raphael 5 kwietnia 2025 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:może Unia i kraje Mercosur podpiszą wreszcie umowę handlową, wtedy zaś możemy spodziewać się napływu tego bardzo przyjemnego napitku również do Polski.Taki niewątpliwy plus owego porozumienia, niestety nie byłby w stanie zrekompensować, jego negatywów. Obawiam się, że słynne onegdaj steki, też nie stanowiłyby masy amerykańskiego eksportu, a tą stanowiłby głównie produkty agro z gliofosatem itp. preparatami.
rob-sad 9 kwietnia 2025 17:09 Odpowiedz
Mocno się nakręciłem by wreszcie polecieć do Chile (ciągle nachodzą mnie chwile złości, że nie kupiłem dealu LH z AMS chyba 3 lata temu).Fajna relacja ;)
tropikey 24 czerwca 2025 12:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Wkrótce, na widocznym nieopodal szczycie oddane ma być do użytku supernowoczesne obserwatorium do poszukiwania ciemnej materii - Vera C. Rubin Observatory (https://maps.app.goo.gl/rWakUKnYXMvo9FPc7). Ponoć i ono będzie udostępnione do zwiedzania. Minęły raptem 3 miesiące, a tu takie nowiny, że już działa i robi pierwsze zdjęcia!Np.: https://www.nationalgeographic.com/scie ... nomy-spaceCo ważne, dostałem cynk, że jest możliwość zwiedzania :Dhttps://project.lsst.org/node/4732