0
bruce09lili 23 marca 2025 20:36
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Trasa zajęła około godzinę, a pod koniec my i część innych młodszych uczestników wyszliśmy do przodu, bo wracaliśmy tą samą trasą. Doszliśmy w okolice kawiarni, znaleźliśmy odpoczywających tych co zostali. Pokręciliśmy się po okolicy
Image

Chciałem zadać jakieś pytanie Nigelowi ale nikt go nie widział. Obszedłem całą okolicę kawiarni po czym nasz przewodnik jako ostatni wyłonił się z lasu po 15 minutach. Mówił, że dostał zadyszki pod górę.

Teoretycznie ostatnim punktem miał być widok na Trzy Siostry
Image

Image

Chciałem kupić mrożoną kawę i lody w sklepie koło punktu widokowego, ale była tak przerażająco długa kolejka, że tylko poszliśmy do toalety.
Jak wspomniałem to miał być nasz ostatni punkt, ale Nigel powiedział, że grupa była zdyscyplinowana i nie było żadnych poślizgów czasowych więc zabrał nas jeszcze w jedno miejsce - pomnik budujących okoliczną drogę, jednych z pierwszych więźniów.
Image

Image

Do Sydney wróciliśmy bardzo późnym popołudniem i ruszyliśmy w stronę Chinatown. Po drodze znaleźliśmy pub Maloney, w którym byliśmy przy poprzedniej wizycie w Australii. Chcieliśmy tam iść ale Nina strasznie była nastawiona na chińszczyznę. Ostatecznie dobrze się złożyło, bo zjedliśmy pyszne wontony.

Jutro nasz ostatni pełny dzień w Australii. Rano jedziemy do Taronga Zoo, a wieczorem jesteśmy umówieni na kolację z Paulą i Georgem.Dzień 25

Do Taronga Zoo nie musimy się spieszyć, bo otwierają o 9.30 a pierwszy prom jest jakoś po 9. Pierwszy raz korzystamy z komunikacji. Nie braliśmy Opali więc szykujemy 3 karty płatnicze. Docieramy na nabrzeże i jemy śniadanie. Na promie ukazuje nam się znajomy widok
Image

Image

Okazało się, że to MSC Magnifica na którym byliśmy na Bahamach. Co ciekawe statek nie był w porcie, tylko stał na kotwicy i rozładowywał ludzi w różne części zatoki szalupami.
Image

Na pierwszy ogień idą szympansy
Image

Image

Image

Image

Surykatek nie da się nie lubić
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Później poszliśmy do lwów, ale leniwe koty nawet nie chciały wyjść z swoich pomieszczeń, więc poszliśmy dalej w ramach działu afrykańskiego
Image

Image

Długa szyja zdecydowanie ułatwia obgryzanie wysokich drzew
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Nie wiem do końca jaka była zasada dostania się na tego typu interakcję z kapibarą ale albo to były jakieś warsztaty z zapisami albo opcja dostępna dla "przyjaciół zoo"

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

qba85 16 kwietnia 2025 23:08 Odpowiedz
bruce09lili napisał:Nie po to tłukliśmy się na drugi koniec świata, żeby wrócić po odwiedzeniu jednego zoo w Brisbane. Nie taki był plan. A ten rejs to nic? :)
bruce09lili 17 kwietnia 2025 05:08 Odpowiedz
Powiedzmy, że będąc uwięzionym na rejsie i anulując kolejne zaplanowane dni skupialiśmy się bardziej na negatywnych emocjach bieżących i przyszłych, niż na pozytywnych przeżyciach z poprzednich dni. Jeśli nie uda nam się przedłużyć pobytu to można powiedzieć, że Australia była tylko krótkim przystankiem, a nie miejscem docelowym. Co do samego rejsu, to napiszę jeszcze o nim podsumowanie ale mogę zdradzić, że to był nasz pierwszy rejs z taką ilością dni na morzu. Zazwyczaj wybieramy trasy gdzie jest znacznie intensywniej, jeśli chodzi o zwiedzanie. Kolejny tego typu rejs będzie pewnie dopiero na emeryturze :) Przy czym w tym konkretnym wypadku byliśmy z trasy zadowoleni, bo po prostu odległości w tym kierunku były na tyle duże i trzeba było z tym żyć.
kkasia11 7 czerwca 2025 23:08 Odpowiedz
Fajna relacja. Na początku myślałam, że Alfred to będzie kangur. Ot blondynka :D