+1
tropikey 4 listopada 2022 18:00
Image

Image

Image

Image

Teraz muszę pojechać z powrotem w stronę Purmamarca, minąć tą miejscowość i dojechać do tutejszej głównej szosy (nr 9), którą dojadę do Humahuaca, a dalej do punktu widokowego na Serranías del Hornocal.

Przejazd drogą nr 9 między Purmamarca, a Tilcara, aż do Uquia, przynosi przepiękne i bardzo różnorodne górskie widoki, prezentujące się odmiennie, w zależności od pory dnia. Tutejsze pejzaże są wyjątkowej urody. Droga wytyczona jest w szerokiej dolinie rzeki, wzdłuż której, po obu stronach wyrastają góry o przeróżnych formach. Strasznie żałuję, że prowadząc auto nie mogę się rozglądać zupełnie swobodnie. Dobrym miejscem na zatrzymanie się i podziwianie otoczenia jest Mirador El Monolito, na Google maps zwany "paleta del Pintor":

https://maps.app.goo.gl/aycVNZWhdUFpz6qG8

Image

Image

Image

Image

Gdy wracam późnym popołudniem kolory skał są jeszcze intensywniejsze, ale nie mam już wtedy energii na kolejną sesję zdjęciową.

Na marginesie, natykam się tu na kolejny dowód zamiłowania ludzi z Am. Płd. do wschodnioeuropejskich imion.

Image

Podobny zestaw widziałem też w Purmamarca (a może to ta sama Ludmiła?).

Image

Droga do Humahuaca jest bardzo dobra. Czuć tu cały czas dobrą rękę - za przeproszeniem - jujuyskich władz. Potem jednak zaczyna się coś, z czym będę niestety wiązał dużą część wspomnień z Argentyny: droga żwirowa. To, co występuje u nas, jako podrzędny wobec podrzędnego odcinek drogi, tutaj funkcjonuje, jako normalna trasa komunikacyjna, posiadająca swój własny numer, tablice i znaki drogowe. Najbardziej znaną reprezentantką tej kategorii jest Ruta 40 (choć nie cała), Ale do niej jeszcze wrócimy (niestety).
W tym wypadku jadę trasą oznaczoną numerem 73.
Do Mirador a La Cercanía de los 14 Colores del Hornocal jest raptem 25 km, ale jest to męczarnia i przejazd 25 km zajmuje mi 50 minut, a z powrotem już "tylko" 45. Jadąc po ciągłej "tarce" mam wrażenie, że mój Fiat się zaraz rozpadnie, więc nie osiągam nigdy więcej, niż 35-40 km/h (a i to tylko na krótkich odcinkach). Oczywiście, miejscowi mnie wyprzedzają, ale są to najczęściej samochody 4x4. Robią to przy tym bardzo elegancko - żeby uniknąć uszkodzenia jakimś kamieniem odjeżdżają ode mnie maksymalnie w lewo, a potem na właściwy pas wracają kilkadziesiąt metrów przede mną. Z czasem, gdy się już zorientowałem, że ten fiacik nie jedno już przeszedł (i ciągle się kula), przestałem się aż tak bardzo przejmować jego stanem. Auta na rynek argentyński są najwyraźniej produkowane w jakiś inny, bardziej pancerny sposób (przynajmniej w zakresie zawieszenia).

Image

I tu nie brakuje serpentyn, co widać poniżej (mało czytelna tablica informuje o wysokości 4200 m.n.p.m.)

Image

Image

Docieram nareszcie do wjazdu na teren punktu widokowego (wstęp kosztuje 100 ARS od osoby).

Image

Stawiam auto na parkingu i wychodzę z rozdziawioną gębą, bo widok jest oszałamiający. Teraz już pojmuję błąd pierwotny mojego wcześniejszego sceptycyzmu (a był taki przed wyjazdem).
Gdy oglądałem zdjęcia stąd, myślałem sobie, czy to sens w ogóle tu jechać? OK, ładne widoczki, ale żeby coś nadzwyczajnego, to nie powiem...
Teraz, będąc tu jednak na miejscu, widzę i czuję tą przestrzeń, kolory i dujący wicher, a to sprawia, że odczuwam swego rodzaju błogostan. Żadne widziane przeze mnie zdjęcia nie oddawały tego wrażenia.
Schodzę kilkadziesiąt metrów dość stromą ścieżką w dół i tam z czterema innymi osobami siadam sobie w ciszy (tu już nie wieje) na kawałku skały, by cieszyć zmysły tą scenerią.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Muszę przyznać, że te prawie cztery i pół tysiąca metrów wysokości jakoś tam jednak na mnie działa. Wracając pod górę do parkingu muszę się z 2-3 razy zatrzymać i odsapnąć, a czynię to tym bardziej, że pamiętam o wyłączeniach zastosowanych we wszystkich moich polisach ubezpieczeniowych, w których przebywanie na wysokości powyżej 3500 m.n.p.m. nie podlega ochronie (bo to już niby rodzaj sportu ekstremalnego).

Image

Image

Image

Na myśl o ponownej trzęsawce na szutrowej tarce zwanej dla niepoznaki drogą nr 73 nieco mnie wzdryga, ale nie mam wyboru. Inaczej do hotelu nie wrócę. Wsiadam zatem do wozu i wio!
Gdy po 45 minutach w Humahuaca wjeżdżam z powrotem na asfalt, czuję ulgę. Z dzisiejszej perspektywy (czyli już po powrocie do Buenos), gdy wiem, jakie jeszcze jazdy czekają mnie w regionach Jujuy i Salta, ta ulga okazuje się naiwna. Do tego tematu jeszcze wrócimy ;)

Image

Jeśli tu kiedyś będziecie, ciekawym miejscem do odwiedzenia wydaje się być również Quebrada de las Señoritas

https://maps.app.goo.gl/WLAEKwuVB1ckD2A57

Ja sam się tam nie wybrałem, ale z opisów i zdjęć wynika, że chyba warto zboczyć tam w drodze powrotnej z Humahuaca.

Zwieńczeniem dnia jest posiłek w lokalu o nazwie Pedro Pan, w którym zamawiam świetne canelloni (1450 ARS + kieliszek wina za 450 ARS).
Image

Image

Image

Image

Jutro przenoszę się na jedną noc do Salty.Po dwóch noclegach w Purmamarca, czas ruszyć w inne miejsce. Celem jest Cafayate, ale odległości są znaczne, więc po drodze zatrzymam się na jedną noc w lokalnej metropolii, czyli mieście Salta.

Rano wita mnie słońce, wiatr, ptaki śpiewające, jak oszalałe i jedynie zasyfiony nieco basenik mojego El Refugio psuje sielankowy obraz. Po śniadaniu oddaję klucz małomównemu panu "menadżerowi", wsiadam na mojego rączego Cronosa i ruszam w drogę.

Image

Image

Ruch w kierunku Salty jest dużo mniejszy, niż gdy obserwowałem to jadąc w przeciwnym kierunku. Google maps pokazuje, że czas przejazdu do hotelu w Salcie wyniesie dwie i pół godziny, a tu niespodzianka - na miejsce docieram o 30 min. szybciej.

A nocleg mam w Sheraton Salta. Muszę powiedzieć, że to jedne z lepiej wykorzystanych punktów w mojej niezbyt bogatej bonvoyowej karierze. Śpię tu dwa razy - teraz i jeszcze za kilka dni, przed lotem powrotnym do Buenos Aires. Za pierwszy pobyt muszę wysupłać 14 tys., a za drugi 12,5 tys. punktów. Gdybym miał zapłacić tradycyjnie, musiałbym za każdy z tych pobytów uiścić po ok. 45-50.000 ARS, czyli ok. 150 USD (po kursie blue), ga nawet ok. 300 USD (po kursie oficjalnym). Jeszcze korzystniej prezentuje się to w wysoko ocenianym Sheratonie w San Miguel de Tucuman, ale nocowanie tam było mi kompletnie nie po drodze.

Google maps robi mi psikusa i zamiast do drzwi wejściowych, prowadzi mnie gdzieś nda tyły hotelu. Jeśli chcecie uniknąć takiej samej sytuacji, wybierzcie na mapie mapie to miejsce:

https://maps.app.goo.gl/mADozQAWEKR8DgCbA

Image

Nie dość, że traficie wprost na podjazd do hotelu, to wzdluz wzdłuż tej uliczki znajdziecie zacienione miejsce dla swego auta.

W recepcji dostaję informację, że pokój będzie gotowy za ok. 20 minut, więc robię króciutki spacerek na skwer przy hotelu. Jego centralnym punktem jest pomnik miejscowego bohatera - generała Martina Miguela de Guemes, który z dumą spogląda na miasto.

Image

Image

Image

Po otrzymaniu karty do pokoju jadę na swoje 3. piętro. Idę zgodnie ze wskazówkami, by dojść do pokoju nr 331, ale korytarz kończy się pokojem nr 330. Dalej są tylko jakieś czarne, szerokie drzwi, jakby ewakuacyjne.

Image

Cofam się zatem kilka kroków, ale coś mi podpowiada, by zerknąć jeszcze raz na te ostatnie drzwi, no bo przecież było jak byk napisane, że ten 331 na być też właśnie tutaj. No to patrzę i dopiero teraz dostrzegam ten napis :D

Image

O ho! Coś czuję, że będzie miło :)
O ile do pokoju w Anselmo w Buenos Aires mógłbym przygarnąć zastęp zuchów, tu pomieściłaby się cały ich hufiec. Dwa ogromne pokoje + 2 korytarze i łazienka... Chyba będę tu jogging uprawiać :D

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Żeby nie było tak och, ach, to wytknę pewne mankamenty. Po pierwsze, zamiast ekspresu Nescafe, czy innego kapsułkowego działającego ciśnieniowo, jest tutaj odmiana Dolce Gusto, a to - jak dla mnie - klasa niżej. No i po drugie, będąc już na basenie dostrzegam, że w przeciwieństwie do krańcowych pokoi na piętrach od czwartego wzwyż, moja komnata nie ma tarasu. Foch!

Po kilku kwadransach na basenie (bo upał tu dość mocny), schodzę w dół do miasta.

Image

Po 10 minutach spacerku docieram do części historycznej. Muszę przyznać, że jest tu bardzo sympatycznie. Robię rundkę, zahaczam o lokalnego arbolito (wymiana-pieniedzy-w-argentynie,746,33904&start=120#p1568532) i wracam na "tea time" (od 17:00 do 19:00).


Dodaj Komentarz

Komentarze (22)

sko1czek 5 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
[/quote]Check in na lot do FRA był jeszcze szybszy. Zdziwiło mnie, że nie sprawdzano ani ESTA, ani szczepienia. Lufthansie wystarczą najwyraźniej dane wprowadzone przeze mnie w trakcie on line check in, a zwłaszcza odhaczony "ptaszek" przy oświadczeniu, że jakby co, to poniosę wszelkie koszty, jeśli nie wpuszczą mnie do USA.... No ale chyba nie zrobią mi tego przy mojej pierwszej w życiu wizycie tamże[/quote]Coś się zmieniło w tym temacie. Przy tegorocznym wylocie z WAW do Toronto nikt nie sprawdzał kanadyjskiej eTA. Znaczy, że była sprawdzona w inny sposób. Zarówno kanadyjska eTA jak i amerykańska ESTA są powiązane z numerem paszportu. Po maszynowym odczycie paszportu przez osobę na check-inie czy urzędnika Immigration po prostu widać, że klient ma eTA czy ESTA.
tropikey 5 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
We FRA obsługiwał mnie bardzo młody chłopak, chyba nowicjusz (pytał sąsiadów o różne kwestie), więc być może działał asekuracyjnie :)Na marginesie, SQ daje na cały lot wifi gratis dla pasażerów w C i F, więc chyba nadam jeszcze odcinek z pokładu (z którego piszę właśnie te słowa).
gadekk 7 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
@tropikey jak karta alkoholowa na pokładzie SQ? :>
tropikey 7 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Wiedziałem, że po przylocie będzie jeszcze bieganina, więc nawet jej nie sprawdzałem, co by się nie drażnić :DWypiłem 2 kieliszki Shiraz (bardzo dobre, ale nawet nie wiem, z jakiego kraju) i tyle.Na bieżąco można sprawdzać tu:https://inflightmenu.singaporeair.com/home
marek2011 16 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
@tropikey: zaiste poczekalnia LA w SCL jest znakomita - jest przeznaczona tylko dla paxów segmentu premium (bilet biznes / premium międzynarodowe) oraz posiadaczy najwyższego statusu w LATAMPASS.
lataczuk 17 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
@tropiklucz - zyjesz? :)
abelincoln 17 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
@lataczuk mając do wyboru otwarte ramiona latynoskiego kraju i forum z dalekiego, zimnego środkowoeuropejskiego kraju - nic dziwnego że utonął w tych ramionach [emoji23]
tropikey 18 listopada 2022 05:08 Odpowiedz
Jestem, jestem, wkrótce się odezwę :)No i dziękuję za troskę. Wszystko gra!
splder 21 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
W kwestii formalnej to Dolce Gusto jest ciśnieniowy (15 bar) . Z tanich i popularnych kapsułkowców tylko Tassimo Bosha oszukuje na ciśnieniu (3 bar). [emoji12]
agnieszka-s11 23 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
Ta Cabana jest niesamowita, dzieki za namiary, bo w te rejony na pewno jeszcze wroce
billabong 28 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
tropikey napisał:(...) część z wyrobami reginalnymi, pamiątkami i innymi atrakcjami, dla których tu dotarłem jest dość mała. Może po prostu trafiłem tu o złej porze? Na szczęście, są charakterystyczne dla tej imprezy tańce ludowe, ale nie w wykonaniu zespołów folklorystycznych, lecz zwykłych mieszkańców.Co innego część jarmarczna, ze świeżą dostawą z Chin i Bangladeszu oraz że wszelkiego rodzaju second handem. Tu na brak sprzedawców narzekać nie można. Czyżby taka właśnie przyszłość czekała Feria de Mataderos?Dla mnie właśnie ta spontaniczność i tańce w wykonaniu mieszkańców, a nie zespołów, dodawały wyjątkowości właśnie temu miejscu.Nie pamiętam jakiejś większej ilości chińszczyzny - jeśli rzeczywiście co tydzień wygląda to tak jak mówisz, to niesamowita szkoda. :/
tropikey 28 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Jasne, pełna zgoda! Mnie też ujęło właśnie to, że bawili się zwykli ludzie, a nie wyszkolona do tego grupa :)Fajnie, że mają w sobie tyle luzu, ale i szacunku dla tradycji. Już widzę, jak u nas na festynie ludzie wyskakują do oberka, czy innego kujawiaka :DA co do asortymentu, to mam podejrzenie, że spora część wystawców mogła tego dnia nie przyjechać ze względu na niepewną pogodę, obawiając się, że klienci mogą nie dopisać.
abelincoln 28 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Pędzę dalej, by skończyć jeszcze w listopadzie :DThere goes moja szansa na 3. miejsce w relacji miesiąca :lol: :lol:
gadekk 29 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
@tropikey, dlaczego nie skorzystałeś z FCL w MUC?
tropikey 29 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Się kurde znalazł uważny czytelnik :DWstyd się było przyznać, więc już o tym nie wspomniałem... Jakby to ująć... Na to, że mogłem to zrobić wpadłem dopiero w samolocie do GDN. Nie wiem dlaczego, ale lecąc z FRA do MUC założyłem sobie, że tam już wstępu nie mam.
krzqchu 30 listopada 2022 05:08 Odpowiedz
Całkiem możliwe że mogliśmy się minąć na lotnisku AEP 18.11, z tym że ja leciałem do El Calafate.Kolejka rzeczywiście była taka że się załamałem, na szczęście po chwili pracownik lotniska wyciągnął z kolejki podróżnych na mój lot, do osobnego punktu check-in.Co ciekawe, do Salty lecialem kilka dni później i wtedy był luz.
tropikey 30 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
I jak w Twoich oczach wypada porównanie obu regionów?
marek2011 30 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Co do obłożenia w F @tropikey: oczywiście część miejsc jest sprzedawana (za cash albo mile- mile to też waluta, nie zapominajmy o tym; to nie jest żaden "darmowy" czy "nagrodowy" bilet jak często to się usiłuje prezentować ;-)), ale druga część często jest z upów - upy biorą się generalnie oczywiście z wypełnienia biznesu, ale też różnie z tym jest. Praktyczny przykład spoza protokołu: jest powiedzmy 2 pracowników linii wracających z urlopu na stby do C a kabina jest full - co się robi? Przenosi przy gejcie dwóch płatnych paxów z C do F (wg godności, czyli zaczynając od HON o ile są na liście) i w ten sposób tworzy dostępność dla tych z stby ;)
krzqchu 30 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Obydwa regiony ładne, górzyste.W Patagonii byłem w dość turystycznych miejscach, takich jak El Chalten, Perito Moreno.W Salce pojechałem do większej dziczy - opuszczonych wiosek i kopalń na zachód od San Antonio de los Cobres.
raphael 7 grudnia 2022 23:08 Odpowiedz
Relacja wręcz nadziana przydatnymi uwagami i ciekawymi obserwacjami, a do tego pisane "live", to kawał dobrej roboty :o Pytanie techniczne: czym robiłeś zdjęcia? Szczególnie te czernie z NY sprawiają wrażenie:tropikey napisał:
tropikey 7 grudnia 2022 23:08 Odpowiedz
Dziękuję za miłe słowa :)Oby jak najwięcej osób skorzystało!A co do zdjęć, to... telefonem :) Huawei P20 Pro, więc już powoli robi się emeryt, na dodatek poobtłukiwany tu i ówdzie.
tropikey 1 lutego 2023 17:08 Odpowiedz
Drobny suplement do relacji (od str. 68) :) https://etruckandtrailer.com/2023/02/01 ... er-1-2023/Wyjaśnienie:Dobry znajomy od wieków pasjonuje się autami, zwłaszcza takimi starszymi. Pisze o tym książki, przez wiele lat pracował w drukowanym magazynie o ciężarówkach, a gdy tytuł został zamknięty, uruchomił zbliżony, tylko że internetowy. Podczas pobytu w Argentynie zapytałem go o napotkanego tam Fiata, wyglądającego jak nasz 125p pick up. Wyjaśnił mi, że to wersja argentyńska i poprosił przy okazji o więcej zdjęć różnych tamtejszych okazów, no i tak doszło do tego, co powyżej :)